wtorek, 20 stycznia 2015

ROZDZIAŁ XXIII: Marzenia są piękne, ale może lepiej by się nie spełniły...?

Sylwestra spędziłam wraz z Kubą w wynajętym przez nas domku w miejscowości Białka Tatrzańska. Moi rodzice oczywiście nie mieli nic przeciwko i ucieszyli się, że w końcu spędzę ten dzień poza domem. Ania nie omieszkała zauważyć, że jej nie było wolno wyjść nawet z przyjaciółkami na Sylwestra, a z chłopakiem to już w ogóle, ale jak zazwyczaj w odpowiedzi otrzymała jedynie "Ania nie rób scen. Dobrze wiesz, że Alicji daleko do ciebie i twoich głupich pomysłów. Mogłabyś brać z niej przykład". Po takim tekście  ich dyskusja zawsze dobiegała końca, a Ania nie odzywała się do mnie przez kilka dni. No ale co ja poradzę, że rodzice tak gadają? Wraz z nowym rokiem przyszły kolejne piękne wydarzenia. Kamil dostał "zielone światło" i wrócił do skakania! Niesamowicie się z tego cieszyłam. Udało mi się załapać na stypendium naukowe, dzięki temu że na semestr miałam średnią 5.0, plus dostałam się do okręgowego etapu z olimpiady biologicznej. Co prawda ostatni etap jest tuż przed egzaminami maturalnymi, ale dla mnie był to świetny trening no i jeżeli udało by mi się wygrać to najlepsze uczelnie stoją dla mnie otworem. W przeszłości kilkukrotnie udało mi się już przejść szkolny etap, a dwa razy nawet i okręgowy, ale jeszcze nigdy nie byłam laureatką. Dla Kuby rok 2015 także okazał się hojny, gdyż 10 stycznia w Pucharze Kontynentalnym stanął na najniższym stopniu podium, a 11 był drugi. Gregor niestety nie wygrał Turniej Czterech Skoczni, ale udało to się jego koledze z Teamu, Stefanowi. Bardzo żałowałam, że nie mogłam Gregorowi złożyć życzeń osobiście, ale przez telefon nawet nie było najgorzej. Co prawda przegadałam z nim wszystko co miałam na koncie...no ale było warto. W końcu 7 stycznia skończył 25 lat. Jeszcze w pierwszych dniach nowego roku postanowiłam wypróbować swój prezent i z pomocą przyszedł mi Kuba. Zabrał mnie na stok i starał się mnie nauczyć jazdy na nartach. Przez dobre kilka godzin dwoił się i troił by coś do mnie dotarło, ale nie bardzo mu to wychodziłam. Pomimo iż święta były niezwykle udane to je odchorowałam. A mianowicie czymś się zatrułam, gdyż przez kilka dni borykałam się z okropnymi nudnościami, aż w końcu trochę mi przeszło. Nie mówiłam o tym Kubie, bo on od razu zaczął by dramatyzować, więc nie mogę mieć do niego żalu, że tak mnie "maltretował". W końcu jednak, gdy kolejna próba zjazdu zakończyła się zderzeniem z Kubą i wspólnym lądowaniem w zaspie, brunet zabrał mnie do domu, bym się nie przeziębiła. Zbliżały się konkursy PŚ rozgrywane w Polsce i ani trochę nie zdziwiło mnie, gdy 12 stycznia pod szkołą zobaczyłam ciemne audi.
- Gregor!- ucieszyłam się jak dziecko i puściłam się biegiem, by go przywitać. Chłopak wysiadł z samochodu i przytulił mnie z uśmiechem.
- Cóż za radość! Podoba mi się, chyba częściej nie będę z tobą gadać- zaśmiał się i pomachał moim dwóm koleżanką, które obserwowały nas śmiejąc się z mojej reakcji.
- Nawet nie próbuj urywać kontaktu- zagroziłam śmiejąc się-To co..Śpisz u nas, czy wolisz hotel?
- Głupie pytanie, jasne że u was.- powiedział z uśmiechem- Podwieźć was?- spytał Martę i Oliwię, na co dziewczyny z wielką chęcią się zgodziły. Całą drogę na zmianę opowiadaliśmy sobie co u nas słychać. Miałam wrażenie, że moje koleżanki z ulgą opuszczały samochód. Gdy zostaliśmy sami, Gregor spoważniał trochę.
- A co u ciebie i Kuby?- spytał z lekkim uśmiechem, a mnie trochę zatkało.
- No wiesz...Dobrze, dzięki że pytasz.- odpowiedziałam, a chłopak spojrzał na mnie.
- No toś rozmowna...Wiem, że ma co raz lepsze wyniki, jeszcze trochę i może uda mu się wygrać. Widać miłość naprawdę uskrzydla- zaśmiał się.
- Gregor nie musisz się zmuszać do rozmowy o mnie i Kubie.
- Nie zmuszam się. Tylko chcę wiedzieć, czy wszystko u ciebie ok.- odpowiedział, obserwując mnie.
- U nas wszystko dobrze...Naprawdę. Mówiąc szczerze, jest wspaniale- odpowiedziałam z uśmiechem- Gregor chcę cię jeszcze raz przeprosić...za to wszystko.
- Daj spokój...Nie wracajmy do tego.  To był taki...Wypadek przy pracy, kompletna pomyłka. Nie masz za co przepraszać, to ja nabroiłem, a nie ty.
- Ale..
- Nie ma żadnego "ale". Wykorzystałem sytuacje...Kiedy o tym wszystkim myślę, aż sam nie dowierzam, że byłem tak podły...Dlatego proszę, nie obwiniaj się, bo w tym wszystkim ty to akurat byłaś ofiarą.- uśmiechnęłam się lekko i  pokiwałam głową na znak, że przyjęłam do wiadomości. W domu chłopaka przywitała moja siostra, która pozwoliła sobie na uwagę:"kolejny chłopak co u ciebie nocuje...No no no...oby tylko rodzice się nie przejechali na tym ich zaufaniu". Gregor posłał mi rozbawione spojrzenie.
- Kolejny? Kuba u ciebie nocuje?- spytał z zaciekawieniem, a ja się trochę zmieszałam i myślałam co odpowiedzieć. Jak zwykle moja kochana siostra przyszła mi z "pomocą".
- No..Nocuje u niej w weekendy, gdy nie ma zawodów i parę razy zdarzyło się, że to ona u niego spała. Moja kochana siostrzyczka w końcu dorasta.- powiedział z uśmiechem i pokazała mi język, po czym uciekła do swojego pokoju.
- Spadaj!-krzyknęłam zażenowana.- Przepraszam za to...Tak, Kuba czasem u mnie nocuje, gdy rodzice wyjeżdżają.- wytłumaczyłam, mając nadzieję, że Gregor nie dopatrzy się żadnych podtekstów.
- A..No to wszystko jasne. Nie chcesz zostawać sama na noc? Typowe dla ciebie- powiedział z lekkim uśmiechem. Ucieszyłam się, że Gregor nie zadaje jakiś krępujących pytań. Wszyscy moi przyjaciele wiedzieli jakie mam przekonania...a właściwie jakie miałam, tyle że żadnemu z nich nie przyznałam się, że je zmieniłam. Gregor był ostatnią osobą jakiej chciałbym o tym powiedzieć, a gdyby spytał pewnie powiedziałabym prawdę. Byłam beznadziejnym kłamcą i bardzo rzadko udawało mi się skłamać. To nie było tak, że teraz za każdym razem, gdy nadarzyła się okazja to ją razem z Kubą wykorzystywaliśmy. Raz skusiliśmy się na wspólną kąpiel i w sylwestra spędziliśmy ze sobą romantyczną noc, ale akurat w przypadku kąpieli to moja mama była w domu, a dokładniej w swoim gabinecie. No i raz gdy spałam u niego...ale tamten wieczór był jednym z nieudanych, gdyż jego brat umiejętnie nam przeszkodził, wchodząc do pokoju bez pukania i proponując na oglądanie "Pojutrze", więc się nie liczy. Trudno mi powiedzieć, kto z nas czuł się wtedy gorzej. Ja czy biedny Maciek, który został zbesztany przez brata i siłą wyrzucony z pokoju. Potem przepraszał mnie za tą sytuację kilkukrotnie, ale z tego co wiem to tylko mnie, bo Kuba mówił mi, że chłopak czasem pozwala sobie na jakieś zgryźliwe uwagi. Dobrze wiedziałam jak go to denerwuje, gdyż Ania robiła dokładnie to samo. Rodzice oczywiście nie mieli nic przeciwko, by Gregor mógł spać u nas w domu, w końcu jego pokoj stał pusty. Chociaż dobrze wiedzieliśmy, że muszę rano wstać i tak gadaliśmy do późna. Dałam mu swój prezen i raz jeszcze złożyłam mu długie życzenia urodzinowe, w których to życzyłam, aby latał do końca orkiestry Jurka Owsiaka i o jeden dzień dłużej, by jego forma z roku na rok co raz mocniej wzrastała pobijając jego rywali i aby zawsze po piętach deptali mu Polacy. Życzenia wywołały na jego twarzy uśmiech, a taki był ich cel. Wieczorem razem obejrzeliśmy kilka naprawdę dobrych filmów, po czym jeszcze długo, długo rozmawialiśmy, w konsekwencji czego rano nie umiałam się pozbierać. Gregor obiecał, że mnie zawiezie, ale pierw to ja musiałam się pozbierać z łóżka, a to już był problem.Kiedy w końcu udało mi się ogarnąć i zeszłam na dół by wyjść, chłopak oczywiście nie chciał pozwolić mi wyjść bez śniadania. Nie byłam zachwycona, gdyż kompletnie nie miałam na nic ochoty...i było mi trochę niedobrze.
- Czy ty słyszałaś o czymś takim co się nazywa budzik? Bierz moje kanapki...- powiedział z lekkim rozbawieniem. Posłusznie wzięłam jedną kanapkę i zaczęłam jeść.- E...Ally..?
- Tak?- spojrzałam na chłopaka, który od dłuższego czasu mi się przyglądał z zabawną miną.
- Smakuje ci ta kanapka?- spytał podejrzliwie.
- Jest całkiem dobra..a co, coś z nią nie tak?- chłopak uśmiechnął się lekko i zaprzeczył. Gdy zjedliśmy śniadanie, od razu popędziliśmy do szkoły bym się nie spóźniła.
- Alicja....Poczekaj chwile- zatrzymał mnie pod szkołą i spojrzałam na niego wyczekująco- Wiem, że się spieszysz..Mam tylko jedno pytanie.
- No to mów.
- Kuba jak u was nocuje...nocuje u ciebie w pokoju, prawda?- spytał przyglądając mi się. "Oho... Przeanalizował wczorajszą rozmowę"
- Nie wiem do czego zmierzasz...ale ok. Tak, śpi w moim pokoju, a czemu?
- Mogę zadać ci bardzo osobiste pytanie?- spytał niepewnie. Wzięłam głęboki oddech i zamyślałam się na chwilę.
- Miało być jedno..Chyba możesz..- powiedziałam, bojąc się, że tego pożałuję.
- Ok, najwyżej nie odpowiesz. Czy ty nadal...-zamyślił się na chwilę, a ja byłam co raz bardziej załamana- Czy ty nadal masz takie same przekonania?- czułam, że właśnie o to chce spytać. Wiedziałam, że muszę odpowiedzieć, gdybym nie odpowiedziała to by było równoznaczne z odpowiedzią negatywną.
- Ale o co ci chodzi-"Brawo Ally!" pochwaliłam się w myślach, obserwując chłopaka.
- No..Chodzi mi o to.. Czy ty..No Boże, no..Jestem w prawie pewien, że dobrze wiesz o co mi chodzi tylko się ze mną droczysz- "W połowie prawda..brawo, punkt dla ciebie."- Czy ty i Kuba sypiacie ze sobą?- spytał i spojrzał na mnie.
- Czemu o to pytasz?- "A może by tak no nie wiem...jakiś dzwonek zadzwonił?! Co on jechał 100 na godzinę, że tak szybko dojechaliśmy?"
- Po prostu...- zamyślił się-Czyli co..nie chcesz odpowiedzieć, tak?- "O ty....Tak chcesz mnie podejść..A może po prostu mu powiedz?"
- Nie, to nie tak, że nie chcę odpowiedzieć, po portu nie spodziewałam się takiego pytania. Mogę odpowiedzieć. Zdziwiłeś mnie...
- Więc jaka jest odpowiedź?
- Ale ty uparty..Wiesz, że to bynajmniej dziwne?- uśmiechnął się lekko.- Gregor przecież mnie znasz..- "Dobre zagranie!".
- Tak wiem, że chcesz czekać do ślubu.
- No więc skąd to pytanie skoro wiesz jaka jest odpowiedź.
- Unikasz odpowiedzi- zauważył. "Co z tobą?!". Dzięki Bogu usłyszeliśmy dzwonek- Ok..Leć sorry, za ciekawość i za to, że cię przetrzymałem.- Uśmiechnęłam się lekko i pobiegłam do szkoły. Na całe szczęście Gregor więcej nie wrócił do swojego pytania. Zawody w Wiśle wygrał Stefan Kraft, natomiast w Zakopanem Polakom poszło świetnie. W drużynowym co prawda wygrała Austria, ale drudzy byli Polacy! W indywidualnym na najwyższym stopniu stanął Kamil, drugi był Stefan Kraft, a trzeci Gregor. Czyli podium w czerwono-białych barwach. Zaraz za podium uplasował się Maciek i Piotrek. Kuba także dostał prawo startu i zajął 24 miejsce.
- To teraz nam należy się nagroda!- powiedział z radością Janek Ziobro.
- Święta prawda- pochwalił kolegę Dawid i zwrócił się do mnie- To co Alicja...Świętujesz z nami?
- Nie...Wiecie, nie miejcie żalu ale wolę wrócić do domu i pójść spać. Teraz jak już emocje opadły to jestem naprawdę śpiąca- odpowiedziała z przepraszającym uśmiechem. 
- No nie daj się prosić... bierz mojego brata i chodźcie na "małe co nie co". Jak się trochę napijesz to ci od razu spanie przejdzie. Zobaczysz...
- Maciek daj jej spokój- zagrzmiał Kuba- Jeśli Alicja mówi, że nie to znaczy nie. Chodź odwiozę cię do domu.- powiedział i objąwszy mnie ramieniem poszliśmy w kierunku jego auta.- Kochanie..,co się dzieje? Tylko nie próbuj wciskać mi kitów, bo przecież widzę, że coś jest nie tak...- powiedział z troską, gdy już jechaliśmy.
- Źle się czuję i jestem zmęczona. Chcę po prostu wrócić do domu...
- Może cię do lekarza zabrać?
- Kuba...nie przesadzaj. Chcę iść po prostu spać.- chłopak przyjął do wiadomości. Postanowił jednak, że nie wróci od razu do kolegów tylko trochę posiedzi ze mną. Miałam wrażenie, że go ukatrupię, gdy zrobił mi kolację i ciepłą herbatę, a potem kazał zjeść. Ignorując go poszłam się umyć i przebrać w ciepłą piżamkę. To było urocze, że się martwi i się o mnie troszczy, ale ja nie miałam w ogóle ochoty jeść, chciałam odpocząć. 
- Alicja zjedz coś...
- Dziękuję, ale naprawdę nie mam ochoty. Nie męcz mnie...
- Nie męczę tylko się martwię! 
- Proszę...głowa mnie boli.- spojrzał na mnie zirytowany- Leć do pozostałych i świętujcie, ja idę spać.
- Ale..
- Nie ma "ale". Dobranoc- powiedziałam i pocałowawszy go czule, położyłam się w łóżku i praktycznie od razu zasnęłam. Byłam bardzo zmęczona, tą ciągłą nauką i codziennym wczesnym wstawaniem. Nie mogłam się już doczekać ferii, by w końcu móc się wylegiwać. W poniedziałek-19 stycznia znów miałam problem z zdążeniem do szkoły, ale tym razem z pomocą przyszedł Kuba, który z resztą mnie obudził.
- Co z tobą? Zapomniałaś budzika nastawić?
- Oj..no nastawiłam. Nie obudził mnie.- wyznałam zbierając się w popłochu.
- Może chora jesteś?- zasugerował z troską śledząc mój każdy ruch. Zeszłam do kuchni, by zjeść śniadanie, ale jakoś nie miałam ochoty...Zjadłam tylko banana, żeby się nazywało, że zjadłam śniadanie. Kuba odwiózł mnie do szkoły, dzięki czemu zdążyłam na pierwszą lekcję. Przez pierwsze dwie godziny miałam biologię i przygotowanie do zbliżającej się olimpiady, a następnie dwie godziny chemii. Pod koniec drugiej lekcji bardzo źle się czułam, ale miałam jeszcze niemiecki, dwa W-Fy i matematykę, więc musiałam jeszcze wytrzymać. Na niemieckim zostałam wywołana do odpowiedzi, ale nie było się czym przejmować, gdyż niemiecki szedł mi całkiem dobrze. Było mi jednak trochę słabo i miałam problem by się skoncentrować na tym co mówi do mnie nauczyciel.
- Alicjo..Czy dobrze się czujesz?
- Tak..Przepraszam, mógłby pan powtórzyć?- nauczyciel przyjrzał mi się uważnie i powtórzył pytanie, ale niestety nie usłyszałam go, gdyż straciłam przytomność. Ocknęłam się chwile potem, leżąc już u higienistki. Kobieta przyjrzałam mi się z troską i gdy zapewniłam ją kilkukrotnie, że już lepiej się czuję w ostateczności pozwoliła mi wrócić na lekcje. Zdążyłam jeszcze na końcówkę niemieckiego. Czułam, że wszyscy mnie obserwują, każdy bez wyjątku, nawet nauczyciel, ale starałam się o tym nie myśleć. Po skończonej lekcji pan poprosił mnie na chwilę do siebie.
- Alicja...co ty wyprawiasz? Wyglądasz okropnie...
- Ale ja się już naprawdę dobrze czuję.- skłamałam z nadzieja, że uwierzy jednak, trochę zakręciło mi się w głowie. Germanista podtrzymał mnie i posadził na krześle.- No może..nie całkiem dobrze, ale lepiej. Nie chcę opuszczać zajęć...już sporo ich opuściłam przez wyjazdy.
- Ale to może być coś poważnego. Moim zdaniem powinniśmy zadzwonić po pogotowie.
- Naprawdę nie trzeba... Poczekam do końca lekcji i pójdę do lekarza. Obiecuję- powiedziałam z bladym uśmiechem.- To pewnie tylko przeziębienie...Niech się pan nie martwi.
- Alicja...A może w ciąży jesteś?- spytał mnie z troską.- Mnie możesz powiedzieć, w końcu jestem waszym wychowawcą..Jeśli potrzebujesz jakiejś pomocy, to tylko powiedz- "Tak?! To on jest naszym wychowawcą?!...No ładnie, znów wychodzi jaka jesteś nie ogarnięta."
- Nie proszę pana..Spokojnie, to nie możliwe. Proszę się nie martwić.- powiedziałam i pożegnawszy się poszłam na następną lekcję. Na korytarzu czekała Oliwia z Matą i od razu zabrały mnie do szatni. Uparły się, że muszę wracać do domu, nim stanie się coś złego, a przy okazji chciały wiedzieć czego chciał nauczyciel. Opowiedziałam im sytuację.
- Ty...A może on ma rację?- powiedziała Oliwia.
- Z tym, że w ciąży jestem? Daj spokój...To nie możliwe.- powiedziałam ubierając kurtkę.
- Czemu? Co wy nie byliście jeszcze razem?- spytała z lekkim zdziwieniem Marta.
- Nie...Znaczy...No dobra, ale...- zacięłam się, myśląc co właściwie chcę powiedzieć.
- No to jest to możliwe...A zawsze się zabezpieczaliście?-spojrzałam na nią z powagą, uzmysławiając sobie, że wcale nie mogę wykluczyć, iż jestem w ciąży.
- Nie...Nie zawsze. Jak byliśmy w Norwegii to...
- W Norwegii? Nie no spoko..Zawsze jak się z koleżankami przegadywałyśmy, która z nas lepsza, to padały różne odpowiedzi w kiblu, w samochodzie, u rodziców w sypialni...ale z tobą to nie ma szans. Phi...w Norwegii...
- Marta...To nie jest teraz ważne...- zauważyła Oliwia z lekkim rozbawieniem.- Alicja zdajesz sobie sprawę..
-Tak..mogę być w ciąży- powiedziałam z przerażeniem. Za każdym razem się zabezpieczaliśmy, no wprawie każdym, ale prawda była tak, że i nie zależnie od tego i tak nie mogłam ciąży wykluczyć. Fakt że wtedy zdecydowaliśmy się kontynuować bez zabezpieczenia, nie był budujący.- Boże...Nie..To nie może być prawda.
- Przykro mi, ale wygląda na to, że chyba jest..Ty ale ten nasz wychowawca zaradny... Pomyślał o ciąży za nim ty sama zdążyłaś o niej pomyśleć...
- Zna się najwyraźniej na tym- stwierdziła Oliwia.
- O ho ho! Przecież on nie ma żony.. Czyżby nasz kochany nauczyciel miał coś za uszami?
-Cicha woda, a brzegi rwie..- powiedziała i spojrzała na mnie- Dobra..ale nie rozmyślajmy o jego przygodach, tylko zastanówmy się co z Alicją. Spokojnie to wcale nie musi być prawda...Jakie są objawy ciąży?...O! Masz poranne nudności?
- Nie...  Tylko mi śmierdzą niektóre rzeczy..Chociaż..Tak, miałam mdłości, ale wtedy myślałam, że się zatrułam...W sumie to nadal jest mi trochę niedobrze.
- Aha...a masz jakieś dziwne smaki?
- Nie...
- A bolą cię piersi?- spytała Marta i razem z Oliwią na nią spojrzałyśmy- No co..to też jest objaw, nie wiedziałyście?
- Mówiąc szczerze? Nie...Ale skoro twierdzisz, że jest to objaw..Alicja?- zamyśliłam się na chwilę.
- Może...W ostatnim czasie trochę faktycznie. Dobra.. A co jeśli jestem w ciąży?- uśmiechnęłam się blado- Wiecie..zawsze marzyłam o synku..Myślicie, że to mógłby być syn?
- Nie wiem...ale raczej może. Masz 50% szans. Biorąc pod uwagę wasze geny... Ty masz siostrę, a on brata- zaśmiała się.
- Trochę mniej jeśli wziąć pod uwagę hermafrodyty- wtrąciła Marta.- Co? Taki żart...Skoro cieszysz się, że jesteś w ciąży to nie ma problemu. Dzwoń po Kubę i cieszcie się razem..
- Wcale nie powiedziała, że się cieszy..jest załamana jakbyś nie zauważyła. Próbuje siebie tylko jakoś pocieszyć.. Alicja nie masz co się na razie przejmować. Zadzwoń po Kubę, zrób test i jedź do lekarza. Mogłabyś pierw zrobić test, a potem dzwonić po Kubę, ale ledwo trzymasz się na nogach więc...a lekarz tak czy tak cię nie ominie.
- Nie zadzwonię po Kubę- powiedziałam z przerażeniem.- I co ja mam mu niby powiedzieć? Cześć Kuba przyjedź po mnie bo źle się czuję, a i przy okazji kup mi w aptece test ciążowy?- dziewczyny zaczęły się śmiać, lecz widząc moją minę od razu spoważniały.
- Nie..No ale jakoś musisz się do domu dostać...
- Pójdę sama. Teraz na prawdę czuję się lepiej...Pójdę na autobus i przy okazji wejdę do jakiejś apteki..
- Spoko...A jak co to jestem pod telefonem...Choć tobie raczej potrzebny pilnie przyjaciel, a nie jakaś tam koleżanka.
- Nie jesteś jakąś tam koleżanką..- Marta odchrząknęła lekko.- Nie jesteście jakimiś tam koleżankami. Dziękuję za wsparcie..
- Nie masz za co...A jak co to nie martw się, nasze państwo świetnie płaci samotnym matką..Żart..Boże..ale wy się nie znacie, na żartach..- pożegnałam się z nimi i poszłam na autobus. W drodze z przystanku do domu weszłam jeszcze do apteki i kupiłam test ciążowy. Nie miałam pojęcia co zrobię, jeśli wyjdzie pozytywnie. Weszłam do domu w zamyśleniu i od razu poszłam do łazienki, zrobić test. Ta chwila czekania na wynik dłużyła mi się w nieskończoność....
____________________________
No i kolejny rozdział za nami. Bardzo przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale wiecie jak to jest. Koniec semestru... Gdyby nie to, że jestem chora to musielibyście jeszcze trochę poczekać, ale ułożyło się tak jak się ułożyło. Mam nadzieję, że ten rozdział nie był najgorszy? Następny podejrzewam, że wrzucę w weekend, gdyż jest już napisany. :) Mam do was pytanie. Mam pomysł na kolejne opowiadanie, ale problem pojawia się jeśli chodzi o nazwisko. Nie mam jakoś żadnego pomysłu na nazwisko głównego bohatera. Macie jakieś propozycje?
Zapraszam do komentowania i do NASTĘPNEGO!

5 komentarzy:

  1. No w końcu. Długo czekałam na ten rozdział, ale co do niego to jest świetny. Podejrzewam iż Alicja jest w ciąży ale co takto zrobi ? Jestem tego bardzo ciekawa. Kuba by się pewnie ucieszył jak by miał potomka, chociaż nie wyobrażam sobie jego jako ojca. Martwie się też troszke o Gregora. Niech sobie znajdzie jakąś dziewczyne. Nie karaj go tak okropnie. Z niecierpliwieniem czekam na następny. Pozdrawiam Aldona :)
    P.S.
    Wracaj szybko do zdrowia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widzisz Kuby jako ojca? Hm... To ciekawe. Mnie się on wydaje bardzo opiekuńczy i troskliwy :)
    W sprawie Gregora... No wiem, że to nie ludzkie, ale jakoś nie umiem znaleźć mu dziewczyny.Do końca zostało jeszcze kilka rozdziałów więc kto wie...Może w końcu jakaś się znajdzie. :) Dziękuję za komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, zapraszam do siebie ;)
    Opowiadanie o skoczkach :)
    http://dalam-ci-wiecej-niz-powinienes-dostac.blogspot.com/
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to nie widzisz szansy na dziewczynę dla Grega kochana? Przecież on na to zasługuje no!
    Co do rozdziału jest genialny , i sama myśl o tym że pojawi się bobas powoduje uśmiech na twarzy;D!
    Czekam na kolejny równie rewelacyjny ze szczęściem dla Schlieriego!♥

    http://du-sei-stark.blogspot.com/
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  5. W sprawie Gregora... przemyślę to, ale nic nie obiecuję ;)
    Dziękuję za miły komentarz :)

    OdpowiedzUsuń