piątek, 10 października 2014

ROZDZIAŁ XII: Bo na przyjaciół zawsze można liczyć...

Przez naszą furtkę właśnie przechodzili uśmiechnięci, polscy skoczkowie. Otworzyłam usta....Byłam w szoku.
-Nie jesteśmy za wcześnie?- spytał Maciek, młodszy brat Kuby, a nad jego ramieniem zobaczyłam machającego Kamila Stocha. Poczułam jak nogi się pode mną uginają i ktoś mnie łapie śmiejąc się. Potem była już tylko ciemność...

- Ale akcja... Niby ostrzegałeś nas, że może nas przyjąć w różny sposób...ale żaby od razu mdleć...
- Nie miej o sobie dużego mniemania Kocur. Zemdlała jak Kamila zobaczyła...Tu wcale nie chodziło o ciebie- zaśmiał się czyjś głos.- Mogli by przestać się kłócić...Weź ogarnij brata..- te słowa zwróciły moją uwagę na trwającą obok kłótnie.
- Co to za akcja?! Prosiłem byś jej powiedział...
- Zamknij się....Co z tego...Wcale Ci nie obiecałem, że będę twoim adwokatem...
- Spytałem czy możesz ją ode mnie przeprosić i się zgodziłeś!
- Ale się rozmyśliłem... Trzeba było samemu do niej zadzwonić. Chociaż spytać jak się czuje! Cokolwiek, a nie teraz kolegów sprowadzasz i zadowolony. I jeszcze do mnie masz pretensje!
- Nie chce wam przeszkadzać, ale nasza solenizantka się wybudza...- powiedział jakiś inny, spokojny głos. Otworzyłam oczy i ujrzałam rozradowane spojrzenia moich przyjaciółek klęczących przy kanapie w salonie. Koło nich kucnął Kuba, a obok mnie przysiadł podłamany lekko Gregor. Nad jego ramieniem zobaczyłam uśmiechniętego Kamila Stocha z założonymi rękoma na piersi, a kilka metrów od nas Maćka Kota, Dawida Kubackiego i Janka Ziobrę.
- Aleś nas nastraszyła Ally!
- Nie panikuj Pati...- podparłam się na rękach i spojrzałam po wszystkich-Czy to jest sen? A może jakaś ukryta kamera?
- Nie...To się dzieje na prawdę. Jesteś niesamowita... Już drugi raz w tym tygodniu wpadasz mi w ramiona- zaśmiał się Gregor,
- Nie chciałem zrobić nic złego... to miała być taka miła niespodzianka....Chciałem...
- Ta... przyznaj się, że było ci szkoda wydawać na prezent, a nie wciskaj dziewczynie bajeczkę, iż chciałeś spełnić jej marzenie...Skąpigrosz...
- Maciek.. bądź tak miły i się przymknij...
- A co może nie? Kupiłbyś jej coś fajnego, a my i tak moglibyśmy się wprosić i zrobić jej przyjemność... Ale według ciebie to to jest twój prezent.- powiedział Janek. któremu zawtórował Dawid.
- Tak... to oni niech se to wyjaśnią... a ja pozwolę sobie złożyć ci życzenia- Odparł Kamil podchodząc do mnie z uśmiechem- No to... Życzę ci, abyś zawsze pamiętała, iż każde, nawet to najbardziej nieprawdopodobne marzenie może się spełnić, jeśli tylko w to uwierzysz i będziesz tego chcieć całym sercem. Abyś nigdy się nie poddawała i zawsze umiała odnaleźć uśmiech nawet w tych najboleśniejszych sytuacjach, które cię czekają...No oczywiście oby takich było jak najmniej. By zawsze otaczali cię ludzie, którzy cię kochają szczerze, bo to właśnie oni nas uskrzydlają. Nie życzę Ci pieniędzy...prezentów...itp ponieważ korzyści materialne są najmniej ważne i życzę ci byś nigdy o tym nie zapomniała.-zakończył z uśmiechem, a ja poczułam, że po policzku spływa mi łza. Szybko ją otarłam i uśmiechnęłam się do niego.
- Ja.... N-naprawdę dziękuję...To chyba najmilsze życzenia jakie w życiu słyszałam...-nie wiedziałam co powiedzieć...Kamil uśmiechnął się blado i przytulił mnie na pocieszenie.
- Co ty jej zrobiłeś?- spytali chłopcy chórkiem.
- W przeciwieństwie do Was...złożyłem jej życzenia. A... no i mam dla ciebie prezent... - zamyślił się na chwilę- najwyżej dowiem się, że skąpie kasy na prezent..proszę - powiedział i wręczył mi dość duży, ale cienki prezent.
- Otwieraj!- zachęciła Zuzia. Zawahałam się i drżącymi dłońmi zaczęłam go odpakowywać. Po chwili udało mi się wygrać z papierem oraz taśmą klejącą i trzymałam w ręku oprawiony w antyramę plastron z Planicy, w którym jeszcze tydzień temu skakał stojący przede mną chłopak...Kamil podpisał się na nim, dopisując wers pewnej piosenki i dedykację.
"Wszystko się może zdarzyć, gdy serce pełne wiary" uśmiechnęłam się od ucha do ucha i odłożyłam prezent na bok po czym rzuciłam mu się na szyje dziękując.
- A niech ktoś spróbuje powiedzieć, że dałeś beznadziejny prezent... wtedy będzie miał do czynienia ze mną! Jest wspaniały!!!- Kamil zaśmiał się.
- Teraz moja kolej! Przesuń się- powiedział Maciek spychając na bok Kamila- Ja w przeciwieństwie do kolegów postanowiłem się postarać i kupiłem ci prezent. Proszę- powiedział i wręczył mi mały pakunek. Czułam się dziwnie...Wszyscy mi się przyglądali jak otwieram paczuszkę.
- Jaka śliczna!- wypsnęło się Zuzi, gdy zobaczyła jak odpakowuję srebrną bransoletkę z małą srebrną zawieszką w kształcie klucza wiolinowego.
- Kuba kiedyś wspomniał, że jesteś muzykiem...Prawda?- zwrócił się do brata, gdyż ja cały czas stałam i przyglądałem się bransoletce z poważną miną.
- Wspomniałem ci, że ma pianino...Tak...To prawda.
- To znaczy, że jesteś muzykiem?- spytał z nadzieją, a ja się uśmiechnęłam.
- Tak..Poniekąd jestem. Dziękuję, ale nie mogę tego przyjąć- powiedziałem i oddałam mu bransoletkę.- To prawdziwe srebro...Musiała sporo kosztować.
- Daj spokój. Kupiłem ją dla ciebie...Co z nią zrobię?
- Widzisz Maniek? Trzeba było dać jej coś sentymentalnego- powiedział Janek.
- I co miałem wziąć dać jej mój autograf albo coś takiego?
- O.. To by było fajne- odparłam z uśmiechem i wszyscy na mnie spojrzeli- No co...Bransoletka jest śliczna..ale... Nie zrozum mnie źle.
- Ok.. Zapamiętam na przyszłość...A teraz wszystkiego najlepszego i przyjmij prezent- zawahałam się ale w końcu przyjęłam bransoletkę i poprosiłam Gregora by pomógł mi ją zapiąć.
- Dobra to teraz ja i Janek mamy dla ciebie prezent! A życzenia...- Dawid zamyślił się na chwilę.
- Wszystkiego najlepszego i by ci wszystko grało i buczało...No a teraz prezent.- Pomógł koledze Janek i razem wyszli z domu, by po chwili wrócić z tortem w kształcie skoczni.- Ten skoczek to ty! Patrz ma nawet plastron podpisany! To twoja własna skocznia narciarska! A ilu masz kibiców! Patrz na te transparenty!
- Jak chcesz to to może być mamut! A ty właśnie ustanowiłaś nowy rekord!- spojrzałam na nich i zaczęłam się śmiać. Poprosiłam ich by postawili tort na stole, a następnie obu podziękowałam za świetny prezent. Czułam się na prawdę dziwnie mając na swojej imprezie urodzinowej skoczków, których bardzo ceniłam. A już obecność Kamila cały czas nie mieściła mi się w głowie. Z całą pewnością to były najlepsze urodziny w całym moim życiu! Chociaż byłam zła na Kubę, nie mogłam udawać, że jego niespodzianka nie sprawiła mi przyjemności. Podeszłam do niego i przytuliłam, dziękując. Kuba z uśmiechem przedstawił mi każdego z chłopaków i przeprosił, za to że jest ich tylko czterech. Całą imprezę byłam męczona przez gości i ani jeden nie chciał mi odpuścić tańcu. Po mimo iż tort wyglądał genialnie, postanowiłam jednak go rozkroić. Zanim jednak to zrobiłam, obfotografowałam go z każdej strony i zdjęłam z niego moją podobiznę, która jak się dowiedziałam nie jest zjadliwa.  W smaku był naprawdę dobry, o smaku kokosowo-waniliowym. Imprezę zakończyliśmy koło godziny drugiej w nocy. I pomimo mojego zaproszenia chłopcy postanowili wracać do domów nie zostając na noc.
- Jak chcecie... Jeszcze raz dziękuję..za wszystko. To było na prawdę niesamowite doświadczenie móc was poznać. Dziękuję za wszystkie prezenty są super. Ale ty- wskazałam Kubę- Nie wracasz do domu. Nie myśl, że już ci wybaczyłam...Oboje musicie mi chyba coś wyjaśnić.
- To my może zostaniemy, żeby oni się nie pobili...- powiedział Maciek do kolegów z niezwykłą powagą.
- Sądzę, że nie pobiją się przy niej...ale trochę w tym racji jest. Jeśli mogę to ja zostanę. Przyjechałem własnym autem więc potem nikt nie będzie musiał mnie odwozić. Pomogę ci ich jakoś pogodzić- zaoferował się Kamil. A ja jedynie kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Wspomnieni o aucie jakoś mnie wybiło...Pożegnałam chłopaków i Oliwię. po czym wróciłam do salonu.
- Ok... A teraz możecie mi wyjaśnić co wy odwalacie?
-  Ja nic nie odwalam! Ok.. Przyznaję się. Okłamałem cię, mówiąc, że mam plany i wyjeżdżam, ale to dlatego, że robiłem ci niespodziankę! Wypytałem twoją koleżankę- wskazał na Zuzię, która z uśmiechem mi pomachała- i powiedziała mi kiedy masz urodziny. Wiem, że cię zawiodłem...ale ja na prawdę nie miałem jak przyjechać!- powiedział zrozpaczony- Zadzwoniłem do tego...Poprosiłem, aby sprawdził czy wszystko ok, jeśli może. On stwierdził, że nie ma problemu. Miał cię przeprosić ode mnie i powiedzieć...
- A co ja jestem! Z jakiej racji miałem cię niby tłumaczyć? Sam mogłeś ją przeprosić, a nie teraz super przyjaciela zgrywasz i ze mnie robisz nie wiadomo co...- przerwał mu Gregor, któremu Kamil tłumaczył co Kuba mówi.
- To trzeba było powiedzieć, że książę nie ma zamiaru przekazać moich słów! Nie sądziłem, że wykorzystasz moją nieobecność by ją nastawić przeciwko mnie!
- Spokojnie. Nikt mnie nie nastawiał przeciwko tobie.
- Zobaczysz zaraz się pobiją- powiedziała Patrycja do Zuzi, które razem siedząc na kanapie obserwowały chłopaków. Kamil na jej słowa uśmiechnął się i stanął pomiędzy chłopakami obu uspakajając.
- Ja stawiam na Gregora...
- Co ty... Kuba. Nie pamiętasz jak słodko wyglądali na moich urodzinach?
- O...Dziewczyno..Trzeba było widzieć jak ona się z tym Romeem całuje...- powiedziała Zuzia ręką wskazując Gregora i kiwając głową przypominając sobie sytuację w której nas zastała.
-Całuje?!- powiedziała Patrycja razem z Kubą w tym samym momencie i wszyscy spojrzeli na zmieszanego chłopaka który najwyraźniej nie chciał powiedzieć tego głośno, na co Kamil parsknął śmiechem i udawał atak kaszlu. Gregor lekko zirytowany czekał, aż ktoś mu powie o co chodzi. W końcu zlitował się nad nim Kamil, który cały czas śmiejąc się z kolegi, wrócił do tłumaczenia.
- O jeny.... To wcale nie jest tak jak to wyglądało!
-Czyli nie całowałaś się z nim?- spytał Kuba z nadzieją ignorując spojrzenia pozostałych. Zmieszałam się trochę...
- No... w sumie to całowałam...
-Całowaliście się?- spytał Kamil Gregora, gdy usłyszał moje wyznanie.
- To były tylko wygłupy..Chciałem..A z resztą..Tak, no i co z tego?!- Kamil wzruszył ramionami zdając sobie sprawę, że tak właściwie to go nie powinno interesować.
- No właśnie. To moja sprawa z kim się całuję i dlaczego. Nie zmieniajcie tematu!- rzuciłam gniewne spojrzenie przyjaciółką- Możecie wyjaśnić to nieporozumienie bez kłótni? Gregor to prawda, że miałeś mi coś przekazać?
- Tak....- powiedział po chwili zrezygnowany- Kuba prosił bym cię przeprosił i powiedział Ci, że przyjedzie do ciebie jak tylko będzie mógł. Że jest mu bardzo przykro, iż zaprzecza sam sobie i jest sam na siebie wściekły, że teraz on cię zwiódł.
- No właśnie...Dzięki ale to miałeś powiedzieć jej wczoraj!- Kamil uciszył Kubę, a ja cały czas obserwowałam Austriaka, który spoglądał na podłogo unikając moje wzroku.
- Dlaczego mi tego nie powiedziałeś? Tylko proszę bez kręcenia, powiedz szczerze.- Gregor wziął głęboki oddech i spojrzał na  mnie.
- Bo byłem wściekły...Chciałem ci to powiedzieć, ale....Nie potrafiłem. Kiedy zobaczyłem jak cierpisz i wiedziałem, że to częściowo też przez niego...Jego wymówka w cale nie miała sensu. Byłem wściekły i po prostu chciałem ci pomóc. Poprawić ci chociaż trochę humor...- zamilknął na chwilę- A z resztą nawet gdybym ci to powiedział to byś nie poczuła się lepiej! Powiedziałabyś tylko, że go bronię i jestem taki jak on! Ty nie chciałaś niczego słuchać i próbowałaś się mnie pozbyć z pokoju za wszelką cenę- nie musiał mi tłumaczyć co ma na myśli. Dobrze wiedziałam, że chodzi o moje słowa wypowiedziane pod jego adresem...- Gdyby to on był na moim miejscu, też by ci nie przekazał! Miałem ochotę mu przywalić widząc jak cierpisz, a ja nie potrafię nic...kompletnie nic zrobić!
- Ta jasne...Chciałeś jej powiedzieć...Teraz tak się tłumaczysz, bo masz nadzieję, że ją przekonasz.
- Zamknij się! Nie próbuję się usprawiedliwiać! Tak przyznaję, że miałem jej przekazać twoje słowa i tego nie zrobiłem. I mam to gdzieś, czy mi to wybaczy...Ja przynajmniej byłem przy niej gdy tego potrzebowała. A ty co? Nawet nie zadzwoniłeś... Co takiego robiłeś, że nie mogłeś do niej zadzwonić, samemu przeprosić? Spytać czy wszystko dobrze. Cokolwiek, aby pokazać, że to nie jest tak, że masz ją gdzieś. - Kuba wciągnął powietrze i otworzył usta jakby coś chciał powiedzieć, lecz po chwili je zamknął.
-Wykorzystałeś jej załamanie dla własnych celów! Jesteś beznadziejny!
- Ja?- zaśmiał się- Lepiej spójrz na siebie! Nawet nie wiesz co chcesz powiedzieć...Co? Przeszkadza ci, że ją pocałowałem? A co ci do tego?
- Wykorzystałeś ją...Chciałeś wykorzystać.!
- Kuba ogarnij się...Przeginasz- Kamil zwrócił się o Kuby, który był już kompletnie zdesperowany i pomału na prawdę wyglądał, jakby chciał Gregorowi przywalić.
- Nikt mnie nie chciał wykorzystać! Dziękuję, iż uważasz bym się na to zgodziła- Kuba uspokojony przez kolegę spojrzał na mnie z miną mówiącą "Nie to miałem na myśli..." i już otwierał usta by coś powiedzieć, lecz ja mu na to nie pozwoliłam.- Oboje macie trochę racji w tym co mówicie... Gregor skoro powiedziałeś mu, że przekażesz powinieneś dotrzymać słowa...Za to ty Kuba... Przykro mi ale Gregor ma rację. To, że on mi nie przekazał, to nie jest wyjaśnienie dlaczego kompletnie mnie olałeś. Nie mam siły się z wami użerać...Jak z dziećmi...Szkoda tylko, że mnie postrzegacie jako jakąś zabawkę...A teraz przepraszam, ale ja idę spać, a wy...jak chcecie to się nawet pobijcie mam to gdzieś..- powiedziałam i obróciwszy się od nich wyszłam z salonu.
- Narozrabialiście...- powiedział Kamil na co oni rzucili mu gniewne spojrzenie.- Na co wy czekacie? Idźcie za nią! Przeproście...ale bez kłótni, tylko współpraca- powiedział z uśmiechem. Chłopcom nie trzeba było tego powtarzać i już po chwili stali w moim pokoju.
- Nie ma problemu..Możecie wejść- powiedziałam ironicznie, gdy bez pukania weszli.
- Przepraszamy... Zachowaliśmy się jak idioci i teraz nawet nie wiemy jak cię przepraszać- zaczął Kuba.
- Czemu chcecie mnie przepraszać? To przecież wasza kłótnia. Załatwcie to między sobą...
- Mamy cię za co przepraszać, bo oboje zawiedliśmy twoje zaufanie. Jest mi strasznie głupio z tego powodu...- Gregor spojrzał na mnie podłamany.
- Jeżeli powiem, że się nie gniewam to już sobie pójdziecie? Jestem na prawdę zmęczona. Ale z tobą jeszcze nie skończyłam- dodałam wskazując na Gregora- Możemy jutro porozmawiać?- przytaknął mi i z uśmiechem obu przytuliłam.- Jak dzieci...No to teraz spadać, dajcie mi spać- gdy wyszli z lekkim uśmiechem wróciłam do ścielenia. Czułam na sobie wzrok przyjaciółek.
- No dobra... Co chcecie wiedzieć?
- No skoro już pytasz....Całowaliście się?- załamałam się i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na przyjaciółki i wybuchłam śmiechem. Jeszcze przez dobra dwie godziny plotkowałyśmy na temat chłopaków i tego jak całują. Kilkukrotnie opowiadałam im jak doszło do tego, że Zuzia przyłapała nas na niecodziennej sytuacji i razem analizowałyśmy jego zachowanie. W końcu poszłyśmy spać, a mnie w głowie powstało kilka pytań na które nie znałam odpowiedzi...

_______________________
Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że jest zdatny do czytania....Mnie osobiście się za grosz nie podoba.
Będę wdzięczna za wasze komentarze i do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz