wtorek, 30 września 2014

ROZDZIAŁ VI: Nie mierz wszystkich jedną miarą...

W drzwiach stał wysoki brunet. Kiedy mnie zobaczył było po nim widać, że mu ulżyło.  Prawie od razu chciałam zamknąć drzwi, lecz chłopak mi na to nie pozwolił.
- W co ty pogrywasz? Odczep się!- próbowałam ponownie ale i tym razem chłopaki był szybszy.
- Przepraszam... Przepraszam za to, że o mało cię nie rozjechałem i za to.... za to, że byłem bezczelny. Proszę pozwól mi wejść... tylko na moment..- biła od niego szczerość. Choć może to jego piwne urocze oczy... albo po prostu moja własna głupota. Odsunęła się by wpuścić chłopaka do środka. Uśmiechnął się do mnie blado co sprawiło, że wyglądał jeszcze bardziej uroczo.
- Czego chcesz?- zaczęłam od razu.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak się martwiłem. Na niczym nie mogłem się skupić.. - zaczynałam się denerwować. Na prawdę przyszedł po to by mi się żalić? Chyba zauważył, że chce się odezwać, bo od razu mówił dalej- słuchaj to nie moja sprawa dlaczego to robisz....ale chce ci pomóc. Pozwolisz że zabiorę cię do zaprzyjaźnionego lekarza?
Nie dowierzałam w to co usłyszałam... "To nie moją sprawa ale chodź zabiorę cię do specjalisty. Co on sobie myślał?!"
- Sądzę że twoja wizyta dobiegła już końca. Żegnam- powiedziałam stanowczo, a mój towarzysz zasmucił się.
- Proszę. To może być coś poważnego. Obiecuję, że nie będę ci zadawał zbędnych pytań a potem dam ci spokój. Dość mocno upadłość i z tego co widzę, nadal cię boli.
- O czym ty mówisz? Co psychiatra ma do mojego upadku?? Znasz dwóch to ty potrzebujesz specjalisty.- chłopak był bardzo zdziwiony moim wybuchem. Widać było że analizuje każde moje słowo. Po chwili uśmiechnął się do mnie czym kompletnie mnie zaskoczył.
- Ale ja ci proponowałem wizytę u chirurga. Nic nie mówiłem o tym.... Jak już powiedziałem to nie moja sprawa. Nie znam cię więc nie oceniam.
Stałam i mu się przyglądałam. Biła od niego szczerość i chęć pomocy. Przypominał mi trochę dziecko, które cieszy się móc komuś pomóc i dla wszystkich jest życzliwe. Tyle że ja miałam do czynienia z dojrzałym, na oko 20 letnim chłopakiem, który, będąc szczerym, był dość urokliwy. W mojej głowie rozgorzała walka. "Zaufać mu?". Gestem ręki kazałam mu poczekać a ja poszłam do pokoju po ulubioną bluzę z kociakiem.
- Chyba postradałam rozum... jak wrócę to się odezwę!- rzuciłem jeszcze na odchodnym do zdziwionych przyjaciółek po czym zeszłym do czekającego chłopaka. Widząc, że sobie nie radzę pomógł mi założyć kurtkę i zawiązał buty... co było dziwne i dla mnie lekko upokarzające. Uśmiechnął się do mnie i założył mi moją ulubioną czapkę w barwach Austrii po czym wyszliśmy i zamknęłam drzwi zdrową ręką. Bez słowa jechałam z nim zastanawiając się gdzie wcześniej go spotkałam. Już zbierałam się by go zapytać, kiedy oznajmił mi, że jesteśmy na miejscu. Posłusznie wysiadłam i gdy brunet zamknął samochód poszłam za nim. Zabrał mnie do prywatnej kliniki na co rzuciłem mu gniewne spojrzenie.
- Spokojnie. Wiem co robię. O to tutaj...- weszliśmy do gabinetu lekarskiego, w którym siedział lekarz. Chłopak pomógł mi zdjąć kurtkę i pomagał mi z bluzą gdy lekarz mi się przyjrzał. Bez słowa tylko się uśmiechnął i zabrał się za badanie, które nie należało do przyjemnych. Po nie całej godzinie wiedziałam obrażona z gipsem, kategorycznie odmawiając ubrania bluzy.
- Nie ubiorę jej bo się pobrudzi gipsem. Nie przekonacie mnie. To moja ulubiona.
- No Kuba chyba z koleżanką nie wygrasz- zaśmiał się lekarz na co chłopak zdjął swoją bluzę i pomimo moich protestów ubrał mi, a moją wziął do ręki.
- No to do kontroli za dwa tygodnie dzieciaki!! A ty moja panno chyba masz jakąś słabość do kotów- zaśmiał się spoglądając na Kubę, który teraz też się śmiał... Tylko co w tym śmiesznego, że moja ulubiona bluza jest z kotem? Odpowiedzi udzieliłam sobie sama w drodze do domu.
-Kot!!!!- krzyknęłam nagle. Chłopak natychmiastowego nacisnął hamulec.
- Gdzie?!
- Ty!
- Słucham....?
Zaczęłam się śmiać sama z sobie, na co chłopak sam się uśmiechnął. Kiedy w końcu się uspokoiłam staliśmy pod moim domem. Otarłam ostatnią łezkę i spojrzałem na bruneta.
- Jakub Kot... to stąd cię znam. - chłopak uśmiechnął się do mnie- jesteś starszym bratem Maćka.
Kiedy to dopowiedziałam chłopak zmarkotniał. Przypomniał mi kiedy mam iść do kontroli i po raz któryś przeprosił. Zanim wyszłam spojrzałam na niego.
- Przestań już przepraszać. To ja ci dziękuję za pomoc. Znam cię nie ze względu na brata, tylko że względu na ciebie. Zaprosiła bym cię na herbatę by posłuchać jak było w Sochi na wolontariacie..ale to następnym razem.- posłał mu przyjacielski uśmiech widząc, że się rozchmurzył.
- Późna godzina wcale nie jest przeszkodą. Mogę zostać nawet na noc, by ci opowiedzieć wszystko co będziesz chciała- puścił do mnie oczko na co od razu się roześmiałam.
- Oj Kubuś, Kubuś.... dziękuję i dobranoc.- powiedziałam po czym dałam mu całusa w policzek.- na prawdę dziękuję.
Wyszłam z samochodu i przystanęłam na chwilę by pomachać roześmianemu, nowemu koledze, po czym skierowałem się do domu. Jak tylko zdjęłam buty, kurtkę i czapkę skierowałam się do pokoju, żeby kontynuować przerwaną rozmowę. Dziewczyny jak na zawołanie zgłosiły się na Skeyp'ie. Usiadłam przed komputerem z musli i posłałam obu przyjacielski uśmiech.
- Oj Ally... będziesz nam się grubo tłumaczyć! Jak mogłaś tak bez wyjaśnień sobie po prostu pójść?- zagrzmiała Patrycja. 
- Oj tak będziesz się tłumaczyć...- Zuzia przyjrzała się obrazowi z kamerki i zaśmiała się- no ale chyba jestem gotowa ci wybaczyć. Musisz nam tylko ze szczegółami opowiedzieć jak było i jakich perfum używa twój Romeo? No i czy był delikatny?!-Spojrzałam zdziwiona na nią nie mając pojęcia o co jej chodzi.
- Coś ty brała? O czym ty mówisz?
- Oj nie wymigasz się Ally!- zaśmiała się przyjaciółka, a Patrycja w końcu zrozumiała o co chodzi i też zaczęła chichotać.
- No no... Ale żeby tak od razu swoimi ubraniami się wymieniać? To ten co cię dziś w prawie potrącił, czy może coś przemilczałaś?- spoglądałam na dziewczyny mając wrażenie, że jestem w jakiejś ukrytej kamerze.
- Możecie powiedzieć o co wam chodzi, a nie w jakieś zagadki się bawić?!- obie się zaśmiały.
- Ty na prawdę dobra aktorka jesteś. No bo nie wmówisz mi, że nie wiesz o czym mówimy- śmiała się moja siostra. Widząc moją reakcję z nie dowierzaniem otworzyła usta.- Ally.. Dobrze się czujesz??! Może on cię wykorzystał?? Brałaś coś?
- Jak ktoś coś tu brał to wy!- zaśmiałam się.
- Oj nie nasza droga Alicjo.. my jesteśmy czyste. To może weźmiemy to z innej strony. Od kiedy kupujesz w 4F?- spytała rozbawiona Zuzia i wyczekująco obie na mnie spojrzały. "Boże.. ale im odwaliło....ja kupować coś w 4F..." i nagle w końcu zaczęłam rozumieć. Spojrzałam w co jestem ubrana.
- Cholera! Moja bluza! Zostawiłam mu ją w aucie!- jęknęłam niezadowolona na co moje przyjaciółki zaczęły się śmiać- To nie jest śmieszne...jak ja się teraz z tej bluzy wytłumaczę...?
- Oj Ally jesteś wybitna! No to teraz nam się spowiadaj!- obie ucichły czekając na moją relację. 
- To był Kuba Kot- powiedziałam i dopiero teraz zaczęło do mnie dochodzić, że właśnie poznałam jednego z moich ulubionych skoczków. Uśmiechnęłam się szeroko i kontynuowałam- O matko!!!! Dziewczyny poznałam Kubę Kota!! A właściwie wpadłam mu pod koła i byłam dla niego nie miła....a on wręcz przeciwnie...
- Czekaj, bo chcę się upewnić, że nadążam- przerwała mi Zuzia- Rzuciłaś się pod koła Kuby Kota by ratować kociaka który cię olał, nakrzyczałaś na niego i byłaś nie miła, a on tak po prostu to znosił i starał się być miły...a na sam koniec zabrałaś mu bluzę i zostawiłaś swoją, którą kupiłaś specjalnie dla niego i Maćka?? Co za ironia- wybuchła śmiechem. Prawda... tylko mnie się takie rzeczy zdarzają. Reszta wieczoru minęła nam na analizowaniu każdego jego zachowania i tego jaki jest. No i oczywiście jak teraz rozwiązać problem z bluzami. Nawet nie zauważyłam, kiedy mi się przysnęło.

________________________
No i mam kolejny rozdział! Ale mówiąc szczerze nie wiem kiedy będzie następny... No ale będzie ;)
To do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz