czwartek, 9 października 2014

ROZDZIAŁ XI: Od przyjaźni do nienawiści jeden krok...

Spojrzałem na nią z troską. Nie mogłem patrzeć na to jak cierpi, chciałem sprawić, by była szczęśliwa.
- Wcale nie zamierzałem się śmiać. Nie zamierzam cię zostawić samej. Obiecuję...- Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czoło. Alicja oparła się głową o mnie i wtulona po chwili zasnęła. Sam długo nie mogłem zasnąć i leżałem myśląc, cały czas ją przytulając. W końcu jednak zmęczenie wygrało i sam się zdrzemnąłem. Gdy nadszedł ranek nie miałem serca budzić Alicji, w końcu mogła wypocząć. Dopiero teraz zauważyłem co dziewczyna ma na sobie i lekko się uśmiechnąłem. Jej piżamę tworzyły krótkie spodenki w kratę i jasna koszulka z krótkimi rękawkami. Delikatnie odgarnąłem jej kosmyk włosów za ucho. Poruszyła się nagle, ale nadal spała. Wygląda tak uroczo, gdy śpi. Spojrzałem na nasze splecione dłonie i uśmiechnąłem się. Przyjrzałem się ze smutkiem raz jeszcze blizną na jej rękach. "Co sprawia, że ludzie są w stanie robić sobie krzywdę?... I jeszcze znaleźć w tym jakiekolwiek rozwiązanie...". Z przerażeniem pomyślałem o tym co mi wczoraj wyznała. "...Gdy po raz kolejny nienawidząc sama siebie chciałam po prostu to wszystko zakończyć....po raz kolejny... ". Gdy ją poznałem w życiu bym nie pomyślał, że może ona mieć takie tendencje. Była taka...żywa i wesoła. Zaśmiałem się przypominając sobie jej pytanie, którym pierwszego dnia doprowadziła mnie do łez. 
- Z czego się śmiejesz?- wyszeptała i spojrzała na mnie zaspanymi oczami.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić. Przypomniałem sobie..jak mnie spytałaś czy jestem gejem- powiedziałem z uśmiechem i ona też się zaśmiała.- Cały czas nie potrafię zrozumieć co sprawiło, że w ogóle miałaś takie pytanie.- pokręciłem z niedowierzaniem głową.
- Nie miałam tylko mam... Nie uzyskałam od ciebie odpowiedzi- powiedziała uśmiechając się. Nie chciało mi się w to wierzyć..
- Chyba żartujesz..Nie żartujesz?- spytałem zdziwiony.
- Nie.. Nie żartuję. Pytałam poważnie..ale w sumie i tak możesz skłamać w tym temacie..więc nie musisz odpowiadać.- odparła z uśmiechem.
-Nie jestem gejem!... Naprawdę- czułem, że i tak mi nie uwierzy- Co takiego zrobiłem, że tak pomyślałaś?- zaśmiała się.
- To dłuuuga historia.. W skrócie...miałam taki jeden głupi sen. Kiedyś może ci opowiem.
- I co sen sprawił, że zwątpiłaś, iż jestem heteroseksualny? Nie mam pojęcia jak cię przekonać...- nagle przyszedł mi do głowy pewien sposób. Uśmiechnąłem się łobuzersko i spojrzałem na nią.
- Co się tak uśmiechasz? Coś kombinujesz?- spytała mnie uśmiechając się lekko. Podniosłem się i obróciłem tak, że nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Nie przestawała się uśmiechać i z ciekawością spojrzała mi w oczy.
- Powiedzmy, że coś kombinuję...Żadne moje słowa cię nie przekonają tak?- przytaknęła mi z zaciekawieniem- A czyny?- Spojrzała na mnie zdziwiona i zaśmiała się.
- Chyba zwari...- nim zdążyła skończyć pocałowałem ją. Najpierw delikatnie, bojąc się, że mi przyłoży. Czując, że nadal w lekkim szoku, pozwala bym ją całował pogłębiłem pocałunek. Całując ją namiętnie z czułością zmieniłem pozycję tak by znaleźć się nad nią. Zaśmiała się cicho, lecz o dziwo, nie powstrzymała mnie. Spojrzała na mnie lekko przygryzając dolną wargę.Jedna ręką opierałem się o kanapę, a drugą pogłaskałem jej policzek. Nachyliłem się i wyszeptałem jej do ucha
- Mam kontynuować?..- spojrzała na mnie z rozbawieniem, lecz nie zaprzeczyła. Sam się zaśmiałem...
- O matko! Alicja!- obydwoje spojrzeliśmy w kierunku wejścia do salonu, w których teraz stała nie znana mi dziewczyna- Ja tu się dobijam do domu...dzwonię do ciebie...a ty...- pokręciła głową w niedowierzaniu i obróciła się na pięcie by wyjść.
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Odsunąłem się wypuszczając Alicję, która pobiegła za koleżanką. Wstałem z kanapy i ciekawy poszedłem za dziewczynami.
Zatrzymała przyjaciółkę przy schodach i próbowała z nią porozmawiać. Mówiły po polsku i nie rozumiałem o czym mówią, lecz w pewnym momencie dziewczyna, Alicja zwracała się do niej Zuza, skinęła na mnie mówiąc "Romeo". Naprawdę żałowałem, że nie rozumiem o co chodzi. Zaśmiałem się cicho i Alicja rzuciła mi gniewne spojrzenie.
- Nie śmiej się, bo nawet nie wiesz o co chodzi...
- Nie wiem, ale i tak mnie to bawi. Powiesz co się stało? Może mogę jakoś pomóc?
- Zapomniałam ci powiedzieć...Robię małą imprezę...Potem ci wyjaśnię..Tak czy siak zapomniałam z tego wszystkiego, że Zuzia miała przyjechać wcześniej by mi pomóc.- Dziewczyna przyglądała się nam i po chwili o coś spytała Alicję, znów używając imienia "Romeo". Pokiwała głową jakby coś sobie uświadomiła i przyjrzawszy się mi pobiegła po schodach na górę.
- Nie wiem co ją napadło... mógłbyś posprzątać w salonie? Ja pójdę z nią pogadać... - zgodziłem się i śmiejąc się odprowadziłem ją wzrokiem.

Sytuacja była komiczna...całkowicie zapomniałam o przyjeździe przyjaciółki. Weszłam do swojego pokoju i ujrzałam Zuzię stojącą z otwartymi ustami, spoglądającą na zdjęcia i plakaty.
- Nie podniecaj się tak! Zaraz ci wszystko wyjaśnię...
- Ale...ale to on, nie? Nie mylę się?- przewróciłam oczyma.
- Tak to on...To w ogóle jakaś powalona sytuacja... W skrócie on mieszka w pokoju obok.- wytrzeszczyła na mnie oczy w zdziwieniu-  Moi rodzice wynajmują mu pokój.
- Aha... a twoi rodzice wiedzą, że on nie zawsze do swojego łóżka trafia?- spytała z rozbawieniem.
- Nie.. Rodzice o wielu rzeczach nie wiedzą i tak jest lepiej. A w dodatku to pierwszy taki przypadek.
- Dobra, dobra... Teraz całkiem poważnie. Czemu nie mówiłaś o nim wcześniej? Podobno jesteśmy przyjaciółkami....
- Jesteśmy, ale on dopiero w tym tygodniu się tu pojawił. Nie było okazji...
- Znasz go tylko kilka dni?- przytaknęłam- Cicha woda z ciebie!
- Co?... Nie to nie tak jak myślisz...
- Ja rozumiem że to twój idol no i jest przystojny... no ale żeby po kilku dniach...Ale teraz Alicja jak na spowiedzi...Przespałaś się z nim?- spytała bardzo poważnie.
- Co?! Nie! Zwariowałaś? Przecież mnie znasz!
- Znam, ale wiem co widziałam! Wy....no... nie wmówisz mi, że to były żarty...
- Ale to były wygłupy! To naprawdę nie było to co myślisz!- jęknęłam załamana.
- Alicja kiedy weszłam całowaliście się! O gdyby tylko tyle...Naprawdę chcesz mi wmówić, że tylko się wygłupialiście? Ja wchodzę wściekła, że nie raczysz mi otworzyć, ani telefonu odebrać. Patrzę, a ty leżysz na kanapie z jakimś chłopakiem i świetnie bawicie się w swoim towarzystwie!
- To kiedy ty weszłaś? Nie mogłaś jakoś odchrząknąć?!
- No tak...miej pretensje do mnie, że przyłapałam cię na igraszkach z chłopakiem! Byłam w szoku! Zanim odzyskałam mowę to trochę potrwało, a to że byliście tak zajęci sobą, że mnie nie zauważyliście to to już nie moja wina...
- Na jakich...- westchnęłam zrezygnowana.- Jak ty w ogóle weszłaś?
- O zgrabna zmiana tematu?- zaśmiała się- Wzięłam klucze spod wycieraczki- odparła uśmiechnięta.- Mówiąc szczerze... byłam zdziwiona, że je tam trzymacie.- stanęłam przed przyjaciółką ubrana w szary sweterek z 4F i jasne spodnie.
- Wow... w końcu kupiłaś sobie coś tej marki.
- Tak... Zrobiłam sobie prezent. Chodź na śniadanie, ale bez głupich uwag- wzięłam ją za rękę i zaprowadziłam do kuchni, gdzie przywitał nas uśmiechnięty Gregor.
- Zrobiłem musli ze świeżymi owocami. Co chcecie do picia?
- Ulala...Twój Romeo umie gotować?
- Skończ z tym Romeem i staraj się mówić po angielsku, żeby zrozumiał.
- Ja po angielsku?! Dobry żart...- rzuciłam jej wściekłe spojrzenie.
- Siadajcie, a ja naleję nam soku. Poznajcie się.
- Hej miło mi cię poznać. Nazywam się Gregor Schlierenzauer, możesz mówić do mnie Schlieri.- powiedział z uśmiechem do mojej przyjaciółki.
- Cześć. Miło mi cię poznać. Nazywam się Zuzia.
- Alicja wspominała o tobie. Podobno bardzo jej pomogłaś jako jedna z nie licznych... Musisz być świetną przyjaciółką.- postawiłam przed nimi po szklance soku i z rozbawieniem przyglądałam się Zuzi, która miała minę mówiącą "Oho...jasne. Uważaj bo rozumiem co do mnie mówisz"- Wiem że, sytuacja w której nas zastałaś nie należy do...codziennych...ale my naprawdę nie...- uciszyła go gestem ręki.
- Hola hola...Alicja z tego nic nie będzie.... Ja go do końca nawet nie rozumiem...Weź tłumacz...albo coś....
- Daj spokój... Poproszę by mówił wolniej i nie skomplikowanie...no chyba, że po niemiecku pogadacie..
- Po niemiecku? Coś ty już całkiem zwariowała?
- No ale jakoś musicie się porozumiewać... Z niemieckiego jednak zawsze byłaś lepsza niż ja..
- Tak bo ty uczyłaś się francuskiego! No ale rozumiem, że już nadrabiasz braki...- powiedziała i z rozbawieniem spojrzała na Gregora.
- Przestań!
- Przepraszam.... Rozumiem, że chcecie porozmawiać....to ja was może po prostu zostawię same...
- O zrozumiałam.- spojrzała na mnie- No ok.... To ja przepraszam. Nie mówię po angielsku dobrze. Proszę mów wolniej i....- zamyśliła się.
- Chyba rozumiem. Sorry... trzeba było tak od razu. Powiedziałem, że Alicja o tobie mówiła i jesteś świetną przyjaciółką. Rozumiesz?- uśmiechnęła się i pokiwała głową, a on zamyślił się na chwilę- Wiem, jak to wyglądało... Mówię teraz o sytuacji jaka miała miejsce. To było nieporozumienie. Ja bardzo szanuję Alicję... To były żarty, naprawdę. Między nami do niczego nie doszło...i nie doszłoby nawet gdybyś się nie pojawiła- dodał szybko nie chcąc być źle zrozumianym.
- Co wy mi się tak tłumaczycie! Pamiętaj Alicja tłumaczą się tylko winni. Nawet jeśli to nie były wygłupy i przeszkodziłam wam to nie musicie mi się tłumaczyć.- Poddałam się i powiedziałam Gregorowi, żeby dłużej nas nie tłumaczył. Zjedliśmy i razem z Zuzią zajęłyśmy się imprezą, a Gregor z chęcią nam pomagał.
- Czy ty nie masz jakichś treningów?...- spytała w pewnym momencie Zuzia. Gregor spojrzał na mnie i na nią, po czym uśmiechnął się.
- Przeszkadzam wam? To rozmawiajcie po polsku i tak nie zrozumiem.
- Nie... Nie przeszkadzasz. Tak tylko spytałam. Ej.. Alicja, a ten... Kuba też przyjdzie?- spytała z uśmiechem. Gregor słysząc jej słowa spojrzał na mnie nie pewnie.
- Kuba nie przyjdzie...Nie chcę by przychodził..- powiedziałam i aby uniknąć dalszych pytań ze strony przyjaciółki wyszłam z salonu. Bardzo szybko dogonił mnie Gregor.
- Czekaj...- chwycił mnie za ramię i obrócił bym na niego spojrzała.- Nie smuć się... To w końcu twoje urodziny! Powinny być wyjątkowe...A ten...Nie pozwolę, by ktokolwiek popsuł ci dziś humor- koło nas stała Zuzia i z zaciekawieniem spoglądała na to jak przytulam chłopaka.- Wiem co sprawi, że się uśmiechniesz. Mam pewne pytanie. To co udało mi się cię przekonać, że wolę dziewczyny?- zachichotałam, a Zuzia rzuciła mi ciekawe spojrzenie.
-Nie- odparłam z uśmiechem- Nawet jakbyś był gejem to mógłbyś mnie pocałować i próbować uwieść. Nie przekonałeś mnie.
- Alicja... Czy ja dobrze rozumiem..Powiedziałaś mu, że podejrzewałaś go o romans z jego...
- Cicho!!! Nie!- Gregor z rozbawieniem spojrzał na Zuzię, a potem na mnie.
- Że podejrzewałaś mnie o romans z kim?- rzuciłam gniewne spojrzenie Zuzi.
- Z nikim.. Taki żart.. Słuchaj... bo coś nie daje mi spokoju..Teraz Zuzia nie musisz słuchać- powiedziałam i posłałam jej przepraszający uśmiech, na co ona zrobił obrażoną minę- Wczoraj... jak rozmawialiśmy u mnie w pokoju...Jak ty w ogóle do niego wszedłeś. Przecież zamknęłam drzwi od środka?- uśmiechnął się lekko.
- Chyba nie wiesz, że jeśli ma się klucz to można je otworzyć też z drugiej strony. Masz pecha, bo ja akurat dostałem od twoich rodziców cały zestaw kluczy. Po prostu je otworzyłem, ale zajęło mi to chwilę...
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale za jakaś chwilę powinni się pojawić pierwsi goście. Gdzie jest Ania?- słuszna uwaga...sama tego nie wiedziałam. Poszłam do swojego pokoju i ignorując całą masę idiotycznych wiadomości znalazłam jedną od siostry. 

" Witaj siostra! Chciałabym ci złożyć najserdeczniejsze życzenia... Czego tam chcesz, byś miała. Bardzo cię przepraszam, ale nie dojadę...Sorry... Wybaczysz mi to?"

Westchnęłam cicho i odłożyłam telefon. "Coraz lepiej... Teraz niech jeszcze Oliwia i Patrycja nie przyjdą to już w ogóle będzie pięknie...". Na szczęście zaproszone dziewczyny przyszły o umówionej godzinie i Zuzia z wielkim uśmiechem włączyła muzykę, a Gregor na moją prośbę rozlewał alkohol tym którzy chcieli. Byłam załamana... zawsze chciałam, by moja osiemnastka była niezapomnianą imprezą. A teraz to była jakaś porażka... miałam aż 4 gości licząc Gregora, który był w pewnym sensie domownikiem. 
- Nikt się nie bawi.. Co ja mówię.. Nawet nie ma kto się bawić... Trzeba było to odwołać- skarżyłam się Zuzi i nawet nie zauważyłam, że Gregor nam się przygląda. 
- Nikt się nie bawi? To patrz- podszedł do wierzy i puścił Long & Junior "Tańcz Tańcz Tańcz"- O to jest fajne!- wybuchłam śmiechem widząc jak chłopak, chcąc poprawić mi humor, na środku salonu zaczął tańczyć do muzyki. Zuzia uśmiechnęła się widząc, że chłopakowi udało się mnie rozbawić i szybko do niego dołączyła. Patrycja z Oliwią chwyciły mnie z ręce i za ciągły do tańczących. Zaczęłam płakać ze śmiechu, gdy Austriak powstrzymał mnie od ucieczki i razem ze mną zaczął tańczyć. 
- Ja nienawidzę takiej muzyki!- powiedziałam do partnera cały czas się śmiejąc.
- Trudno! Przynajmniej można przy niej potańczyć.- odparł z uśmiechem.
- Ja nienawidzę tańczyć! Nie umiem...
- Jak nie umiesz... To zależy od partnera- to powiedziawszy zaczął ze mną tańczyć do następnego utworu, którym był Just 5 "Kolorowe sny". Za nim w końcu udało mi się od nich uwolnić musiałam przetańczyć pięć kolejnych utworów, by pod pretekstem, że chce mi się pić uciec z parkietu. Stanęłam z boku z szklanką soku i z uśmiechem przyglądałam się jak Gregor tańczy z trzema moimi koleżankami. Parsknęłam śmiechem i nagle usłyszałam, dzwonek do drzwi. Odłożyłam szklankę i poszłam to sprawdzić.
- Za nim zatrzaśniesz mi drzwi przed nosem błagam wysłuchaj!- usłyszałam błagalny głos, gdy tylko uchyliłam drzwi.
- Kuba nie ma o czym mówić...Świetnie bawisz się na swoim wyjeździe?- spytałam z wyrzutem.
- Alicja.. Przepraszam...Wiem, że cię zawiodłem...ale wtedy na prawdę, nie mogłem przyjechać...Przecież prosiłem Gregora by ci to powiedział...- nie miałam ochoty, słuchać tego co ma mi do powiedzenia, jednak jego ostatnie słowa mnie zaciekawiły.
- Gregor miał mi coś powiedzieć?
- No tak... Po twoim telefonie, byłem przerażony i zadzwoniłem do niego, że jeśli może to żeby sprawdził czy wszystko ok... Nie miałem jak przyjechać...Chciałem zrobić ci miłą niespodziankę....Czekaj... Nie przekazał ci...- po minie chłopaka widziałam, że jest wściekły. Zaśmiał się ironicznie, kręcąc głową, nie dowierzając.
- Co się dzieje?- usłyszałam głos przyjaciela, który widząc w drzwiach Kubę, przestał się uśmiechać.
- O wilku mowa...Właśnie o tobie rozmawialiśmy i chyba musisz mi coś wyjaśnić...- spojrzałam na Gregora, który teraz mierzył spojrzeniem chłopaka.
- Nie muszę ci nic wyjaśniać...Nie ma co.- westchnął cicho- Możemy to obgadać..jutro? Kiedy nie będziesz mieć urodzin?
- Co chcesz mieć czas, żeby wymyślić kłamstwo, w które ona uwierzy?- Chłopcy patrzyli na siebie ze wściekłością. Gregor uśmiechnął się lekko.
- Kretyn... Nie. Nie chcę jej psuć bardziej urodzin. Chyba miałeś dla niej jakąś super niespodziankę...- spojrzałam na Kubę.
- Nie chce niczego od ciebie...a ty.. nie obrażaj go. Możemy tą sytuację wyjaśnić teraz.. impreza już skończona. 
- Może jednak nie spisuj jej jeszcze na straty- powiedzieli jednocześnie.
- Widzisz....Za kilka minut przyjdzie tu więcej ludzi....Taki mój mały prezent...- powiedział Kuba z lekkim uśmiechem.
- Jakie kilka minut.. już tu są- powiedział Gregor wskazując na coś ręką. Wyminęłam Kubę i nie dowierzałam w to co widzę. Przez naszą furtkę właśnie przechodzili...


_______________________________
Oto następny rozdział :D
Nie wiem co dodać, więc po prostu napiszę, że będę wdzięczna za komentarze.
I DO NASTĘPNEGO!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz