niedziela, 28 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XXII: Szczęście jest pisane każdemu z nas.

Witajcie! Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Po konsultacji z moją przyjaciółką wybrałam wersję i mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu :) Zapraszam do czytania!
____________________________
Zawody zapowiadały się ciekawie. Pierwsza seria poszła dość dobrze i Kuba był na 13 pozycji. W drugiej serii jednak wyszedł z progu bardziej agresywnie, dzięki czemu uzyskał na prawdę imponująca odległość, jednak z impetem uderzył w bandę, co trochę mnie zaniepokoiło. Po skokach wszystkich pozostałych zawodników, był szósty! To był naprawdę wspaniały wynik. Dla niektórych może się wydawać słaby, ale w przypadku Kuby był spełnieniem marzeń. Chociaż brunet twierdził, że uderzenie wcale nie było mocne, dobrze widziałam, że jednak trochę się poobijał. Po moich długich namowach zgodził się pokazać panu Dawidowi. Na całe szczęście okazało się, że skończy się się tylko na siniakach. Wieczorem Kuba przyszedł do mojego pokoju, by spędzić ze mną trochę czasu.
- Bardzo cię boli? Nie źle przywaliłeś o tą bandę...- powiedziałam i zaczęłam rozmasowywać mu kark i ramiona.
- Nie... tylko se sińca nabiłem. Byłem w szoku i się zagapiłem... Ale powiedz sama. Opłaciło się tak agresywnie wychodzić z progu, nie? - powiedział uradowany i przymknął powieki rozkoszując się moim dotykiem.
- No niby tak... Strasznie się cieszę, że udało ci się zdobyć 6 miejsce...ale to jednak zbyt ryzykowne. Proszę uważaj na siebie.- Kuba uśmiechnął się i pokiwał głową. Po mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli.- Wiesz... Masaż byłby przyjemniejszy jakbyś zdjął koszule...- zasugerowałam, czekając na odzew z jego strony, on jednak pisał z kimś SMSy.- Ostatnio przemyślałam pewną sprawę. Kocham cię i...Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Oczywiście. Ja ciebie też, ale... przepraszam, mam jeszcze krótki trening. Widzimy się jutro- przewróciłam oczami.
- Wolisz trening niż swoją dziewczynę?
- Jasne, że nie. Wolałbym posiedzieć z tobą, no ale co zrobię?
- I tego się trzymajmy- wzięłam mu z ręki telefon, po czym odpisałam Stefanowi na wiadomość o treningu.

"Kuba źle się poczuł i nie przyjdzie, niezależnie od tego co ci przed chwilą pisał. ;) Alicja"

- Co ty robisz? Przecież zorientują się, że to kłamstwo jak wrócę do pokoju i mnie zobaczą...albo jeszcze mi lekarza przyprowadzą...
- Naprawdę aż tak się tym przejmujesz?- spytałam i wróciłam do masażu.
- Nie chce mieć potem problemów...No i to źle przerywać treningi...
- A gdybyś tak na chwilę zapomniał o treningu i został ze mną? Najwyżej się trochę spóźnisz...- wyszeptałam mu do ucha i zaczęłam rozpinać mu koszulę.
- Ally...Uwierz, że z chęcią bym jeszcze z tobą posiedział, ale muszę iść na trening. Wybacz, ale na rozmowy będzie czas jak wrócimy do kraju- powiedział i zapiął guziki, które rozpięłam.
- Boże...  ale faceci są beznadziejni...Wcale nie miałam ochoty z tobą rozmawiać- podjęłam kolejną próbę, postanawiając jednocześnie, że jeżeli i tym razem nie załapie, to się poddam. Kuba obrócił się tak, że teraz nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów i przyjrzał mi się.
- Czy ja dobrze rozumiem?- spytał niepewnie, a ja bez słowa go pocałowałam. Chłopak wplótł swoją dłoń w moje włosy. Słyszałam jak głośno bije mi serce i wiedziałam, że on też to słyszy- Jesteś tego pewna? Nie chcę byś się do czegoś zmuszała. Przecież wiesz, że zaczekam- powiedział spoglądając mi w oczy.
- Dziękuję i to doceniam, ale ja nie zamierzałam się do niczego zmuszać- wyznałam z lekkim uśmiechem. Kuba, słysząc moją odpowiedź, uśmiechnął się uroczo i zaczął mnie całować. Nie kłamałam, ale to nie zmieniało faktu, że trochę się denerwowałam i nie potrafiłam tego ukryć, gdy drżącymi dłońmi rozpinałam mu koszulę. Zaśmiał się cicho i zdjął ją przez głowę po czym wrócił do całowania mnie. Teraz mogłam bez przeszkód podziwiać jego umięśniony tors i błądzić po nim dłońmi, pieszcząc go i sprawiając mu przyjemność. Jego dotyk sprawiał, że moje ciało przechodziły dreszcze. Pozbywszy się części ubrań, tak że mieliśmy na sobie jedynie bieliznę, Kuba położył mnie na łóżku nie przestając całować, tak że teraz był nade mną i zaczął całować mnie po szyi, a następnie dekolcie przy okazji drażniąc swym oddechem moją nagą skórę. Kuba zaczął "schodzić" co raz niżej, w okolice mego pępka, a następnie tą samą drogą powrócił do mych ust. Po woli gładziłam jego plecy, a także zmysłowo je drapałam. Kuba był bardzo delikatny i czuły, jak gdyby pilnował by nie zrobić czegoś, czego ja nie będę chcieć. To jednak jeszcze mocniej na mnie działało. Poczułam jak pozbywa się mego stanika i już po chwili pieści moje piersi, obsypując je pocałunkami.  Do naszych uszu po raz kolejny doszedł dźwięk świadczący o tym, że ktoś pilnie z moim chłopakiem chce się skontaktować. Telefon dzwonił już od pewnego czasu, lecz ten ktoś najwyraźniej był bardzo wytrwały. Zirytowany Kuba wziął do ręki telefon i trochę zbladł. Wziął głęboki wdech i próbując ustabilizować swój oddech, odebrał.
- Tak trenerze...?- poczułam się trochę oburzona tym, że odebrał telefon, ale widząc jego nie udolne starania nawet mnie to bawiło. Chociaż Kuba naprawdę się starał było słychać jego nie miarowy oddech i jestem pewna, że nie ujdzie do uwadze trenera. Przygryzłam lekko dolną wargę i z premedytacją zaczęłam wodzić po woli dłonią po jego nagim ciele. Najpierw po klatce piersiowej i brzuchu, a następnie po jego udzie, pomału przesuwając ją ku wewnętrznej ich części, zatrzymując się u ich szczytu. Kuba przymknął oczy i starał się skupić na tym, co mówi do niego mężczyzna. Zamiast przestać drażnić chłopaka, zaczęłam bawić się gumką z jego bielizny, będąc świadoma, że mu to wcale nie pomoże-Źle się poczułem...- powiedział, lecz po mimo starań głos mu zadrżał i cicho zamruczał czując mój dotyk, co jeszcze bardziej go rozproszyło i spojrzał na mnie błagalnie, wolną ręką łapiąc moją dłoń. Od kaszlnął cicho- Tak....ja... przepraszam pana, ale muszę kończyć- wykrztusił do telefonu i się rozłączył.- Zadowolona z siebie?- pokiwałam głową i przyciągnęłam go do siebie, całując. Kuba zrzucił telefon na podłogę i jedną dłoń splótł z moją, a drugą zaczął pieścić moje piersi. Po chwili jednak ponownie zaczął swą "wędrówkę", kolejny raz zatrzymując się w okolicach pępka i wrócił do mych piersi. Zaczął drażnić je językiem i delikatnie ssać, czym doprowadzał mnie do szaleństwa. Raz po raz, nie umiejąc nad tym zapanować, zaczęłam cicho mruczeć z rokoszy. Puściłam jego dłoń i zdjąwszy z niego bieliznę, zaczęłam pieścić jego pośladki. Kuba wykorzystał fakt, iż ma obie ręce wolne, jedną podpierał się o łóżko,  natomiast drugom przesunął po mym ciele i delikatnie wsunął pod moją ostatnią część garderoby. Przymknęłam oczy z rozkoszy, próbując cały czas powstrzymać się od jęków. Kuba, najwyraźniej mnie obserwując, pocałował mnie namiętnie, po czym jednocześnie ściągając ze mnie bieliznę, wyszeptał,a właściwie zamruczał, mi do ucha.- Kochanie...Nie musisz się powstrzymywać...Wcale mi to nie przeszkadza.- powiedział i poczułam jak zaczął delikatnie pieścić mnie palcami, czym już przegiął, w pozytywnym słowa tego znaczeniu, i wywołał u mnie nagłe dreszcze. Jedną dłoń zacisnęłam w pięść na pościeli i zaczęłam jęczeć z rozkoszy. Drugą ręką zajęłam się jego najczulszym miejscem. Z satysfakcją usłyszałam jak i Kuba w tym momencie jęknął z rokoszy, przy moim uchu i nie zaprzestając swych pieszczot, zaczął je pogłębiać. Będąc zdecydowanym i bezwzględnym w swych pieszczotach, nadal był jednak delikatnym w każdym ruchu. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Jęczałam i wiłam się pod nim z rozkoszy. Przechodzące mnie dreszcze powodowały, iż co raz zdecydowanie go pieściłam. Uważałam jednak, aby nie sprawić mu tym bólu. Nie powstrzymywałam już żadnych moich odgłosów i z satysfakcją stwierdziłam, że on także. Nie zaprzestając pieszczot drugą ręką zaczęłam gładzić jego ramiona. Poczułam jak Kuba zaczął po raz kolejny pieścić moje piersi i zacisnęłam pięść na jego czuprynie. Rozkoszowaliśmy się sobą nawzajem z każdą chwilą pragnąc siebie bardziej. Nigdy się tak nie czułam i w tamtym momencie byłam pewna czego chcę. W przypływie zdecydowania i śmiałości powiedziałam mu to wprost.
- Wejdź we mnie- poprosiłam. Chłopak nagle zaprzestał jakichkolwiek pieszczot i nachylił się nad moim uchem.
- Z przyjemnością spełnię twą prośbę...jednak nie mam prezerwatyw....Jeśli chcesz możemy się obyć bez nich...- zasugerował z łobuzerskim uśmiechem.
- Nie przeszkadza mi jej brak- powiedziałam bez zastanowienia i chłopak spojrzał mi w oczy, chcąc się upewnić, że nie kłamię.
- Jesteś tego pewna?- spytał i gdy mu przytaknęłam, zdecydował się kontynuować. Nie "torturował" mnie już długo i rozchyliwszy mi uda, z delikatnością zaczął się we mnie wsuwać. Czułam na sobie jego wzrok i wiedziałam, że obserwuje mnie, aby jakby co przestać, jeśli będę tego chcieć. Poczułam chwilowy ból. Nie był on duży, ale mimowolnie odsunęłam się od niego. Wyczułam, że od razu zaczął się wycofywać.
- Nie...Proszę...- Powiedziałam zatrzymując go i spojrzałam na niego.- Chcę tego...- zapewniłam go mając nadzieję, że zrealizuje moją prośbę. Szczęście się do mnie uśmiechnęło i poczułam przyjemny dreszcze przebiegający moje ciało. Kuba pocałował mnie, jednocześnie delikatnie poruszając się we mnie. Zaczęłam jęczeć co raz głośniej, a Kuba mrucząc mi do ucha, zaczął się poruszać energiczniej, z każdym pchnięciem wchodząc głębiej. Uniosłam lekko biodra i objąwszy go nogami przyciągnęłam go do siebie jeszcze bardziej. Czułam go każdym skrawkiem ciała, a przyjemność jakom sprawiały mi możliwości tej pozycji doprowadziły do tego, że, zachęcona przez Kubę, zaczęłam jak jakaś opętana jęczeć i krzyczeć z rozkoszy. Pomimo wielu moich obaw było wspaniale.  W każdym naszym geście można było wyczuć uczucie, które nas łączyło. To był mój pierwszy raz i z całą pewnością nigdy go nie zapomnę. Od momentu gdy chłopak zrozumiał co "chodzi" mi po głowie, aż do momentu, gdy obydwoje szczęśliwi i spełnieni postanowiliśmy iść spać, minęła co najmniej godzina.  Zanim jednak położyliśmy się spać oboje wzięliśmy prysznic. Wbrew temu czego najbardziej się bałam wcale nie krwawiłam co przyjęłam z ulgą. Skąd ja bym o tej godzinie wzięła świeżą pościel?! Kuba nie wrócił na noc do swojego pokoju tylko został ze mną.  Nie przeszkadzało mi to ani trochę zwłaszcza, gdy nad ranem, otworzywszy oczy zobaczyłam jego uśmiech i dał mi całusa na przywitanie. Obudziliśmy się w takiej pozycji jak dzień wcześniej zasypiałam. Kuba obejmował mnie ramieniem, a ja przytulona do niego trzymając głowę na jego klatce piersiowej i obejmowałam go w pasie. Żadnemu z nas się nigdzie nie spieszyło i wstaliśmy dopiero o 7. Ubrawszy się i poskładawszy rzeczy, poszliśmy razem na śniadanie. W stołówce była już kadra i czułam, że się nam przyglądają. Jako jedyny każdego naszego ruchu nie śledził Stefan. Chłopcy obserwowali nas z lekkim rozbawieniem.
- Kuba proszę cię przyjdź na zbiórkę wcześniej bo chcę z tobą porozmawiać... dobrze?- zagadnął go trener obojętnym głosem spoglądając na mnie, a potem na niego.
- Oczywiście- wykrztusił Kuba unikając wzroku szkoleniowca i kolegów.
- Trenerze no nich mu trener nie robi afery. Rozmawiałem z nim przed tym treningiem i on na prawdę wyglądał kiepsko.- stanął w obronie kolegi Stefan. Wszyscy chłopcy spojrzeli na niego zdziwieni, a trener jedynie pokiwał głową. Po śniadaniu gdy już wszyscy pakowali się do busa, a Kuba odbywał rozmowę z trenerem, przyszedł do mnie Stefan.
- Spokojnie...Nie robi afery z tego, że Kuba olał trening. Słyszałem fragment ich rozmowy.
- Kuba nie olał treningu... źle się poczuł, a ja nie chciałam, by się przemęczył. On nie jest robotem i ma prawo gorzej się poczuć.- odpowiedziałam od razu. Mój rozmówca pokiwał głową z uznaniem i uśmiechnął się przyjacielsko.
- Alicja... nie powiem, masz gadane, ale komu ty taki kit chcesz wcisnąć?- powiedział i wymownie podniósł prawą dłoń z obrączką, na co ja się lekko zmieszałam- Mam tylko jedno pytanie, jeśli mogę oczywiście.
- Eh.. Wal, najwyżej nie odpowiem...
- Gdy wczoraj Kuba odebrał w końcu telefon...co powiedział trenerowi? Przepraszam, ale on po prostu miał tak przezabawną minę... no nie do opisania.- powiedział śmiejąc się.
- W sumie nic takiego, że źle się poczuł...- uśmiechnęłam się lekko- sądzę, że bardziej chodziło o to jak Kuba mówił, a niżeli co...Nie rozumiem, po co on w ogóle odbierał.- stwierdziłam i zaczęłam śmiać się sama z siebie.
- Tak.. pewnie nie przemyślał tego i teraz żałuje...
- O czym rozmawiacie?- spytał Kuba podchodząc do nas.
- O niczym... I co chciał trener?- odpowiedziałam od razu, na co Stefan zaczął się śmiać i wsiadł do samochodu.
- W sumie nic takiego. Nie przyszedłem wczoraj na trening, a miał do mnie kilka uwag- powiedział, bacznie mnie obserwując.
- Ale nie miał pretensji?- Spytałam z nadzieją, na co Kuba zaczął się śmiać.
- Teraz zaczęłaś się tym przejmować? Wczoraj jak dzwonił jakoś nie martwiłaś się, co pomyśli,a nawet cię to bawiło..- zauważył. Przewróciłam oczami i razem wsiedliśmy do busa. Pozostała część startów, także poszła im bardzo dobrze. W trzecim konkursie Kuba był czwarty! W wspaniałych humorach wracaliśmy do domu. Zanim wszyscy się pożegnaliśmy trener poprosił mnie o chwilę rozmowy.
- Czy coś się stało proszę pana?
- Spokojnie to nic takiego. Muszę przyznać rację, że jesteś bardzo pozytywną osobą i wile wnosisz dobrego...Mam tylko jedną prośbę..- powiedział, a ja zauważyłam, że trochę się waha i myśli jak skonstruować swoją myśl.
- Słucham...- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Trochę głupio mi z tobą o tym rozmawiać... Mam nadzieję, że ten wyjazd nie był ostatni i jeszcze będziemy mieli okazje się spotkać. Alicjo...Zapamiętaj proszę, że na zawodach chłopcy mają się skupić na skakaniu, a nie...na przyjemnościach. Dobrze?- powiedział, a ja grzecznie pokiwałam głową.-  Jeśli naprawdę macie potrzebę..to chociaż nie w czasie kiedy coś mają w planie.
- Dobrze proszę pana.. załapałam.- powiedziałam załamana, chcąc zakończyć ten temat jak najszybciej.
- Świetnie żeśmy to sobie wytłumaczyli. Miłego dnia- powiedział i zakończył rozmowę, a ja bez słowa wróciłam do Kuby i razem pojechaliśmy do domu. Okazało się, że tylko dla naszej Kadry Narodowej weekend, nie okazał się szczęśliwy. Ostatni konkurs Pucharu Świata, był istną katastrofą. Dwa upadki Polaków i żaden z nich nie dostał się do drugiej serii... Raczej nie o takich zmianach była mowa. Nie można się jednak załamywać! Widziałam po Maćku, że strasznie go to przybiło. Chłopcy jednak nie stracili motywacji i postanowili walczyć dalej. Engelbergu nie poszło im co prawda najlepiej, ale najważniejsze to się nie poddawać. Na Mistrzostwa Polski wszyscy byli w o wiele lepszych humorach. Nawet Maciek, który co prawda nie obronił tytułu, ale zajął drugie miejsce. Rodzina Kotów z całą pewnością konkurs świąteczny zapisze do udanych, gdyż Kuba zajął 8 miejsce. Byłam z niego dumna, a Janek Ziobro doszedł do wniosku, że mieli rację, co do mojego magicznego dotyku. Postanowiłam pozostawić tą zaczepkę bez komentarza. Święta minęły nam cudownie. Od rodziców dostałam swoje pierwsze w życiu narty! W pierwsze święto udało mi się przekonać rodziców, byśmy przyjęli zaproszenie państwa Kotów i zjedli z nimi obiad, natomiast drugiego dnia rodzice Kuby odwiedzili nas. Jak to skomentował pan Rafał "Trzeba poznać przyszłą rodzinkę". Moje życie układało się wspaniale, nawet zbyt wspaniale, ale wolałam zagłuszyć moje pesymistyczne obawy.
_______________________
Mam nadzieję, że rozdział nie był najgorszy? Powiem szczerze, że napisanie tego rozdziału zabrało mi bardzo dużo czasu, gdyż jakoś nie umiałam oddać słowami tego co było w mojej wyobraźni...Nie jestem z niego jakoś specjalnie zadowolona, ale obleci ;) Oczywiście Kuba wcale nie zajmował tak wysokich pozycji (niestety :)). A teraz tak z innej beczki.. Kamil powrócił na skocznie! Ogromnie się cieszę pewnie tak jak i wy :D Szkoda, że dziś nie mógł poskakać...ale może i lepiej. Jeszcze jeden dzień "luzu" dobrze mu zrobi. Mam nadzieję, że jutro wszyscy będą mieli dobre i równe warunki :) Komu kibicujecie (zarówno jutro, jak i w całym turnieju)? Ja oczywiście Polakom :D ale sercem jestem za Gregorem :) Zawsze i wszędzie <3 Ale drugi może być Polak :) Dobra...to już kończę. Zapraszam do komentowania i DO NASTĘPNEGO!

wtorek, 23 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XXI: Gdy upadniesz już na samo dno, jedyna droga prowadzi do góry

- Kuba! Proszę cię porozmawiajmy
- Nie będę z tobą rozmawiać. Nie ma o czym- powiedział używając moich własnych słów sprzed paru tygodni i ignorując mnie, wyszedł na korytarz. Bez dłuższej zwłoki wybiegłam za nim.
-Kuba!....Błagam wysłuchaj mnie- brunet jednak kompletnie mnie olał i przyspieszywszy kroku ruszył korytarzem.- Boże....Czemu ty jesteś taki uparty?! Proszę...,przestań mnie ignorować- powiedziałam łamiącym się głosem, na co ten w końcu się zatrzymał.
- Alicja... to nie ma sensu... Ja...złożyłem ci obietnicę i teraz poprawa twej pamięci nic nie zmieni... Lepiej zadzwoń do swego chłopaka i pochwal mu się, że już wszystko pamiętasz..
- Nie ma słów, którymi mogłabym cię przepraszać....Jestem głupia i naiwna....Cały czas najbardziej bałam się tego, że któregoś z was stracę...W ciągi jednej doby zrozumiałam jak wiele zmieniła moja jedna decyzja...błędna.- powiedziałam ocierając łzy- Nie mam chłopaka...Gregor ze mną zerwał....
- Co?- wykrztusił.
- To co słyszysz...W przed dzień wyjazdu zerwał ze mną, a potem ty zrobiłeś tą akcję u pana Gębaly... Dzięki tym wydarzeniom zrozumiałam, że to ciebie kocham...Byłam załamana... Nie wiedziałam co robić by naprawić swój błąd i nie stracić Gregora..
 - I co? Co takiego się zmieniło?
- Gregor wyznał mi co zrobił i opowiedział mi dzień wypadku...- powiedziałam próbując zachować spokój.
- Ale... co to zmienia...przecież on cię kocha...
- A ty nie? Kuba...To ciebie kocham, a nie jego! Uwierz mi...Wiem, że cię zraniłam...ale proszę daj mi szanse- powiedziałam zrozpaczona, błagalnym tonem.
- Ja...nie wiem co zrobić...
- Też głupio gadasz!- powiedział nagle Żyła, a ja razem z Kubą aż podskoczyliśmy przerażeni, orientując się, że od pewnego czasu nasi koledzy się nam przyglądają.
- Kochasz ją?- zagadnął brata Maciek.
- Też głupie pytanie, oczywiście że ją kocha- wtrącił się Janek.
- Kuba... nie torturuj dłużej siebie i jej...-powiedział Kamil z lekkim uśmiechem- Ona naprawdę cię kocha i cię potrzebuje.
- Zgadzam się z Kamilem. To co było minęło...ważne co teraz zrobicie by kolejny raz nie popełnić błędu...Macie szanse by być szczęśliwi, tylko musicie ją wykorzystać- powiedziała jego żona. Poczułam się bynajmniej dziwnie....
- A wy co? Weźcie zajmijcie się swoimi sprawami- oburzył się Kuba lekko rozbawiony- Możecie tak z łaski swojej zostawić mnie samego z moją dziewczyną?- powiedział, a ja słysząc, że jestem jego dziewczyną w przypływie szczęścia od razu rzuciłam mu się na szyję. Nie ma takich słów, którymi mogę opisać swoje szczęście. Czułam, że teraz może być tylko lepiej. Obie poczuliśmy się o niebo lepiej, co zauważyli także pozostali. Czas spędzony z reprezentacją był bezcenny. Nauczyłam się wielu ciekawych rzeczy od pana Gębaly, chłopcy nauczyli mnie grać w siatkówkę, od Ewy usłyszałam kilka ciekawych historii między innymi tą jak to się stało, że jest z Kamilem, zyskałam wspaniałego kolegę, choć sama nie do końca dowierzam, że jest nim Kamil Stoch. Ogólnie rzecz biorąc bardzo się ze wszystkimi zżyłam.
- Trzymajcie się! Mam nadzieję, że wkrótce znów się spotkamy.
- No pewnie! Twoje cudowne rączki są niezastąpione!- zaczął śmiać się Piotrek.
- Tak... twój dotyk uzdrawia- powiedział Janek.
- Dobro dobra...Przypominamy wam, że Alicja ma liceum i to był jednorazowy wypad.
- Ale trenerze... Sam trener wie, jak świetnie dawała sobie radę. Ona jest do tego stworzona.
- Mają racje. Dziewczyna ma talent, a do tego niesamowitą wiedzę- zauważył pan Gębala.
- Bez przesady..- wtrąciłam.
- Oj nie bądź już taka skromna. Naprawdę jesteś niesamowita, ale to nie zmienia faktu, że jesteś uczennicą liceum. Nie możesz opuszczać zajęć.
- Ale trener przynudza...- powiedzieli chłopcy chórkiem.
- No ale chyba jeszcze kiedyś będzie mogła z nami pojechać?
- Widzę Łukasz, że spodobało ci się posiadanie asystentki- zaśmiał się pan Kruczek.- Jeżeli tylko będzie miała na to ochotę to na pewno uda się coś wymyślić.
Pożegnawszy się z wszystkimi wróciliśmy do domów. Ku memu zaskoczeniu zastałam w nim jedynie moją starszą siostrę.
- Alicja! No proszę...Wyglądasz o niebo lepiej niżeli jak wyjeżdżałaś. Chyba odpoczynek od rodziny dobrze ci zrobił- zaśmiała się, przytuliwszy mnie na powitanie.
- A Gregora nie ma?
-..No to ty nie wiesz?- spytała poważniejąc.
- Ale czego?
- No wyjechał do Austrii...Powiedział rodzicom, że bardzo dziękuję za wszystko i jeżeli nasza oferta będzie aktualna to może wróci po sezonie.- poczułam jak cała radość mnie opuszcza- Nie powiedział ci? Przecież jesteście parą..
- Nie...Nie powiedział, a parą już nie jesteśmy.
- Jak to?! Nic nie mówiłaś!- powiedziała oskarżycielskim tonem.
- Zerwał ze mną w przeddzień wyjazdu..a zresztą nie chcę o tym gadać. Ale że dopiero po sezonie?!
- No tak powiedział...chyba.- powiedziała obserwując mnie z troską.- Ej nie załamuj się... Faceci są jak autobus. Nie ten to będzie następny... A w dodatku nie wróżyłam wam świetlanej przyszłości
-Anka...Powiem ci to po raz pierwszy w życiu. Zamknij się bo nie wiesz o czym gadasz- powiedziałam załamana i ruszyłam do swojego pokoju. Od razu wzięłam do ręki swój komputer i sprawdziłam pocztę. Miałam jedną wiadomość:

"Witaj Alicja! Ciesze się, że uważasz mnie za przyjaciela...Bardzo żałuję, że gdy przyjedziesz nie będziemy mogli się zobaczyć. Wróciłem do Austrii i przepraszam, ale nie wybieram się do was szybko... To na prawdę nie chodzi o to wszystko co się wydarzyło. Cieszę się, że Ci powiedziałem, a pomimo to uważasz mnie za przyjaciela. Miałaś rację. Szczerość jest najlepsza! :)  Zbliża się sezon, a ja chce wykorzystać czas na przygotowania. Nie czarujmy się, już zbyt długo siedziałem w Polsce. To miało być tylko kilka miesięcy na studiach... Tak czy owak jak tylko będę miał trochę luzu to obiecuję, że cię odwiedzę. Próbowałam rozmawiać z twoimi rodzicami...ale jakoś nadal mamy problemy z komunikowaniem się także nie jestem pewien czy się dogadaliśmy ;)  Jakby co to pisz. Będę sprawdzał e-mail co pół godziny z nadzieję na twoją wiadomość. A jeżeli będziesz potrzebować przyjaciela to daj znać, a wsiadam w najszybszy samolot."

Uśmiechnęłam się lekko i od razu zaczęłam mu odpisywać.

" Żałuję, że ja nie zaglądam na pocztę tak często. Wyobrażasz sobie jak się poczułam?! Wchodzę do domu, a Anka mi mówi, że wyjechałeś...Cieszę się, że to nie przez całą tą sytuację. Jestem ci na prawdę wdzięczna za twoją szczerość.. Teraz doceniam to, że ze mną zerwałeś. Nie każdego było by stać na coś takiego. Bardzo chciałam ci to powiedzieć osobiście..no ale trudno. Bardzo cię przepraszam za słowa wypowiedziane pod twoim adresem tamtego dnia. Naprawdę mi przykro... Mam nadzieję, że szybko będziesz miał luzy bo w sumie się za tobą stęskniłam... Tylko nie odbieraj tego nie wiadomo jak! Powodzenia w treningach :)"

Było mi przykro, że nie mogłam się z nim pożegnać, ale w końcu nie mogłam mu mieć za złe, że wrócił do swojego domu. Rozumiałam, że chce trenować i jak najlepiej przygotować się do sezonu. Wieczorem przeprosiłam Anie, za to "zamknij się", ale ona i tak się zemściła, gdy odwiedził mnie Kuba. Co było dziwne, wcale nie była zdziwiona, że Kuba jest moim chłopakiem, ale wyszłam z założenia, że nie chcę wiedzieć ile osób znało sytuacje i ją przede mną ukrywało. Po powrocie do szkoły musiałam zdać szczegółowe sprawozdanie Oliwi i Marcie. No tak zapomniałabym! Po tym wszystkim co się wydarzyło, Marta została moją koleżanką. Przeprosiła także Oliwię i teraz trzymałyśmy się w trójkę. Obie chciały koniecznie wiedzieć, dlaczego nagle do szkoły wozi mnie Kuba, no i  dlaczego tak czule mnie żegna. Opowiedzenie im wszystkiego zabrało mi cały dzień w szkole, gdyż wolałyśmy nie rozmawiać na lekcjach, a przerwy mamy krótkie. W ciągu kolejnych tygodni wymieniłam z Gregorem kilka e-maili, ale tak to nie rozmawialiśmy. Brakowało mi go trochę..Było bez niego jakoś tak pusto. Najbardziej stęskniłam się za moimi dwiema najlepszymi przyjaciółkami. Po długich rozmowach udało nam się umówić, że przyjadą do mnie w któryś z weekendów. Zapomniałam jednak je uprzedzić o pewnej istotnej zmianie w moim życiu, a mianowicie o tym, że Kuba jest moim chłopakiem. Moi rodzice bardzo często wyjeżdżali, a z racji tego, że mają do mnie ogromne zaufanie, nie mili nic przeciwko by mój chłopak u mnie nocował. I tak było także tamtym razem.
- Alicja...pobudka. Z tego co mówiłaś masz dzisiaj gości..
- Daj mi jeszcze chwile pospać!
- Chcesz ich przyjmować w piżamie?
- To moje przyjaciółki...nie raz mnie w niej widziały i tym razem to też nie będzie problem..- wymamrotałam do poduszki.
- Zrobiłem ci śniadanie- powiedział, lecz nie osiągnął tym sukcesu.- Wstawaj!- rozkazał ściągając ze mnie kołdrę. Bez wzruszenia leżałam dalej.- No co z tobą?! Leniu ty...Sama tego chciałaś- powiedział i zaczął mnie łaskotać. Doskonale wiedział, że mam straszne łaskotki i bardzo szybko pobudził mnie tym do życia. Zaczęliśmy się przepychać. Powaliłam go na łóżko, po czym usiadłam na nim okrakiem ciesząc się z wygranej.
- No proszę...Jednak można cię ściągnąć z łóżka..- powiedział z uśmiechem i podniósłszy się lekko pocałował mnie czule. Zaśmiałam się cicho i pieszczotę odwzajemniłam.
- Ally?!- usłyszeliśmy nagle i oboje jak oparzeni zerwaliśmy się z łóżka.
- Kuba?!- w progu stały moje obie przyjaciółki. " Nie no...te to mają talent do wybierania momentów..." pomyślałam. Usłyszałam cichy chichot i spojrzałam na bruneta, którego ta sytuacja rozbawiła.
- No cześć...Przepraszam, że ja z nów w piżamie, ale jakoś nie mogłam się zebrać...
- Ciekawe czemu....
- Po pierwsze...Chyba zapomniałaś nam czegoś powiedzieć- zauważyła Patrycja wymownie spoglądając na mego chłopaka.- Po drugie, jak ktoś do ciebie dzwoni to mogłabyś odebrać...
- O jej.. Przepraszam, mam wyciszony telefon żeby..
- Żeby nikt wam nie przeszkadzał?- spytała Zuzia z uśmiechem.
-..nie..Żeby mnie nie obudził. W soboty wstaję dopiero w południe...
- Oho..jasne. Tłumacz se to jak chcesz...Wiesz co mnie zastanawia.. To ty masz pecha, czy ja mam szczęście, że zastaję cię w sytuacjach takich jak ta- powiedziała i obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Ally...Dlaczego wy..
-... się całowaliśmy?
- O gdyby tylko- zauważyła Zuzia z wymownym uśmiechem.
- Tylko się całowaliśmy! Proszę tu nie wyolbrzymiać tej sytuacji..- stwierdził Kuba przypominając nam o swej obecności.- Alicja to w końcu moja dziewczyna- powiedział z uśmiechem i objął mnie w tali.
- Jest!- krzyknęły z radością obie naraz, przybijając sobie "piątki". Rozwaliło mnie to kompletnie i śmiałam się z tego przez calutki dzień. Wspaniale było znów spędzić z nimi czas.Oczywiście, gdy tylko zostałyśmy same, nie obyło się bez dokładnego wywiadu.
Dobrze wiedziałam jak to wyglądało- wchodzą do mojego pokoju i zastają mnie z Kubą w dość niecodziennej sytuacji, i teraz musiałam się z tego jakoś wytłumaczyć. Na szczęście nie męczyły mnie długo.
- Dobra wierzymy ci na słowo. Ale proszę cię, ja mam jeszcze jedno pytanie....- powiedziała Zuzia.
- No wal...- stwierdziłam załamana gotowa po raz kolejny tłumaczyć jej, iż to nie było nic takiego.
- Jak przekonałaś mamę, by Kuba mógł zostać na noc?
- Nie musiałam jej przekonywać. Po prostu spytałam, a ona się zgodziła.
- Ally a gdzie on właściwie śpi?
- U mnie w pokoju. Wiecie, że czasami w nocy schizuję, a jak jestem sama w domu tym bardziej. Więc poprosiłam by mógł u nas spać, gdy ich nie ma.
- I twoja mam nie wie, że sypiasz z chłopakiem w jednym łóżku?- spytała z rozbawieniem Zuzia.
- Nie powiedziałam, że śpi u mnie w łóżku, tylko u mnie w pokoju- zauważyłam, na co dziewczyny posłały mi dziwne spojrzenia- Eh...No dobra. Zdarzyło się... Ale mama raczej wie, bo nas razem widziała.
- Widziała was razem w łóżku?!
- To brzmi dziwnie....Tak. Wróciła w niedzielę wcześnie rano i chciała mnie o tym poinformować. Nie wiem po co..no ale przyszła i weszła nie pukając, ani nic. No i nas widziała...wyprzedzając wasze następne pytanie. W żaden sposób nie zareagowała. Po prostu oświadczyła, że jest i wyszła.
- Żartujesz?! I nic? kompletnie nie skomentowała?
- Może potem z tobą gadała na ten temat? -zaprzeczyłam.
- Obyło się bez żadnego kazania?- no i co ja im poradzę, że nie zareagowała? Mówiąc szczerze sama się zdziwiłam. Wchodzi mama do pokoju córki, a tam jej córka z chłopakiem w łóżku...i nic? No ale nie zamierzałam z tego powodu narzekać. Nic takiego przecież nie robiliśmy, po prostu spaliśmy. Zastanawiałam się, czy rodzice mają aż takie zaufanie do mnie czy może naprawdę im to nie przeszkadza. Po wspaniałym weekendzie nabrałam sił do dalszej nauki. Sezon zbliżał się wielkimi krokami, więc Kuba miał mniej czasu dla mnie, ale nie narzekałam, bo przynajmniej nic mnie nie rozpraszało i mogłam się bez przeszkód uczyć. W końcu przyszedł czas na pierwszy konkurs Pucharu Świata, który oglądałam razem z Kubą u niego w domu. Normalnie nie dowierzałam w to co widzę...Nigdy nie przepadałam za Ammannem, ale tym razem to mi się naraził. Co za beznadziejna sytuacja! Teraz miał skakać Gregor i od jego skoku zależy, czy to Austria będzie w II serii, czy też może Polska. Sama nie wiedziałam czy mam mu kibicować, czy też życzyć by skok mu nie wyszedł.  A fakt że Austria i Polska miała problemy się zakwalifikować to już całkiem inna sprawa. W drugi dzień zawodów wcale nie było lepiej... Ale po co panikować, przecież to dopiero początek sezonu. Denerwować zaczęliśmy się dopiero, gdy się okazało, że stan Kamila jest poważniejszy niż wszyscy myśleliśmy. Jednak nasze humory poprawiła fantastyczna wiadomość, że Kuba jedzie do Norwegii na Puchar Kontynentalny! A jeszcze wspanialsze było to, że jechałam z nimi, gdyż dostałam propozycję by jechać jako pomoc dla pana Daniela Kwiatkowskiego.  Co prawda moi rodzice nie byli zachwyceni, że znów chcę opuścić lekcje, no ale nie mogłam zrezygnować z takiej propozycji.
______________________________
Nie podoba mi się ten rozdział...Przepraszam Was za niego. Jakoś nie miałam na niego pomysłu... :( Następny rozdział w sumie mam gotowy, więc może ukazać się jeszcze w tym tygodniu tylko pierw mam do was pewne pytanie. Kurczę ale będzie spoiler.. No ale trudno ;) Wolicie opisy takie bardziej "pikantne", czy bardziej...ocenzurowane? że tak to ujmę...Mam wersję i taką i taką :D Więc chcę spytać, bo sama jakoś nie mogę podjąć decyzji...
Będę Wam wdzięczna za komentarze :)


P.S. 
Rozdział pojawi się po świętach, więc chcę Wam życzyć wspaniałych świąt spędzonych w gronie tych najbliższych i niech ten nadchodzący rok przyniesie ze sobą jak najwięcej dobrego. Oby był jeszcze wspanialszy niż poprzedni! Wesołych Świąt!!

poniedziałek, 15 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XX: Kiedyś każdy z nas będzie musiał dorosnąć...

Witajcie! Oto przed Wami kolejny rozdział z historii Alicji. Już dwudziesty!! Mam nadzieję, że będzie się on Wam podobał. Zapraszam do czytania!
________________________
Z niepokojem obserwowałem jej zachowanie. Próbowałem żyć jak gdyby nic się nie działo. Okłamywać sam siebie...krzywdząc ją. Wiedziałem...czułem, że dłużej nie mogę tego ciągnąć. Od dłuższego czasu prześladowała mnie ta sama myśl i kilkukrotnie wracałem myślami do rozmowy przeprowadzonej z Kubą, krótko po tym jak ja i Alicja zostaliśmy parą.
- No i co? A byłeś taki pewien, że mi się to nie uda- powiedziałem z triumfem.
- Wiesz... Nie zrozum mnie źle, ale jak dla mnie jesteś nic niewartym śmieciem. Cieszysz się, że ci się udało? Brawo. Nie będę ci gratulował bo nie ma czego...- powiedział ze złością.
- Czyżby ktoś tu był zazdrosny? Kuba nie bądź dziecinny...
-Jeśli ktoś tu jest dziecinny to tylko i wyłącznie ty. A czy ty w ogóle pomyślałeś o niej, czy może byłeś zbyt skupiony na sobie?- powiedział i spojrzał mi w oczy- Żal mi cię... Jesteś egoistą, którego nie interesuje nic prócz własnego "ja". Nie mogłeś się pogodzić z tym, że coś w życiu może ci nie wyjść i postanowiłeś zwyciężyć za wszelką cenę....Jest mi przykro, że w tym przypadku to ona będzie musiała zapłacić za twoje absurdalne życzenie. Jesteś z siebie zadowolony? Pokazałeś jaki jest "Wielki Gregor Schlierenzauer". Brawo...Wiesz, że prędzej czy później ona uświadomi sobie, co do ciebie czuje, albo jeszcze lepiej przypomni sobie kim dla niej jestem i dowie się jak wykorzystałeś jej "niedyspozycje"... Czy ty możesz sobie wyobrazić co ona będzie czuła?! Im dłużej będziesz to ciągnął tym mocniej ją skrzywdzisz! Gregor....Odwołuję się do twojego sumienia. Pomyśl! Wiesz jaka ona jest. Wspaniała i kochająca, skrzywdzona przez wielu ludzi, chwiejna i skłonna do...do wszystkiego, co nam już udowodniła. Nie wmówisz mi, że nie zauważyłeś tych blizn...Jest naprawdę niezwykłą osobą, która wbrew temu co niejednokrotnie mówi rozpaczliwie pragnie mieć koło siebie kogoś...nie ważne kogo. Wiesz, że nawet gdy uświadomi sobie, że cię nie kocha nie zakończy tego, bojąc się, że cie straci. I ja, i ty dobrze wiemy, że tak nie będzie, ale ona absurdalnie będzie w to wierzyć. Jeśli na prawdę nie jesteś tym rozpuszczonym dzieciakiem uświadomisz sobie, że ją krzywdzisz... Pamiętaj, że ona wybacza.- uśmiechnąłem się lekko- Wybaczy każdemu, ale przy tym jest bardzo pamiętliwa i bardzo łatwo ją skrzywdzić.
Wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Perfekcyjnie ją opisał.... Wyśmiałem go wtedy, lecz teraz gdy widzę jak czasem się zachowuje wiem, że w jego słowach było trochę racji. Wiedziałem, że najbardziej zawiodłem w momencie, gdy mi ufała, a ja ją okłamałem. I to jak beznadziejnie... Wybaczyła mi, ale straciła zaufanie. Wiedziałem, że ją zawiodłem i niczym nie mogę tego naprawić...Chociaż? Mogę, ale czy tego chcę? W momencie, gdy wyznałem jej miłość ona jeszcze nie do końca była sobą i cały czas próbowała się odnaleźć. Czy na prawdę byłem takim egoistą, że to wykorzystałem? Zauważam to jak czasem się waha....Nie musiała nic mówić, wiedziałem, że tęskni za Kubą. Jak cierpi przez to, że się od niej odwrócił. Naprawdę próbowałem go przekonać, aby jej nie krzywdził i odezwał się do niej, ale on powiedział, że nie jest w stanie "Nie, dopóki ty będziesz jej chłopakiem...Nie potrafię się z tym pogodzić i nic tego nie zmieni". Byłem wściekły na niego. Miałem nadzieję, że Alicja pogodzi się z tym, że nie są już przyjaciółmi, ale widziałem, jak z każdym dniem boli ją to coraz bardziej. A ja? Zamiast jej pomóc...Okłamałem ją i skrzywdziłem jeszcze bardziej. Co z tego, że ona mi wybaczyła, skoro ja sam nie potrafiłem sobie tego wybaczyć. Byłem szczęśliwy, że Kuba jednak nie wytrzymał w swoim postanowieniu i wrócił do jej życia. Nie wiedziałem tylko, że wrócił mając plan. Nie przewidziałem tego, że on wraca po to, aby o nią zawalczyć. Choć powinienem... Alicja nie miała pojęcia o tym, że wiedziałem co się wydarzyło między nimi jeszcze zanim mi o tym powiedziała. Nie było potrzeby by jej o tym mówić. Uśmiechnąłem się w duchu. Zazwyczaj bawiło mnie to jak mówi przez sen...ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu. Czy mnie to zabolało? Owszem. Każdego by to ruszyło. W końcu ona była moją dziewczyną, a nie jego...Chociaż...W sumie to była jego dziewczyną...Nie mogłem mieć jej tego za złe. Westchnąłem cicho i przymknąłem powieki. Wiedziałem, że zaczęły ją prześladować wątpliwości. Zawaliłem już zbyt wiele razy. Kochałem ją i chciałem dla niej jak najlepiej.
-Przyszedł czas aby dorosnąć...Zbyt wiele razy już stchórzyłeś- powiedziałem sam do siebie. Chodź jest to dla mnie bolesne, podjąłem decyzję. Nie chciałem, aby przeze mnie cierpiała. Wziąłem głęboki oddech i zdeterminowany wyszedłem z pokoju. Wiedziałem co powinienem zrobić i w tym momencie byłem na to gotowy, na tyle na ile było to możliwe.

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Byłam zdziwiona, że ktoś coś jeszcze ode mnie chce, ponieważ wszyscy wiedzieli, iż wcześnie wyjeżdżamy i chcę się wyspać. Ku memu zdziwieniu okazało się, że to Gregor. Stał smutny, ale widać po nim było, że wie czego chce.
- Musimy porozmawiać...a to nie może czekać- powiedział wchodząc do pokoju. Nie podobało mi się to. Zamknęłam drzwi i gestem ręki zaproponowałam, by usiadł ale on tylko pokręcił głową.
- Ok... Zaczynam się poważnie martwić... Wszystko w porządku?- spytałam przytulając go, cały "chodził"- Hej Gregor...Co się dzieje?- Wyswobodził się z moich objęć i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. W końcu spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam ból.
- Ja... Przemyślałem wszystko...Już od dawna myślałem czy ci powiedzieć..
- Masz inną?- spytałam cicho, nie chcąc usłyszeć odpowiedzi. Było to bardziej stwierdzenie. Gregor spojrzał na mnie zmieszany...wyglądał jakby miał się rozpłakać. Co sprawiło, że jest w takim stanie...- To nie to....Więc co się stało? Wykrztuś to wreszcie.
- Ja...Zrywam z tobą... Nie chcę byśmy byli razem...
- To kłamstwo... Gregor w życiu ci w to nie uwierzę. Spójrz na siebie...
- Nie kłamię...- wziął głęboki oddech- Chcę, byś przez ten czas z dala od domu, odpowiedziała sobie na pytania, które cię dręczą... No i nadal pozostaje sprawa tej tajemnicy, której nikt nie chce ci wyjawić... Mnie to pasowało, do czasu aż zrozumiałem, że cię tym krzywdzę. Musisz poznać prawdę...
- Gregor... ale o czym ty mówisz? Jakie pytania? Mów jaśniej z łaski swojej- cała ta sytuacja była chora i zaczęłam się denerwować. Fakt, że nadal nie pamiętałam co takie się wydarzyło irytował mnie. Podjęłam jednak decyzję, że mnie to nie obchodzi..więc czemu znów do tego wracać? Gregor przyjrzał mi się uważnie.
- Alicja... Ja wiem, że masz wątpliwości...Nie zrozum mnie źle, ale kiedy wyznawałem ci co czuję, byłem świadom, iż twoje uczucia są...wątpliwe- kompletnie mnie tym rozbroił. Mogłabym zaprzeczyć, ale jego wyraz twarzy świadczył o tym, że zna prawdę, a kłamstwo tylko by go zraniło.- Nie zaprzeczysz...Może i lepiej...
- Ja nie mogę tego słuchać. Gregor...ok przyznaję, że mam wątpliwości przepraszam...ale jesteśmy razem..
- Nie...Już nie jesteśmy....Właśnie ci tłumaczę, że chcę, abyśmy teraz i tu zerwali. Tak będzie lepiej... Chcę byś pojechała tam i wszystko przemyślała. Musisz sobie przypomnieć....Tamtego dnia..-zamilkł- Uwierz, że chcę ci powiedzieć, ale po prostu nie potrafię. Nie chce mi to przejść przez gardło..Jakbyś poznała prawdę miałabyś do mnie żal dlatego proszę. Spędźmy ten czas jako single. Bez zobowiązań...Rozumiesz?- spytał niepewnie, a jego mina mówiła mi, że marzy o tym by to już był koniec naszej rozmowy. Niestety byłam już na tyle wkurzona, że dopatrzyłam się w tym "drugiego dna".
- Sprawa tej waszej "Wielkiej tajemnicy" jest już dawno skończona!- przypomniałam mu- Czyli dla mnie ze mną zrywasz tak? Słuchaj... a może to ty masz jakieś wątpliwości!- otwierał już usta by mi odpowiedzieć, ale mu na to nie pozwoliłam- Może jednak masz kogoś innego?
- Co ty zwariowałaś?! Jak ja mógłbym cię zdradzić- był zrozpaczony.
- Jak nie to, to co...- spojrzałam na niego. Byłam pewna, że tym wszystkim on chce coś osiągnąć. Jakoś nie wierzyłam w jego dobre intencje. Ja wyjeżdżam z chłopakami do Turcji, a on jedzie do Austrii. W mojej głowie pojawiła się myśl, w którą nie chciałam uwierzyć, ale była ona strasznie natarczywa. " Czy to możliwe, aby chciał właśnie tego....?" - Nie chcesz mnie zdradzić, dlatego prosisz o moje przyzwolenie?.... Twierdziłeś, że ci na tym nie zależy...a teraz insynuujesz że cię nie kocham?- spytałam łamiącym się głosem, jednocześnie rozważając w myśli co zrobię jeśli moje obawy się sprawdzą. Austriak przyjrzał mi się, analizując moje słowa, i po jego reakcji widziałam, że wie do czego zmierzam
- Alicja... Mi nie chodzi o seks! Boże! Nie wierzę, że mogłaś pomyśleć, że mógłbym chcieć się zabawić podczas pobytu w domu, albo że będę od ciebie wymagał, byś się ze mną przespała. Ja nie chcę od ciebie żadnych "dowodów miłości"... - chłopak z niedowierzaniem spoglądał na mnie. Widziałam, że mymi słowami bardzo go zraniłam. Poddałam się.
- Przepraszam... Po prostu próbuję zrozumieć co tobą kieruje. To było głupie ...-powiedziałam podchodząc do niego. Przytuliłam go i chciałam dać mu na przeprosiny całusa, ale on natychmiast się ode mnie odsunął.
- Powiedziałaś to co myślisz.... Przykro mi, że masz o mnie takie zdanie, ale wiem, że dużo straciłem w twoich oczach... To koniec. Nie ma już nas. Wierzę, że zrozumiesz co mną kieruje i nie będziesz mieć do mnie żalu. Proszę cię szczerze. Przemyśl co czujesz i do kogo, a jakby co to ja zawsze będę czekał..choć wątpię bym się doczekał..- powiedział i pocałował mnie w policzek.- Dobranoc...- to powiedziawszy wyszedł zostawiając mnie samą... Poczułam się koszmarnie i od razu ruszyłam za nim, by go zatrzymać. Nim zdążyłam do niego dobiec, Gregor kompletnie mnie ignorując wsiadł do samochodu i gdzieś pojechał. Gdzie? To dobre pytanie. Stałam jak idiotka na podwórku wpatrując się w próżnie... Czułam się okropnie.
- Alicja...Co z tobą? Chcesz się przeziębić? Wracaj do domu- usłyszałam mamę i posłusznie wróciłam do pokoju. Ani na chwilę nie mogłam zasnąć. Bałam się, że go stracę na zawsze... Jak mogłam go posądzić o coś takiego. "Z drugiej strony może dobrze się stało?" pomyślałam. Przecież już od dawna czułam, że związek z Gregorem to jakaś pomyłka. Ale to nie zmieniało faktu, że zajmował on ważne miejsce w mym życiu. Przez całą noc nie zmrużyłam oka, czekając aż Austriak wróci. Chciałam go przeprosić za moje oskarżenie. Było ono podłe i nie potrafiłam zrozumieć, jak mogłam powiedzieć coś takiego. Niestety Gregor się nie pojawił, a ja w końcu musiałam jechać. Chłopcy przywitali mnie z wielkim entuzjazmem i wszyscy razem wsiedliśmy do samolotu. Nie byłam zbyt gadatliwa i nawet po przyjeździe na miejsce humor chłopców mi się nie udzielił. Próbowałam za wiele nie myśleć, a zwłaszcza, że już pierwszego wieczoru miałam okazję pomagać przy regeneracji chłopaków, którzy zderzyli się grając w siatkówkę. Na szczęście nic poważnego im się nie stało. Jako pierwszy zgłosił się do nas Dawid. Z rozbawieniem obserwowałam jak chłopak próbuje udawać, że dotyk mężczyzny nie sprawia mu bólu, lecz bez sukcesu. Pan Łukasz wykorzystując fakt, iż ma "ofiarę" zaczął mnie przepytywać z różnych rzeczy. Pytał mnie o nazwy różnych mięśni i kości.
- Świetnie! Masz bardzo dużą wiedzę....Naprawdę jestem pod wrażeniem.- podziękowałam mu z uśmiechem. Usłyszeliśmy pukanie i ktoś wszedł do pokoju, a tym kimś był Kuba. "No tak to przecież z nim zderzył się Dawid". Spoważniałam od razu.- Wejdź, wejdź! Już skończyliśmy z Dawidem teraz twoja kolej. Kładź się. Alicja, a co powiesz na to, żebyś to ty się zajęła drugim "agentem"?
- Ja?!
- Ona?!- poczułam się lekko urażona.- Jeśli ona ma mnie dotknąć to dzięki, ale już nic mnie nie boli- powiedział bez wzruszenia, czym wyprowadził mnie z równowagi.
- Miły i kochany jak zawsze... Mógłbyś w końcu przestać! Myślisz, że dla mnie to jest łatwe?
- No jakoś nie miałaś problemu by zrobić mi nadzieję, a potem popędzić do tego twojego chłopaka- powiedział z wyrzutem.
- Ja ci nie dawałam żadnej nadziei!
- A przepraszam bardzo jak można odebrać fakt, że ktoś pozwala się pocałować i ten pocałunek odwzajemnia co? - miałam wrażenie, że teraz byłam obserwowana przez zarówno Kubę jak i Dawida i pana Łukasza. Nie byłam wściekła na Kubę tylko zawiedziona. Mieliśmy nie wracać do tej sytuacji...a teraz on wspomina o niej przy innych. Chłopak bardzo szybko zdał sobie sprawę, że przegiął.- Przepraszam...Zapomnijmy o tym... Nie mam nic przeciwko by to ona się mną zajęła...
- Nie mam zamiaru go dotykać... Dziękuję proszę pana ale na dziś mi wystarczy- powiedziałam i wyminąwszy Dawida wybiegłam z pokoju. Zaszyłam się w swoim i w ciszy próbowałam się uspokoić jednak bez sukcesu i po chwili po moich policzkach spływały łzy. Byłam zrozpaczona. Nie dość, że straciłam Gregora to okazuje się, iż jeszcze straciłam Kubę...gorzej już być nie mogło. Usłyszałam pukanie, po czym ktoś wszedł i podszedłszy do mnie usiadł obok na łóżku.
- Co prawda nie powiedziałaś proszę, ale pozwoliłem sobie wejść...Alicjo nie płacz- uniosłam wzrok i ujrzałam pana Łukasza. Czułam się kompletnie zażenowana tym, że mężczyzna widzi mnie w tej sytuacji.- On nie jest tego wart... Zapamiętaj sobie, że mężczyzna przez którego kobieta płacze nie jest wart niczego...to za przeproszeniem dupek. Z resztą jak większość mężczyzn...Jesteśmy beznadziejni..-powiedział bardzo poważnie, a ja spojrzałam na mężczyznę z lekkim rozbawieniem.- O widzisz! I już jest lekki uśmiech!- zauważył i podał mi chusteczki.
- Dziękuję panu...ale nie ma pan racji.
- Na pewno mam... - zaprzeczyłam głową- jeżeli chcesz to możesz mi powiedzieć co takiego się stało i może będę umiał ci pomóc..- zachęcił.
- W skrócie..Miałam dwóch przyjaciół i jeden z nich został moim chłopakiem i wszystko było by pięknie ładnie tyle, że zdradziłam go z tym drugim przyjacielem...Chciałam naprawić błąd i powiedziałam o tym chłopakowi, a temu przyjacielowi kazałam o tym zapomnieć. Finał taki, że chłopak mnie rzucił, a przyjaciel nie chce mnie znać.- powiedziałam zrozpaczona i się rozpłakałam.
- No to nie za ciekawie...Em...- mężczyzna zamyślił się i mi się przyjrzał- Sądzę.... Em... Wiesz co...a może ja ci przyślę jakąś dziewczynę? Ewa też z nami przyjechała. Znasz Ewę prawda? No to ja zaraz wrócę..,- powiedział i wybiegł z pokoju. W sumie czego miałam się spodziewać. Od samego początku wątpiłam by zwierzanie się mu miało sens. Wstałam z łóżka i poszłam do toalety by się uspokoić. Po kilku minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę!- zawołałam wychodząc z łazienki i ujrzałam szczupłego bruneta- Kamil? Co ty tu robisz?
- Cześć, a no widziałem przybitego Kubę, który utykając szedł korytarzem i powtarzał "Brawo Kuba...Ale z ciebie dupek...teraz to zawaliłeś na całej linii...kretyn" czy coś takiego...no i nasz fizjoterapeuta biega po wszystkich i szuka mojej żony twierdząc, że on nie nadaje się do doradzania nastolatkom... I jakoś tak pomyślałem, że potrzebujesz pomocy. Faktycznie przysłał bym Ewę, ale kiepsko się czuła i śpi.
- Em...Dzięki za chęci, ale nie potrzebuję pomocy...
- Jesteś pewna? Może chcesz się przed kimś wygadać, albo poprosić o jakąś rade?
- A powiesz mi jak cofnąć czas?- zaprzeczył ze smutkiem- A więc mi nie pomożesz.- Kamil pokiwał głową, po czym ruszył do drzwi.
- Chodzi o to, że zdradziłaś Gregora z Kubą, prawda?- powiedział nagle i z powrotem spojrzał na mnie.
- Skąd o tym wiesz?!- spytałam z przerażeniem, a on uśmiechnął się lekko.
- Nie wiem...Tak mi przyszło do głowy...- powiedział szczerze- A co to prawda?- spytał ze zdziwieniem i zawróciwszy przysiadł koło mnie- Powiem ci tak... jeśli to dla ciebie coś znaczyło, to zastanów się czy aby na pewno Gregora kochasz, a jeśli to był np. tylko jeden pocałunek który nic dla ciebie nie znaczył...nie mów o tym Gregorowi...Szczerość jest ważna, ale..czasami lepiej niektóre rzeczy przemilczeć.
- Za późno... A ty kiedyś coś takiego przemilczałeś przed Ewą?
- Nie...Nigdy w życiu bym jej nie zdradził. Mówiąc szczerze... Moim zdaniem jeżeli ktoś kogoś zdradza to albo znaczy że z jego uczuciami coś nie tak albo... no nie jest wartościowym człowiekiem- powiedział szczerze.- Ale raz próbowałem przed nią ukryć, że się wywaliłem na treningu
- I co udało ci się?
- Nie bardzo- powiedział śmiejąc się- Zrobiła mi piekło. Ale wiesz to było głupie. Weź ukryj przed żoną siniaki...nie bardzo przemyślane- uśmiechnęłam się lekko.
- Zawsze wiedziałam, że jesteś sympatycznym człowiekiem.
- Dziękuję. Cieszę się, że poprawiłem ci choć trochę humor.- powiedział i zamyślił się na chwilę, po czym przykucnął przede mną, tak aby moc spojrzeć mi w oczy- Ty też jesteś dobrym i wrażliwym człowiekiem. Daleko ci do takiego co bawi się uczuciami innych, a Kuba i Gregor to dobrze wiedzą. Trudno mi się wypowiadać za ciebie, ale...ale wydaje mi się, że pomyliłaś miłość braterską, z miłością taką prawdziwą... wiesz o co mi chodzi... Przemyśl to. Jestem pewien, że jeszcze nie jest za późno by to odkręcić i nie stracić ludzi, których kochasz.
- Nie chcę ich stracić....- powiedziałam załamana i poczułam jak chłopak mnie obejmuje. Był to miły i spontaniczny gest, za który byłam mu wdzięczna.
- Obiecuję ci, że ich nie stracisz...Miłej nocy- powiedział i pomachawszy mi wyszedł z pokoju. Trudno było mówić o "miłej nocy", gdyż nie przespałam ani godziny. Starał się jednak udawać przed wszystkimi, iż wszystko jest ok. Czułam, że każdy mój ruch śledzą dwie osoby pan Łukasz i Kamil, którzy dobrze wiedzieli, że nie jest dobrze. Za każdym razem, gdy do fizjoterapeuty zgłaszał się Kuba, ten posyłał mnie po coś, tak bym nie musiała spędzać z nim czasu. Byłam mu za tą troskę bardzo wdzięczna. Pomimo  "nadzoru" jednak przez trzy kolejne dni ani na chwilę nie zmrużyłam oka i, co było dla mnie typowe gdy coś mnie martwiło, praktycznie nic nie jadłam. Rano po śniadaniu chłopcy poszli na trening, a ja wraz panem Łukaszem zostaliśmy, bo musiał on wypisać jakieś dokumenty. Czułam, że mnie obserwuje, więc starałam się zachowywać jak najbardziej naturalnie. W pewnym momencie wstałam z krzesła i nagle osunęłam się na ziemię, pogrążając się w ciemność. Gdy otwarłam oczy leżałam w swoim łóżku, a przy nim koczowała cała gromadka ludzi.
- Obudziła się!- zauważył Piotrek.
- Odsuńcie się od niej- zagrzmiał pan Kruczek odciągając chłopaków.
- Alicja... To przeze mnie, prawda?? Boże Alicja ja cię przepraszam...- usłyszałam zatroskany głos Kuby i spojrzałam na niego smutnymi oczami. Nie odzywał się do mnie od pierwszego wieczoru i dopiero teraz zwróciłam na niego uwagę. Wyglądał na strasznie przybitego i widać było, że sam nie spał kilka nocy. "Czy to z wyrzutów sumienia?"
- Dobra chłopcy uciekajcie na trening!- polecił trener.- A ty Alicja....Eh..Porozmawiamy jak wrócimy!
- Łukasz uważam, że równie dobrze możecie porozmawiać jutro niech dzisiaj wypocznie, coś zje i najważniejsze skończy kroplówkę.- spojrzałam z odrazą na cienki przewód który doprowadzał mi porcję witamin.
- Masz rację...Ok ale obiecaj nam młoda damo, że coś zjesz! Na początek, proszę Kamil ci przyniósł ciasto. Dawka cukru dobrze ci zrobi...
- Tylko nie zaczynaj, że jesteś na diecie..- ostrzegł mnie fizjoterapeuta
- Nie, nie jestem. Bardzo dziękuję z chęcią zjem, to moje ulubione.- powiedziałam z lekkim uśmiechem i wzięłam do ręki talerzyk z "krówką". Mężczyźni wyszli z mojego pokoju, upewniwszy się, iż w ogóle zaczęłam jeść. Odłożywszy po zjedzeniu talerzyk, pogrążyłam się w myślach. Musiałam w końcu odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytania. Szczerze mówiąc na najważniejsze już sobie odpowiedziałam, ale nie wiedziałam co robić dalej. Którego z nich kochałam? Obu, ale każdego w inny sposób. Myśląc o miłości pod kątem tej drugiej połówki kochałam Kubę, ale przecież czeka na mnie Gregor...nie mogę mu tego zrobić. Mój wewnętrzny głos przypomniał mi, iż ten dał mi wolną rękę, ale ja po prostu nie potrafiłam powiedzieć mu, że do niego nie wrócę...Gdy tylko skończyła się kroplówka, odpiąwszy ją wstałam z łóżka i usiadłam sobie na balkonie, chcąc zaznać ciszy i spokoju. Cieszyłam się, że chłopcy są zajęci bo przynajmniej byłam pewna, że żaden z nich nie będzie mi prawił kazań. Wiedziałam, że teraz będą kontrolowali mnie cały czas...Chociaż w sumie było to urocze. Westchnęłam cicho i wróciłam do moich rozmyślań, które tak mnie pochłonęły, że nawet nie zauważyłam, iż ktoś przyszedł.
- Hej...Mogę się przysiąść?- spytała Ewa uśmiechając się przyjacielsko.
 - Jasne..Ale ostrzegam, jeśli chcesz prawić mi jakieś kazania, to lepiej nie marnuj czasu.
- Nie chciałam robić ci kazania... Chciałam tylko o czymś porozmawiać. Wiem, że wasz wypadek, twój i Kuby spowodował, iż masz poważne luki w pamięci..
- Skąd o tym wiesz?!- spytałam zdziwiona. W mojej głowie pojawiło się także inne pytanie...Czemu chce o tym rozmawiać?
- Od Kuby...Powiedział mi o tym jakiś czas temu. Podobno za grosz nie pamiętasz dnia wypadku.
- Tak.... To okropne uczucie. - spojrzałam na nią- Z całego dnia pamiętam tylko moment wypadku, a reszta... czarna dziura. To jakiś okropny koszmar. Wiem, że tego dnia stało się coś...ale nie wiem co. Próby dowiedzenia się co, tylko przysporzyły więcej zmartwień i odpuściłam. Choć przed wyjazdem Gregor do tego wrócił...- powiedziałam, analizując zachowanie blondynki.
- I co? Powiedział ci coś?
- Nie... stwierdził, że nie przejdzie mu to przez gardło.
- Czasem potrafi być tajemniczy...- zaśmiała się z dziwnym wyrazem twarzy jak gdyby wracała myślami do jakiejś sytuacji- Miałaś kiepski dzień, może połóż się spać, bo nadal wyglądasz okropnie.
- Dzięki- powiedziałam ironicznie- I tak nie zasnę...
- Ale może jednak? Masz ipod. Jest na nim kilka na prawdę świetnych kawałków. Może pomogą ci się wyciszyć albo coś...jestem pewna, że on ci pomoże.- powiedziała przekonana.
- Nosisz cały czas ipod'a w kieszeni?- spytałam podejrzliwie, na co ona się jedynie uśmiechnęła i pożegnawszy wyszła. Coś mi podpowiadało, że nie był to przypadek. Wzięłam urządzenie i położyłam się ze słuchawkami. Muzyka była całkiem fajna i na liście znalazło się kilka moich ulubionych utworów. Faktycznie udało mi się trochę wyciszyć i zasnąć, gdy akurat leciał jakiś fajny, znajomy mi kawałek. Mój sen był bardzo realny. Tańczyłam w nim z Kubą do ulubionej piosenki przyjaciołki, a następnie w ogrodzie zostaliśmy parą. Obudził mnie głos Gregora, który dobiegał z słuchawek.
"Przepraszam Ally, że wciągnąłem w to Ewę, ale chciałem ci coś powiedzieć, a inaczej nie potrafiłem.Proszę wysłuchaj mnie. Przepraszam Cię za to, że tyle razy stchórzyłem, za to że Cię okłamałem, za to że zabawiłem się twoimi uczuciami... Wiem, że masz dość i nie interesuje cię co się stało, ale to na prawdę ważne... Kuba ci nie chciał mówić, bo bał się, że mu nie uwierzysz i chciał zostać twoim chłopakiem raz jeszcze. Udało by mu się gdyby nie ja... Alicja w dzień wypadku Kuba zabrał cię na bal urodzinowy twojej koleżanki, ale to już wiesz. Ważne jest to co tam się wydarzyło. Kuba poprosił cię do tańca przy piosence"Thinking out Loud", a jakiś czas potem zostaliście parą...Tak, nie przesłyszałaś się. Kuba został twoim chłopakiem. Przepraszam cię za to, że wiedząc o tym i tak doprowadziłem do tego, iż zostałaś moją dziewczyną. Wiem, że go kochasz i nie mam ci tego za złe. Mam nadzieję, że mi wybaczysz to jak postąpiłem. Kocham cię i nie potrafiłem patrzeć na to jak cierpisz...i to przeze mnie. Ci wszyscy ludzie mieli rację...jestem egoistą, podłym kłamcą, krętaczem...nie potrafiłem pogodzić się z tym, że to go kochasz, więc oczywiście musiałem się wtrącić...To nie było fair, w stosunku do ciebie jak i niego. Przepraszam. Teraz gdy znasz prawdę, nie gniewaj się na mnie... Jeśli chodzi o ciebie i Kubę...Tak jak ci powiedziałem, przemyśl wszystko i podejmij decyzję. Wiem, że go kochasz więc nie masz nad czym myśleć. Jak wrócicie i nadal będziesz chciała ze mną gadać, to jestem do twojej dyspozycji. No to życzę wam szczęścia..."
Poczułam jak po policzku spływa mi łza. Nie wierzyłam w to co usłyszałam.  W jednej kwestii Gregor się mylił...Kuba mi o tym powiedział. Wróciłam pamięcią do tego dnia, gdy mnie pocałował. "A gdybym ci powiedział, że to ja jestem twoim chłopakiem". Jak mogłam być tak głupia i ślepa... Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było napisanie krótkiej wiadomości do Gregora:

"Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Przepraszam i dziękuję"

Po czym bez zastanowienia po mimo późnej godziny zadzwoniłam do Kuby. Nie musiałam mu tłumaczyć dlaczego chcę, aby przyszedł. Już po kilku minutach był u mych drzwi.
- Jestem, co się dzieje?- spytał, gdy go wpuściłam, a ja bez słowa go przytuliłam.
- Z jednej strony powinnam się na ciebie obrazić- powiedziałam żartobliwie przez łzy.
- Na prawdę przepraszam...- wszedł mi w słowo.
- Ale nie zrobię tego, bo mam wyrzuty sumienia...Miałam chłopaka, a zostałam dziewczyną innego...No i powiedziałeś mi prawdę, że jestem twoją dziewczyną, a ja to olałam...
- "powiedziałeś mi PRAWDĘ, że jestem TWOJĄ dziewczyną"?- spytał podkreślając słowa których użyłam. Przyjrzał mi się uważnie- Pamiętasz...?- przytaknęłam z uśmiechem, na co na twarzy chłopaka zagościł wielki uśmiech i przytuliwszy mnie złożył na mych ustach pocałunek. Jego radość mocno mi się udzielała, z resztą sama cieszyłam się, że przypomniał mi się dzień wypadku. Jego pocałunki były czułe i delikatne, można w nich było odczuć wszystkie jego emocje. Radość jaką odczuwałam jest nie do opisania słowami. W końcu czułam, że mam właściwą osobę koło siebie. W pewnym momencie Kuba odsunął się ode mnie zdecydowanie. - Przepraszam...ale...-spojrzał na mnie ze smutkiem- ale to, że pamiętasz niczego już nie zmieni...- powiedział i odwróciwszy się ruszył do drzwi...
______________________________________________
Dziękuję Wam za pozytywne komentarze pod poprzednim rozdziałem :)
Mam nadzieję, że ten także przypadł Wam do gustu?
Tak z innej beczki...Jakie są Wasze wrażenia, po minionym weekendzie? Jak dla mnie sobotni konkurs bardzo dobry, ale niedzielny... Horror! Moje biedne serce strasznie ucierpiało T.T myślałam, że zawału dostanę jak zobaczyłam upadek Dawida! A potem Klemens jeszcze upadł...Straszne. Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło i chłopcy są cali. Mam jednak lekki żal do sędziów, że ciągnęli ten konkurs tak długo, a 10 zawodników przed końcem odwołali drugą serię...Szkoda, chociaż z drugie strony...Jakby któremuś z zawodników coś poważnego się stało to wtedy by im się oberwało ;) 


czwartek, 11 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XIX: Jak łatwo zagubić się we własnym życiu...

Witajcie wszyscy! Jak obiecałam dziś pojawia się nowy rozdział. Co prawda z tego co pamiętam mówiłam o 13...No ale skoro dziś jest możliwość :D Bardzo was przepraszam za tak długą nie obecność, ale na prawdę była ona potrzebna. Dzisiaj wraz z sekstetem zagraliśmy na przesłuchaniach regionalnych :) Poszło nam naprawdę dobrze. Udowodniliśmy, że damy radę pomimo wielu przeciwności losu. A było ich sporo, bo co z czymś sobie poradziliśmy to pojawiały się problemy. Np. Moja choroba! Próba generalna, a ja nie mogę grać bo cały czas kaszle! T.T To było straszne, no ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. A co najważniejsze jest nowy rozdział!  Mam nadzieję, że wynagrodzę wam moją nieobecność długością rozdziału :)
Wyszedł dość...Dziwny. Sama do końca nie wiem czy mi się podoba, czy nie...Miał być trochę inny ale wyszedł taki. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu! Zapraszam do czytania!

_____________________________________
Przez ostatnie tygodnie dopisywał mi bardzo dobry humor. Dzięki temu, iż odzyskałam Kubę, przestałam się złościć na Gregora. Nawet udało mi się być na inauguracyjnym konkursie LGP! Zawdzięczałam to Kubie, który w akcie pokuty postanowił zabrać mnie na zawody. Na sam początek dnia zabrał mnie na trening otwarty naszej kadry, dzięki czemu mogłam ponownie spotkać się z znajomymi, ale i poznać pozostałą część naszej kadry. Kuba uparł się bym trening podziwiała z ławek, a nie z trybun więc na brak wrażeń narzekać nie mogłam i mogłam poznać kilku ciekawych ludzi.
- Aż wstyd się przyznać, że jeszcze nigdy nie byłam na żadnym konkursie...
- Daj spokój. To żaden wstyd. Nie jesteś pierwszą i na pewno też nie ostatnią, która nigdy na zawodach nie była.
- Biorąc pod uwagę, że moim chłopakiem jest austriacka legenda skoków...
- Austriacka legenda skoków? Teraz to pojechałaś....Ale nawet jako dziewczyna Gregora nie masz się czego wstydzić.- mógł sobie gadać co chciał i tak wiedziałam swoje. Bez problemu przeszliśmy obok ochrony i mogłam poznać także innych zawodników. W pewnym momencie zobaczyłam dość spore poruszenie wśród fanów, jak się okazało później, spowodowane przyjazdem austriackich skoczków. Przez dłuższą chwile byli okupowani, aż w końcu udało im się przejść.
- No no... Ale ci się dziewczyny rzucają na szyję...Powinnam być zazdrosna?- spytałam z lekkim uśmiechem, gdy Gregor odłożywszy rzeczy podszedł do mnie i dał mi całusa.
- Cieszę się, że przyjechałaś. Jestem wdzięczny Kubie.
- Zrobił to w akcie pokuty, a nie dla ciebie...ale udało mu się sprawić przyjemność nam obu. No i dzięki niemu w ogóle już się na niego nie gniewam- powiedziałam śmiejąc się.
- Widzę, że jego towarzystwo ci służy...- powiedział ni to smutno, ni to radośnie.
- Coś sugerujesz?- zdziwiłam się.
- Nic złego nie miałem na myśli. Po prostu stwierdzam fakty. Gdy mi napisałaś, że przyjeżdżasz do Wisły trochę się denerwowałem...
- Gregor... nie ukrywam, że sobie nagrabiłeś, ale tak jak powiedziałam...Wybaczam ci. Na przyszłość zapamiętaj sobie, że wolę najgorszą prawdę, a nie takie bajeczki mi wciskać.
- Nie wiem jak ci dziękować... już nigdy w życiu cię nie okłamię. W sumie to powinienem też podziękować Kubie... to dzięki niemu masz taki dobry humor.- zauważył- A co ty na to by poznać moich kolegów z teamu?- spytał z uśmiechem i pociągnął mnie do Austriaków. Próbowałam udawać, że wcale aż tak nie przeżywam spotkania z każdym z zawodników, ale niestety z każdą chwilą było co raz gorzej. W końcu to zawsze było moje wielkie marzenie! Gregor przedstawił mi swoich kolegów, ale i także cały sztab. Następnie poznawał mnie z każdą napotkaną osobą, a gdy musiał zacząć coś robić, pozostawił mnie już w gronie znajomych. Najlepiej dogadywałam się rzecz jasna z Polakami, ale dzięki znajomości angielskiego mogłam porozmawiać z każdym. Odpuściłam sobie jakąkolwiek rozmowę z Severinem Freundem, choć zdążyłam go już poznać. Miałam do niego ogromny szacunek i na prawdę w moich oczach jest świetnym zawodnikiem, ale nie lubiłam go za bardzo. Czułam się niezwykle móc podziwiać zawody na żywo i to z najlepszych miejsc. Cieszyłam się jak szalona widząc jak świetnie idzie Polakom. Miałam nadzieję, że Gregor nie będzie miał mi tego za złe...przecież to normalne, że cieszyłam się z sukcesu mojej drużyny! Było mi trochę szkoda, że austriacki team zdobył jedynie 3 miejsce...no ale Polacy wygrali. Czyż to nie cudownie?! Śpiewając hymn wraz z setkami kibiców czułam się niezwykle... byłam tak szczęśliwa, że aż się rozpłakałam. Po zakończonym konkursie poszłam czekać na Gregora pod ich busem, aby chłopakom pogratulować i się z nim pożegnać. Cały samochód był okupowany przez grono fanów. Stanęłam z boku i z lekkim uśmiechem obserwowałam wytrwałych ludzi. Przecież wszystkich zlało, a teraz było już na prawdę chłodno, ale oni i tak czekali. Naprawdę ich podziwiałam, mnie samej było już zimno chociaż gdy padało schowałam się przed deszczem. Do tego zaczął mnie męczyć kaszel. Po pewnym czasie w końcu zaczęło się coś dziać. Fani ożywili się i "zaatakowali" chłopaków. Chciało mi się śmiać, widząc jak chłopcy próbuję wykrzesać z siebie ostatnie resztki energii by pozować do zdjęć. Było mi już tak zimno, że zaczęłam szczękać zębami!
- Przepraszam na chwilę... momencik naprawdę. Obiecuję, że każda z was będzie mieć ze mną zdjęcie, ale dajcie mi sekundkę- usłyszałam jak Gregor przedostaje się przez grupkę nastolatek. Dziewczyny jednak nie bardzo chciały się dać przekonać.
- Hej... dziewczyny daj-jcie mu przejść... nie każcie i-im tak z tymi rzeczami sterczeć. Było by im o wie-ele wygodniej gdyby pierw mo-ogli je odłożyć...- próbowałam przekonać nastolatki, do których najwyraźniej doszedł mój argument i przepuściły Gregora.
- Dziękuję!- ucieszył się i wskoczył do samochodu, by po chwili wyjść z powrotem bez torby. Dziewczyny od razu do niego ruszyły ale on je zatrzymał gestem ręki i obrócił się do mnie.- Czy ty jesteś poważna! Boże Ally...Przecież ty już cała drżysz... masz, ubieraj moją bluzę i poczekaj w samochodzie.- rozkazał założywszy mi swoją bluzę. Miałam wrażenie, że całe to "stadko" właśnie mierzy mnie wzrokiem. Cieszyłam się, że spojrzenie nie może zabijać, bo w przeciwnym razie byłabym już martwa.
- Ok... poczekam w środ-dku, ale t-ty bierzesz blu-uzę- wydukałam i sama aż się z dziwiłam, że aż tak mi zimno, iż nad sobą nie panuję. Gregor spojrzał na mnie z politowaniem, a ja nie chcąc się kłócić przewróciwszy oczami, zgodziłam się i wskoczyłam do busa. Zamieszanie trwało jeszcze chwilę, ale wkrótce chłopcy weszli do środka.
- O jeju... Wyglądasz koszmarnie...- zauważył Michael.
- Co prawda to prawda. Wyglądasz Alicja, jakbyś dostała gorączki- stwierdził Stefan, na co Thomas przytaknął. Gregor spojrzał na mnie zatroskany.
- Spokojnie, nic mi nie jest. Już się ogrzałam i od razu lepiej- skłamałam ciesząc się, że już nie szczękam zębami, lecz dostałam ataku kaszlu.
- Możesz nam wmawiać co chcesz, ale głupi to my nie jesteśmy.. to tylko stereotyp, że jak sportowiec to musi być głupi- zauważył Michael. Westchnęłam załamana i grzecznie siedziałam, gdy Gregor dłonią sprawdzał mi gorączkę.
- Kuba już idzie...- zauważyłam. Gregor od razu wyszedł z samochodu i podszedł do mojego przyjaciela, z którym przez chwilę rozmawiał, a następnie obaj ruszyli w stronę busa.
- Jeśli już możemy to chciałbym jechać.- powiedział Kuba, a ja z smutnym uśmiechem pokiwałam głową.
- No to cześć chłopcy... a właśnie! Gratulacje! Tyle czekałam, że w prawie bym zapomniała.
- Dziękujemy- odpowiedzieli chórkiem, po czym zaczęli się śmiać.
- Dzięki... no a teraz was nie zatrzymuję. Dzięki Kuba, że ją tu zabrałeś- powiedział z uśmiechem do mojego przyjaciela i chciał mi dać całusa na pożegnanie, ale ja się od niego odsunęłam.
- Jeśli na prawdę coś mi jest, wolałabym cię nie zarazić.
- A przed chwilą się zarzekałaś, że wszystko dobrze...Daj spokój- powiedział z uśmiechem i mnie pocałował. Wiedziałam, że to nie było nic złego, ale jednak źle się czułam z myślą, iż zrobił to na oczach chłopaków. Pożegnawszy Austriaków razem z Kubą ruszyliśmy do auta.
- Jedźcie ostrożnie!
- Zawsze jeżdżę ostrożnie...-odpowiedział mu z wyrzutem Kuba i z dziwnym wyrazem twarzy wsiadł do samochodu.
- Hej, Przepraszam! Nie o to mi chodziło...- powiedział smutnym głosem, a ja mu pomachałam na "do widzenia".
- Gregor cię przeprasza... nie powiedział tego, aby cię..
- Słyszałem, nie jestem głuchy- przerwał mi ostro. Zaniemówiłam...
- Kuba... Nie gniewaj się na niego.- brunet westchnął cicho i uśmiechnął się blado.
- Alicja...Boisz się?- spytał cicho jak gdyby nie chciał by ktoś nas usłyszał.
- Jeździć samochodem? Tak.. Jestem trochę przewrażliwiona. A nocą szczególnie... panicznie się boję, a ty?
- Ja też, a teraz jeszcze bardziej.- uśmiechnął się blado- Wtedy też jechaliśmy razem... pamiętasz?
- Jak przez mgłę... pamiętam, że o czymś rozmawialiśmy..no a potem moment wypadku- obydwoje się wzdrygnęliśmy na samo wspomnienie.- Jedź... nie możemy tu tak stać... Razem to zaczęliśmy i razem teraz to pokonamy- powiedziałam zdecydowanie, na co Kuba się uśmiechnął. Wziął głęboki oddech i włożył kluczyk do stacyjki.
- Razem damy radę...- to powiedziawszy odpalił samochód i wyjechaliśmy z parkingu. Oboje byliśmy spięci... chociaż od wypadku minęło już kilkanaście tygodni nasze wspomnienia były cały czas "żywe". Na szczęście droga minęła nam spokojnie i bez szwanku dojechaliśmy do mojego domu. Ku memu zdziwieniu zauważyłam, że ktoś pod nim czeka. Okazuje się, że chłopcy skonsultowali się i po wspólnej naradzie doszli do wniosku, że musi zobaczyć mnie lekarz. Nie miałam im tego za złe, a nawet przeciwnie byłam im wdzięczna. Jak się okazało, "dorobiłam" się zapalenia płuc...Jak? Też chciałabym wiedzieć! W końcu mamy lato... Tak czy inaczej, żadne moje prośby i błagania nie pomogły i konkurs indywidualny oglądałam sama w domu. Najbardziej było mi żal czasu, który mogłabym spędzić z Gregorem no i że nie poznałam Thomasa Morgensterna, który przyjechał tego dnia do Wisły. Przez wakacje brakowało mi bardzo Austriaka. Gdy Gregor się rozchorował i nie startował w Courchevel mogłam z nim przynajmniej pogadać przez Skeypa. Tak to nie mieliśmy zbytnio kontaktu. Dni dłużyły mi się nie miłosiernie, aż w końcu skończyły się wakacje i trzeba było wrócić do szkoły. Czy się cieszyłam? Nie bardzo... Czekał mnie na prawdę trudny rok. Klasa maturalna to nie przelewki, a zwłaszcza, że miałam ambicje by pójść na albo Akademie Medyczną, albo AWF- kierunek fizjoterapia. Teoretycznie zawsze miałam dobre oceny, ale matura to sprawdzian wiedzy ze wszystkich lat nauki. Bałam się i to koszmarnie. Chcąc mieć jak największe szanse zabrałam się do pracy już od 1 września. Gregor wpadł do mnie na kilka dni, ale akurat przygotowywałam się do próbnej matury z chemii i biologi, więc nie specjalni dużo czasu mu poświęciłam. Pierwszy miesiąc nauki poszedł mi zaskakująco dobrze i pozwoliłam sobie na jeden dzień wytchnienia. Zero książek, zeszytów, zero nauki. Nie miałam konkretnych planów... Kuba mnie gdzieś zabierał. Jak się okazało na ostatni konkurs o puchar prezesa PZN.  Ku mojej i jego uciesze został zwycięzcą całego cyklu. Po odebraniu nagrody zaprosił mnie na lody do siebie. W sumie to odpuściliśmy sobie lody i napiliśmy się herbaty. Siedzieliśmy u niego w pokoju i rozmawialiśmy na różne tematy. Nagle brunet spoważniał.
- Kim dla ciebie jestem? Przyjacielem?
- To jakieś podchwytliwe pytanie? Oczywiście, że przyjacielem. Ty moim na pewno.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Tak... Ty dla mnie też. Przyjaciel... a szkoda...- spojrzałam na niego zdziwiona.
- O co ci chodzi?- Kuba spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się lekko.
- Cieszę się, że byłaś dziś ze mną. To dla mnie na prawdę ważne - powiedział i ja także lekko się uśmiechnęłam. Miałam wrażenie, że pomiędzy nami zaczyna się dziać coś dziwnego...Pewien głosik w głowie, zaczął mi doradzać bym nie brnęła w tę rozmowę dalej.
- Też się ciesze, że mogłam ten dzień spędzić z tobą...
- Wybaczysz mi, jeśli zrobię coś... nieodpowiedniego?
- Raczej tak...- przyznałam ignorując głos, który teraz sygnalizował, że powinnam powiedzieć coś innego, a najlepiej zakończyć ten podejrzany temat i pożegnawszy się, opuścić bruneta. Uśmiechnęłam się do niego, wpatrując się w jego piwne oczy. Widziałam w nich niepewność, ale jednocześnie determinację i pożądanie. Gdzieś we mnie ten głos nalegał bym przerwała tę sytuacje, ale ja wcale tego nie chciałam. Kuba pochylił się nieznacznie i zawahawszy się przez chwilę złożył na mych ustach pocałunek. Był on bardzo delikatny, zawierający w sobie wiele niewypowiedzianych słów i niewyznanych uczuć. Nie potrafię zrozumieć swej reakcji i nie ma nic co w jakimkolwiek stopniu uzasadniało by moje zachowanie, a mianowicie fakt, iż odwzajemniłam pocałunek. W ciągu krótkiej chwili ten niby niewinny całus przerodził się w namiętny pocałunek, gdy nagle dotarło do mnie co robię. "Alicja! Ty masz chłopaka!" Wykrzyczał głos w mojej głowie, któremu udało się "przedrzeć" i natychmiastowo odsunęłam się od bruneta. Chciałam wyswobodzić się z jego objęć, ale on nie chciał mi na to pozwolić.
- Puszczaj mnie... Proszę. Kuba - powiedziałam smutnym głosem.
- Alicja, proszę wysłuchaj mnie! Kocham cię i teraz jestem pewien, że ja tobie też nie jestem obojętny...- w końcu wyswobodziłam się z jego objęć i szybko uciekłam do holu, gdzie zaczęłam ubierać buty.- Alicja... Proszę cię, porozmawiajmy
- Kuba nie będę z tobą rozmawiać. Nie ma o czym...
 - Nie prawda, jest o czym- powiedział i złapał mnie za rękę powstrzymując mnie od wyjścia- O nas...Nie wmówisz mi, że to nic dla ciebie nie znaczyło...
- A właśnie, że nie znaczyło...- spojrzałam w jego oczy i poczułam lekkie ukłucie. Kłamałam mu prosto w oczy- Kuba... ja mam chłopaka...- powiedziałam łamiącym się głosem i strąciwszy jego dłoń wyszłam z domu.
- Alicja proszę cię!.. A gdybym ci powiedział, że to ja jestem twoim chłopakiem, a nie on?!
- Nie bądź śmieszny! Pa...- powiedziałam i szybkim krokiem udałam się do swojego domu. O niczym tak bardzo nie marzyłam jak o tym, aby znaleźć się już w swoim pokoju. Jak mogłam zrobić coś takiego? Przecież to była zdrada... Ale czy to nie za duże słowo? Mojego chłopaka nie ma, a ja całuję się z innym... w żaden inny sposób nie można tego określić. Czułam się koszmarnie. Nie miałam pojęcia, dlaczego nie odsunęłam się od niego od razu.  Dlaczego tak mocno zabolały mnie moje własne słowa? "Bo były kłamstwem..." odpowiedziałam sama sobie.
- Ty masz chłopaka i go kochasz- starałam się przekonać samą siebie." Ale czy jestem tego pewna?...Powinnam być" Gdy doszłam do domu czekała mnie niespodzianka, stało pod nim audi. Oznaczało to, że kiedy wejdę do środka stanę twarzą w twarz z Gregorem. Czy jestem w stanie? Strasznie się bałam spojrzeć mu teraz w oczy. Wzięłam do ręki telefon i bez zastanowienia wykręciłam numer.
- Zuzik?! Błagam was... potrzebuję waszej pomocy
- Alicja co się dzieje?!
- Zrobiłam coś złego... a teraz Gregor przyjechał! Jak ja mu w oczy spojrzę...- wyłkałam do słuchawki.
- Nie demonizuj. Na pewno nie jest aż tak źle... Jak zwykle wyolbrzymiasz problemy,Brzmisz jakbyś zrobiła coś mega okropnego..
- Zdradziłam go...- wyznałam i w słuchawce nastąpiła cisza.
- Jeszcze dziś wieczorem masz mnie u siebie! A teraz... nie daj po sobie poznać, że coś się stało! Słyszysz? Uśmiechnij się, głowa do góry i wytrzymaj trochę- rozkazała po czym się rozłączyła. Łatwo było jej gadać. Jak mam udawać, że wszystko dobrze? Wziąwszy głęboki oddech weszłam do środka.
- Hej! Słyszałem, że poszłaś z Kubą na zawody i co fajnie było? Alicja... wszystko ok?- spytał niepewnie, gdy się od niego odsunęłam jak chciał mi dać całusa. "Zachowuj się normalnie!"
- Tak. Wszystko ok. Przepraszam... głowa coś mnie boli. Położę się i może przejdzie- odpowiedziałam z bladym uśmiechem i dawszy mu całusa w policzek uciekłam do swojego pokoju. Skuliłam się na swoim łóżku i leżałam rozmyślając. Nie wiedzieć kiedy zasnęłam i obudził mnie dopiero czyjś głos.
- Kochanie... zrobiłem ci herbaty. Wszystko ok?- spytał z troską i przysiadłszy na moim łóżku przytulił mnie.
- Dziękuję... tak wszystko dobrze. Źle się czuję po prostu. To pewnie znów jakieś przeziębienie...
- Alicja nie zamydlisz mi oczu. Widzę, że coś jest nie tak...
- Mówię przecież, że źle się czuję... Przemęczona jestem.- próbowałam go przekonać, lecz byłam marnym kłamcą.
- Jeśli nie chcesz powiedzieć to nie... Jak co to daj znać, a od razu jestem do twojej dyspozycji.- powiedział smutnym głosem. Jeszcze nigdy nie miałam tak wielkich wyrzutów sumienia.- Może jednak chcesz ze mną o czymś porozmawiać?- spytał spoglądając mi w oczy, a ja od razu uciekłam wzrokiem.
- Nie..Dziękuję za herbatę- odparłam, a Austriak widząc, że nic nie zdziała wstał i skierował się do wyjścia.
- Ja idę pobiegać. W razie czego dzwoń. Alicja...pamiętaj, że cię kocham- powiedział i wyszedł z pokoju. Ulżyło mi. Jakieś pół godziny później przyjechały moje przyjaciółki.
- Ally gdzie Gregor?
- Poszedł pobiegać jakieś...35 minut temu- powiedziała i usiadłszy na łóżko  pokazałam im, że też mają siąść.
- A teraz jeszcze raz... Jak to go zdradziłaś? Ty?
- Niby z kim?
- Z Kubą...- powiedziałam wpatrując się w swoje stopy, a następnie, wziąwszy głęboki oddech, opowiedziałam im całą sytuacje. Gdy skończyłam nastała cisza, która ciągnęła się w nieskończoność.
- Alicja... to że on cię pocałował to nie twoja wina. Nie liczy się to jako zdrada...- stwierdziła Zuzia.
- Czy ty ją słuchałaś? Fakt to on ją pocałował, ale ona tak na dobrą sprawę wiedziała do czego to zmierza...a w dodatku pocałunek odwzajemniła.
- Robicie z igły widły...To jeden pocałunek, a Gregor nie musi o nim wiedzieć. Prosta sprawa. Nie mów mu i o tym zapomnij.
- To nie rozwiąże problemu...
- Moim zdaniem rozwiąże
- Nie, nie rozwiąże. Alicja nie słuchaj jej, to nie rozwiąże problemu. Moim zdaniem wręcz przeciwnie powinnaś być z nim szczera
- Co?! Jak to? Mam mu powiedzieć, że całowałam się z Kubą?- Patrycja przytaknęła.
- No to wymyśliłaś plan...Gratuluję- zaśmiała się ironicznie Zuzia.
- Lepszy niż uciekanie od problemu i okłamywanie bliskiej osoby. Mój plan jest lepszy.- powiedziała przekonana.
- No nie wiem... Pati, ale niby jak ja mam mu to powiedzieć...
- Sama próbowałaś mu pokazać, że najlepsza jest najgorsza prawda niżeli kłamstwo, czyż nie? On już swoją lekcje dostał, a co najważniejsze ty mu wybaczyłaś. Teraz pora na jego kolej. Pokażesz mu, że szczerość jest dla ciebie najważniejsza- zakończyła z dumnym uśmiechem.
- Oho... uważaj bo ją przekonasz. Słuchaj, moim zdaniem zanim podejmiesz decyzję czy mu mówić czy też nie, powinnaś odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego do takiej sytuacji doszło.
- W końcu gadasz do rzeczy.- pochwaliła Zuzię Patrycja.
- Nie wiem... jakoś tak wyszło. Ja...Przecież mam chłopaka i go kocham, więc dlaczego to zrobiłam?
- Nas pytasz? To ty się całowałaś!- nastała chwila ciszy i dziewczyny mi się przyglądały.
- A jesteś pewna, że go kochasz?- spytała poważnym tonem Zuzia trafiając w czuły punkt.
- Widzisz? Wracamy do rozmowy sprzed kilku miesięcy. Wtedy nie skończyły się one najlepiej...ale może tym razem pójdzie łatwiej. Czy ty jesteś pewna, że to właśnie Gregora kochasz?
- A może jednak to nie jest i nigdy nie była miłość, co? Może po prostu to była fascynacja jego osobą? Bo tak to można nazwać. Alicja...Kochasz go?- poczułam jak coś we mnie pęka.
- Nie wiem...- wyznałam szczerze.
- Alicja... spójrz prawdzie w oczy.. nigdy go tak na prawdę nie kochałaś... Byłaś jedną z tych nastolatek, która zasypiała mając nad łóżkiem masę jego zdjęć i marzącą o tym, że kiedyś go spotka. No i ci się udało..Ale to nie jest i nie była miłość. Wiesz o tym.
- A jeżeli nawet go pokochałaś to jak brata...ale nie jako chłopaka.- zakończyła Patrycja i nastała cisza. Czułam się rozdarta. Dziewczyny miały rację...zawsze marzyłam o tym, by któregoś dnia go spotkać...ale czy to było czymś złym? Czy to był dowód tego, że go nie kocham? A czy ja go kocham? Miałam koszmarny mętlik w głowie.
- Oh... widzę, że masz gości. To ja nie będę przeszkadzał- w trójkę spojrzałyśmy na drzwi i ujrzałyśmy Gregora.- Chociaż.... jeśli mogę wam przerwać, to chciałem z tobą porozmawiać. Możemy? To dla mnie bardzo ważne.- czułam, że wpadam w panikę. Co miałam mu odpowiedzieć? Z pomocą przyszła mi Zuzia.
- Sorry Gregor, ale my byłyśmy pierwsze. Musisz swoje odczekać...
- Ale ja muszę z nią porozmawiać teraz. Potem mogę zmienić zdanie... Proszę, zostawcie nas samych.- powiedział smutnym głosem i obie moje przyjaciółki spojrzały na siebie i skinęły do siebie porozumiewawczo.
- Gregor...ale Zuzia ma naprawdę ogromny problem..
- Jakoś przeżyję z nim jeszcze chwilę... Zostawimy was samych- powiedziała i razem z Patrycją wstały z łóżka. Rzuciłam im przerażone spojrzenie. Dlaczego stanęły po jego stronie?! Dlaczego właśnie teraz.
- Ale...To przecież na prawdę straszny problem...Spokojnie Gregor poczeka.
- Nie ma takiej potrzeby. Porozmawiajcie, a potem... potem się zobaczy co dalej.- powiedziała i zamknęła za sobą drzwi. Zostaliśmy sami.
- Chcesz mi może coś powiedzieć?- spytał, a ja w tym momencie miała tysiąc myśli na sekundę. "Powiedzieć? Nie powiedzieć? Czy to jakieś podchwytliwe pytanie? A może on wie?! Nie no... skąd..Ogarnij się"
- Chyba nie...A powinnam?-spytałam niepewnie. Gregor uśmiechnął się lekko.
- Nie wiem, tak pytam. Słuchaj...
- Przepraszam, telefon mi dzwoni...- spojrzałam na wyświetlacz i aż mnie "zmroziło", dzwonił Kuba.
-Proszę, jeśli możesz to nie odbieraj.- powiedział smutnym głosem. Nie wiedziałam co zrobić. "Odebrać? Nie odebrać? Tak źle i tak nie dobrze!" Odrzuciłam połączenie i spojrzałam na Tyrolczyka.
- Więc o czym chciałeś porozmawiać?- spytałam z uśmiechem.
- Wiesz...Chciałem ci powiedzieć że...że...- westchnął cicho- nie chcę cię okłamywać.. Oddzwoń do tego kogoś ja i tak już się rozmyśliłem.
- Słucham? Chciałeś mi coś ważnego powiedzieć...
- Czasami sam nie dowierzam, że jesteś moją dziewczyną... ja to mam szczęście- powiedział i pocałował mnie delikatnie, lecz nasz pocałunek nie trwał długo, gdyż odsunęłam się od niego.
- Pamiętasz? Źle się czuję... nie chcę cię zarazić..
- E tam...Kilka dni choroby jeszcze nikomu źle nie zrobiło - powiedział z uśmiechem- oddzwoń do tego kogoś.- powiedział i wyszedł z mojego pokoju. Do moich uszu doszło głośno wypowiedziane zdanie jednej z moich przyjaciółek.
- Ale ty głupi jesteś! A ja dla ciebie się poświęciłam! To miało być ważne!
- I było! Dziękuję Zuzik, jesteś nie zastąpiona!- odpowiedział jej rozbawiony głos mojego chłopaka. Wzięłam do ręki telefon i po krótkim zawahaniu wybrałam numer.
- Czego chciałeś?- spytałam smutnym głosem.
- Ally..Przepraszam
- Dzwoniłeś by mi to powiedzieć?
- Nie.. W sumie to nie ja dzwoniłem- przyznał, a ja nie ukrywałam zdziwienia.
- Jak to? Wyświetlił mi się twój numer.
- Tak, ale to nie ja dzwoniłem. No nie ważne...Tak czy owak naprawdę przepraszam, a teraz słuchaj, powiem ci to co ten ktoś chciał. Za kilka dni nasza kadra jedzie na zgrupowanie do Turcji i jest propozycja, byś pojechała jako asystentka, uczennica.. Łukasza Gębaly. Pracowała byś z nim i obserwowała jego pracę. Wspominałem kiedyś, że myślisz nad fizjoterapią i no taka oto propozycja z tego wynikła. Alicja...Wiem, że jesteś teraz na mnie wściekła i dlatego nie chciałaś rozmawiać, ale to na prawdę fajna sprawa. Nie odmawiaj...
- Kuba..- zamilkłam na chwilę myśląc czy powiedzieć prawdę.- Nie jestem na ciebie zła, tylko na siebie. Za to że na to pozwoliłam. Nie odebrałam dlatego, że rozmawiałam akurat z Gregorem.- wyznałam.
- Powiedziałaś mu o tym co się dziś wydarzyło?- spytał niepewnie. Wzięłam głęboki oddech.
- Nie... I nie powiem. To co się stało, nie miało prawa mieć miejsca. Proszę nigdy więcej nie rób...Zapamiętaj sobie, że mam chłopaka na którym mi zależy i tak ma pozostać...
- Nie brzmisz zbyt przekonująco- powiedział, a ja poczułam, że po policzku spływa mi łza. Szybko ją otarłam i westchnęłam cicho.- Widzisz? Sama nie jesteś przekonana co do tego co teraz próbujesz mi wmówić.
- Nie rób tego...Kuba jesteś moim przyjacielem i nie chcę cię stracić, tak samo jak nie chcę stracić Gregora. Nie chcę go skrzywdzić i nie zrobię tego, rozumiesz?
- Przyznaj się przed samą sobą, że nasz pocałunek nie był ci obojętny...- powiedział, a ja się rozpłakałam.
- Kuba czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Do niego w ogóle nie powinno dojść! Żałuję tego co zrobiłam...Proszę, obiecaj mi, że nigdy więcej nie pozwolisz by do tego doszło..
- Chyba nie rozumiem o co mnie prosisz... Jeżeli znów zrobię coś podobnego to daj mi po prostu w twarz i po sprawie..choć zwykłe "nie" w sumie wystarczy..
- Boże! Jak ty nic nie rozumiesz! Nasz pocałunek nie był mi obojętny. Zadowolony?- wyrzuciłam z siebie i nastała cisza.
- Nie- przyznał smutnym głosem- Nie, bo to nie tak powinno wyglądać...Przepraszam, nie powinien był teraz tak cię podpuszczać, to nie fair. Załapałem. Kochasz go i nic tego nie zmieni..Obiecuję, że nigdy więcej nie dopuszczę do takiej sytuacji. I nie wracajmy do tego...To co lecisz z nami?- ulżyło mi trochę słysząc jego słowa.
- Z wielką chęcią- powiedziałam uśmiechając się lekko- Kuba...Dziękuję.
- Ta...Kocur zawsze do usług..- powiedział smutnym głosem i się rozłączył. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, moje przyjaciółki, które stały i mnie obserwowały. 
- Ally... nie wierzę, że wybrałaś jej pierwszą opcję..Nie poznaję cię. Naprawdę nie zamierzasz mu powiedzieć co się dziś wydarzyło?- spytała z niedowierzaniem.
- Możesz mówić co chcesz, ale nie... Nie powiem mu i mam zamiar, żyć tak jakby do tego nigdy nie doszło. Nie chcę go stracić...
- A kochasz go? Jeżeli tak to to jeszcze mogę próbować zrozumieć...- odpowiedziała jej cisza.
- A Kubę?- spytała Zuzia obserwując mnie.
- Proszę... Przestańcie mnie torturować.
- Pamiętaj, że oszukując samą siebie, krzywdzisz też Gregora.- zauważyła Patrycja.
- Nie mam pojęcia jak to sobie wyobrażasz...Takie sytuacje dość często kończą się katastrofą..Zazwyczaj dochodzi do zdrady i cała ta trójka cierpi. A przyjaźń...to już wtedy historia.
- Boże...Podjęłam decyzję. Nie róbcie mi większego mętliku w głowie..błagam....Dziękuje, że przyjechałyście.- powiedziałam i obie przytuliłam.
- Zawsze jesteśmy do twoich usług!
-Ally gdzie idziesz?- spytała widząc, że otarłszy ostatnią łzę, wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi.
- Możecie zająć mój pokój, przecież nie każę wam teraz wracać do domu. Idę do Gregora.
- Gdzie idziesz? Chyba żartujesz?- powiedział Patrycja z lekkim rozbawieniem.
- Co ty chcesz spać u niego?- spytała z dziwnym uśmiechem Zuzia.
-...Tak, ale nie wyobrażajcie sobie nie wiadomo czego. Przypominam wam, że jestem typem dziewczyny, która z tymi sprawami czeka do ślubu by mieć pewność, że to ten jedyny.- powiedziałam z lekkim uśmiechem i pomachałam im na dobranoc. Umywszy się i ubrawszy piżamę poszłam do Austriaka, który przywitał mnie uroczym uśmiechem. Tak jak się spodziewałam, nie miał nic przeciwko bym spędziła tę noc u niego. Położyłam się koło niego i chłopak przygarnął mnie do siebie ramieniem. Przytuliwszy się do niego, opowiedziałam mu o propozycji jaką otrzymałam. Austriak wcale nie miał mi za złe, że tak szybko przyjęłam ją i sam stwierdził, że pojedzie w czasie mojej nieobecności do domu. Usiadłam nagle na łóżku i spojrzałam na chłopaka.
- Co się stało?
- Pytałeś mnie dziś, czy chcę ci coś powiedzieć...- powiedziałam uciekając wzrokiem. Nie byłam pewna czy na pewno chce to zrobić. Ale jeśli dziewczyny miały rację, to kłamstwem i ukrywaniem prawdy mogę go stracić.
- Chcesz o czymś porozmawiać?- spytał i usiadł na przeciwko mnie.
- Tak...Ale boję się ci to powiedzieć- powiedziałam smutnym głosem. Gregor uśmiechnął się blado i przytulił mnie.
- Spokojnie...Zapamiętaj sobie, że cię kocham i nic tego nie zmieni. Co się stało?- słysząc jego słowa poczułam się jeszcze gorzej. Wcale mi nie pomagał.
- Ja...Zrobiłam coś złego i wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia...- wzięłam głęboki oddech- Jak wiesz byłam dziś z Kubą na zawodach. Potem poszliśmy do niego do domu i...- zamilkłam na chwilę myśląc jak to powiedzieć.
- To brzmi okropnie- zauważył bacznie mnie obserwując- Poszliście do niego do domu i?- kiedy powtórzył moje słowa zrobiło mi się głupio. To faktycznie nie brzmiało najlepiej.
- Siedzieliśmy u niego w pokoju i piliśmy herbatę rozmawiając. Wtedy...- tak strasznie chciałabym teraz cofnąć czas i nie zaczynać tej rozmowy, ale skoro ona już trwała, trzeba było ją dokończyć- W pewnym momencie Kuba mnie pocałował...- powiedziałam cicho i zamilkłam. Siedziałam przyglądając się swym dłonią czekając czy chłopak coś powie.
- Domyślam się, że ci to nie przeszkadzało...- powiedział i wziął głęboki oddech- i co...Mówisz mi to bo chcesz ze mną zerwać?- spytał podłamany.
-Ogłupiałeś?! Nie!
- Nie krzycz bo wszystkich obudzisz- uciszył mnie od razu.
- Przepraszam..Bo wystrzeliłeś mi z tym zrywaniem tak..Strasznie się czuję z myślą, że do tego dopuściłam...
- Czyli nie chcesz ze mną zrywać?- przytaknęłam, a Austriak od razu się rozchmurzył.- Więc czemu mi to mówisz? Nie lepiej by było, gdybyś to ukryła i nigdy bym się nie dowiedział?
- Jak wiesz, kłamstwo ma krótkie nogi...lepsza jest szczerość- Gregor uśmiechnął się lekko.
- Dziękuję... Alicja...- zawahał się przez chwilę, co sprawiło, że w końcu na niego spojrzałam. obserwował mnie bacznie z dziwnym wyrazem twarzy-odpowiedz mi na jedno pytanie..ale szczerze- już mi się nie podobało. O co mógł chcieć się mnie zapytać? I to po tym jak przyznałam się do własnej słabości.- Czy  ty mnie kochasz?- poczułam ukłucie w sercu. Właśnie pytania tego typu się bałam.Co miałam mu odpowiedzieć? " Nie wiem...Chyba nie. Ostatnio dochodzę do wniosku, że chyba kocham kogoś innego, ale sama nie wiem"? Przecież nie mogę mu powiedzieć czegoś takiego...Ale mówiąc, że go kocham....A co jeśli nie? To będzie liczyć się jako kłamstwo? Przecież sama do końca nie wiem...
- Oczywiście że tak... To co dziś zaszło między mną, a Kubą...To nic dla mnie nie znaczyło.-Z jaką łatwością skłamałam, patrząc mu w oczy.- Kocham cię- powiedziałam bez zająknięcia, a chłopak uśmiechnął się.
- Ok...Przepraszam za to pytanie..Wierzę ci. Nie wracajmy do tej rozmowy.- powiedział i pożyczywszy mi dobrej nocy położył się spać. Miałam wrażenie, że w jego słowach było coś dziwnego. Lecz mi uwierzył...Czułam się koszmarnie z myślą, że jeszcze kilka chwil temu tłumaczyłam mu, że szczerość jest lepsza po czym kłamię mu prosto w oczy.Tak jak chciał Gregor nie wracaliśmy do tego co mu wyznałam i żyliśmy tak jakby naszej rozmowy nie było. Dziewczyny pojechały następnego dnia rano, nie dowiedziawszy się nawet, że wyznałam prawdę Gregorowi. Nie mogłam się już doczekać wyjazdu i nawet godzina wyjazdu mnie nie zniechęciła. Czułam, że moja szczerość z Gregorem wiele zmieniła. Ale o dziwo na lepsze! Nie wiem czy to była jakaś zazdrość czy jak, ale Gregor stał się o wiele milszy i dyspozycyjny. Wieczorami gdy wracał z treningów chodziliśmy na spacery, a rano razem chodziliśmy biegać. Sprawy gorzej układały się z Kubą. Chłopak na którym mi zależało przestał się do mnie odzywać, a jeśli nawet się spotkaliśmy to był dla mnie chłodny...jak nie Kuba. Miałam jednak nadzieję, że wszystko się ułoży.
_____________________________________
Mam nadzieję, że rozdział nie był najgorszy? Wiem, że może on wzbudzać różne emocje. Moja przyjaciółka czytała tylko fragment tego rozdziału, a stwierdziła, iż jest jej żal Gregora..A to akurat dziwne, bo ona od początku była za Kubą. Cały czas biję się z myślami czy dobrze zrobiłam wrzucając ten rozdział taki jaki jest...Najbardziej się boję, że znienawidzicie główną bohaterkę...A to by była katastrofa T.T Wiem, że w tym rozdziale to Alicja trochę...No nie świeci przykładem. Dziewczyna trochę się pogubiła....Wybaczcie jej to. :) Zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii. Jak myślicie co wyniknie z tego jej zagubienia? No i czy dobrze zrobiła przyjmując propozycję wyjazdu z chłopakami? Następny rozdział już za kilka dni ;) Do następnego!!