poniedziałek, 26 stycznia 2015

ROZDZIAŁ XXV: Miłość cierpliwa jest (...) nie pamięta złego.

Siedziałam nad podręcznikiem z rozszerzonej biologii, gdy usłyszałam ciche pukanie.
- Hej, już wróciłem. Nie przeszkadzam?- widząc przyjaciela od razu się uśmiechnęłam i zrobiwszy mu miejsce zaprosiłam go do środka.
- Hej Gregor. No to wal o co chodzi. Od razu po tobie widać, że chcesz porozmawiać- uśmiechnął się ironicznie.
- Słuchaj... mam do ciebie pewne pytanie. Tyle że ono jest bardzo osobiste.- uśmiechnęłam się do niego i ponagliłam- Jeżeli się mylę to nie miej do mnie żalu, ale... Alicja jesteś w ciąży, prawda?- słysząc jego pytanie, aż wypuściłam książkę z rąk i nie umiejąc wymyślić co odpowiedzieć, spuściłam wzrok i zaczęłam przyglądać się swoim dłonią. Gregor podniósł z podłogi podręcznik i odłożywszy go na stolik czekał w ciszy na moją odpowiedź. Nie wiedząc co odpowiedzieć, rozpłakałam się. Chłopak nie był bardzo zdziwiony moim zachowaniem i po prostu mnie przytulił- Nie musisz odpowiadać. Uspokój się.... Weź głęboki oddech.
- Przepraszam... ja nie wiem co mam ci powiedzieć...
- Na spokojnie... nie martw się, jakoś się ułoży... Może mogę jakoś ci pomóc?
- Wybacz...ale nie potrafię z tobą rozmawiać na temat mój i Kuby...
- Cały czas masz wyrzuty sumienia?- przytaknęłam mu- Tłumaczyłem ci, że nie mam do ciebie żalu.. o nic. Wtedy dla mnie była to tylko kwestia czasu, kiedy uświadomisz sobie, że to go kochasz. Wiedziałem o tym, ale miałem po prostu nadzieję....Nie byłaś ze mną szczęśliwa, wiem to, a fakt że... jesteś z nim w ciąży tylko to potwierdza...- czułam się dziwnie rozmawiając z nim na ten temat. Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć.
- Gregor... Jesteś na prawdę świetnym chłopakiem.  A my...- wzięłam głęboki oddech-. My nie planowaliśmy wtedy tego....tak wyszło...
- Błagam... Oszczędź mi szczegółów- zaśmiał się chłopak.- Nie chcę wnikać w to jak do tego doszło... To nie moja sprawa. Mogę mu pozazdrościć.... ja mogłem se zawsze tylko po marzyć....
- Przestań! To nie jest śmieszne...- na moje słowa chłopak wybuchł śmiechem i mnie przytulił.
- Przepraszam. Tylko stwierdzam fakty. Teraz to już muszę pogodzić się z tym, że dla ciebie zawsze będę wątpliwym heteroseksualistą- słysząc co mówi sama się zaśmiałam.
- Nie będziesz. Wierzę, że nie jesteś gejem. Powiedz mi tylko jedno... skąd się dowiedziałeś? Nikomu tego nie powiedziałam. Znaczy wprawie...ale Oliwia i Marta na pewno ci nie powiedziały, a Kamil tym bardziej...Nikt więcej nie wiedział...
- Jak to? Kuba nie wie?!- kiwnęłam głową- Nieźle... Ok. Powiem ci, ale w miarę możliwości nie śmiej się ze mnie. Otóż gdybyś tak nie zauważyła po mimo moich częstych wyjazdów czasem tu bywam. Zauważyłem, że zachowujesz się jakoś inaczej i zacząłem cię obserwować. Mieszkając z tobą pod jednym dachem zdążyłem zauważyć, że kiedy masz okres to jesteś baaaardzo drażliwa i zdarza ci się płakać bez powodu. No i niby nic dziwnego, ale ty jesteś humorzasta cały czas i kilkukrotnie zauważyłem, jak płakałaś. Między innymi na reklamie kaszki dla dzieci i to już było dziwne... Oprócz tego raz jak jedliśmy śniadanie byłem świadkiem jak zjadłaś kanapkę z wędliną i to nie krzywiąc się przy tym...
- Ona była z wędliną?! To dlatego, tak się zdziwiłeś- uśmiechnął się lekko i ciągnął dalej.
- Tydzień temu jak twoich rodziców nie było i wpadłaś do domu przekonana, że nikogo nie ma i zamknęłaś się w łazience... byłem już prawie pewien, że coś jest nie tak i uważaj bo teraz będzie najlepsze. Nie wiedząc jak potwierdzić swoje przypuszczenia wczoraj poprosiłem swoją mamę o rozmowę.- słuchając jego opowieści trudno było się nie uśmiechnąć. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak to po mnie widać. Gdy powiedział ostatnie zdanie, nie mogąc się powstrzymać wybuchłam śmiechem.
- Co zrobiłeś?! O matko...Możesz opowiedzieć bo jestem ciekawa jak ta rozmowa wyglądała?
- Mama zna mnie najlepiej na świecie i od razu jak przyjechałem zauważyła, że coś mnie dręczy. Na początku nawet nie rozważałem opcji, aby z nią rozmawiać ale ostatecznie, gdy już z siedem razy usłyszałem " Pamiętaj, że nie jesteś sam. Zawsze możesz na mnie liczyć i nigdy nie odmówię ci pomocy " to się złamałem.
- Aha... Już sobie to wyobrażam... no opowiadaj dalej.
- Tylko się nie śmiej!- ostrzegł- zaprosiłem mamę na spacer. Od razu czuła, że chcę z nią porozmawiać, tyle że ja sam nie wiedziałem jak tą rozmowę zacząć. Całą drogę milczałem, aż w końcu ona nie wytrzymała i poprosiła bym prosto z mostu powiedział co mnie dręczy. No to powiedziałem jej, że podejrzewam, iż bliska mi dziewczyna jest w ciąży, tyle że nie wiem jak to sprawdzić.
- O matko! A nie mogłeś tego jakoś inaczej powiedzieć?- spytałam z trudem hamując śmiech.
- Ta... To chyba już wiesz jak ona to odebrała... Nieźle musiałem jej się z tego tłumaczyć, ale w każdym razie, gdy już wyjaśniliśmy sobie, iż ta ciąża w żadnym wypadku nie jest moją sprawką to przyznała, że twoje zachowanie może wskazywać na to, że mam rację, a najlepiej zrobię po prostu cię pytając. No i wracamy do punktu wyjścia. Wróciłem i spytałem.
- Mama ci uwierzyła, że to nie ty jesteś ojcem?
- Tak. Nie miałbym jej po co okłamywać.- zamyślił się na chwilę- Alicja... Czemu Kuba nie wie?
- Bo... Jak ja mam mu to powiedzieć? Nie potrafię... - Gregor przyjrzał mi się i po namyśle powiedział.
- Ok... Zrobi się dziwnie... Słuchaj, skoro zdecydowaliście się na to, aby pójść razem do łóżka, to powinniście liczyć się z tym, że tak to się skończy.
- Tak masz rację zrobiło się dziwnie... Nigdy nie podejrzewałam, że będę z tobą rozmawiać na ten temat...- uśmiechnął się lekko- Wiem jak to działa, tyle że wtedy jakoś o tym nie po myślałam... i co ja mam mu teraz powiedzieć...
- Prawdę. Powiedz mu prawdę.
- To nie jest takie proste...
- Byliście pijani? Byliście pod wpływem jakichś środków?
- Co ty ogłupiałeś...
- No właśnie. Alicja... jesteś osobą odpowiedzialną. Proponuję ci, żebyś teraz po niego zadzwoniła i z nim porozmawiała. Z całą pewnością to ci pomoże, a wsparcie Kuby w tej sytuacji jest niezbędne.- powiedział i podał mi telefon. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Wybrałam numer i czekałam aż odbierze. Jego głos usłyszałam już po pierwszym sygnale. Stchórzyłam jednak i szybko się rozłączyłam.
- Nie ma opcji... nie zadzwonię... przepraszam- powiedziałam i uciekłam do toalety. Od tego wszystkiego gorzej się poczułam. Usiadłam na ziemi i zaczęłam płakać.
- Alicja wszystko dobrze?- spytał Gregor, który bez zastanowienia wszedł do środka.
- Przepraszam... Zrobiło mi się niedobrze i rozbolał mnie brzuch...
- Może zadzwonię po lekarza... - zaprzeczyłam, kręcąc głową- Cholera... Alicja ty na prawdę musisz z nim porozmawiać. Jak już usłyszysz od niego, że będzie dobrze i cię przytuli od razu poczujesz się lepiej....On tu jedzie...
- Co?! Zadzwoniłeś?- pokiwał głową.
- Chodź zrobię ci herbaty i poczekasz na niego w salonie... Jeśli będziesz chciała to zostanę z tobą- wzięłam głęboki oddech i kiwnęłam głową. Zeszliśmy razem na dół i Gregor zrobił mi mojej ulubionej herbaty, po czym usiadł obok mnie.
- Spokojnie...
- A co jeśli nie chce być ojcem... Jeśli mnie zostawi?
- Nie zrobi tego. Jestem pewien, a nawet jeżeli się mylę to zawsze masz mnie...- uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam do niego.
- Gregor... Nie sądzisz, że powinieneś znaleźć sobie dziewczynę..? A nie wiecznie myśleć o mnie?- zasępił się lekko.
- Ally... Ale ja... Ja nie chcę.. Nie potrafię tak po prostu pokochać innej dziewczyny...
- Gregor.. Ja nie będę z tobą..Nigdy- powiedziałam smutno.
- Wiem.. tu nie chodzi o to, że chcę byś do mnie wróciła... ale to nie zmienia faktu, że jesteś dla mnie ważna i zawsze tak pozostanie. To by było nie fair w stosunku do tej dziewczyny...
- Proszę..daj sobie szanse na szczęście..
- Nie możesz mnie zmusić bym się zakochał.
- Ty bez mojej zgody zadzwoniłeś do Kuby- zaśmiał się cicho.
- I co teraz na siłę chcesz mnie zeswatać w akcie zemsty?
- Nie... Jeśli będę próbować cię zeswatać, to tylko i wyłącznie dlatego, że chcę twojego szczęścia.
- Z wzajemnością. Dlatego zadzwoniłem... Nie gniewaj się i się rozchmurz- poprosił- Zobaczysz, że Kuba cię nie zawiedzie.
- Oby..- wyszeptałam i usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
- Przybiegłem jak tylko mogłem najszybciej.... Co się dzieje?- spytał Kuba wpadając do salonu. Gdy go zobaczyłam, odebrało mi głos i nic nie mogłam wykrztusić. Gregor westchnął cicho i zwrócił się do mojego chłopaka.
- Kuba... wiem, że między mną, a tobą bywało różnie... Zanim przejdziemy do tego po co przyszedłeś, chciałbym cię przeprosić. Nie zawsze byłem w stosunku do ciebie fair.
- Daj spokój... Ja też święty nie jestem. Nigdy nie podziękowałem za to jak postąpiłeś... Masz swoje za uszami, ale jesteś w porządku. Też przepraszam- chłopcy podali sobie ręce na zgodę.
- Ok... Czy tego chcesz czy nie Alicja jest moją przyjaciółką... Ona musi z tobą porozmawiać więc lepiej usiądź- Kuba przyjrzał nam się i usiadł na przeciwko mnie, a Gregor stanął obok opierając się o ścianę.
- Alicja... Co się dzieje? Powiedz... na pewno razem damy sobie z tym radę...- poczułam jak po policzkach spływa mi łza i szybko ją otarłam.- Ktoś cię skrzywdził?
- Nie... Nie wiem jak ci to powiedzieć...- Gregor usiadł obok i mnie przytulił, na co Kuba przyjrzał mu się wzrokiem mówiącym "poważnie...?".
- Po prostu powiedz... Zobaczysz, że nic złego się nie stanie- zachęcił mnie Gregor.
- Alicja nie zależnie od tego co się stało, damy radę. Nie zostawię cię... Przecież ja cię kocham.- odsunęłam się od Gregora i skupiając swój wzrok na moich dłoniach, wzięłam głęboki oddech.
- Pamiętasz jak ponad miesiąc temu zakończyłeś zawody na 6 miejscu...- chłopak przytaknął-i...my potem spędziliśmy ze sobą noc?- Kuba spojrzał niepewnie na Gregora, który teraz z nieodgadnioną miną siedział i gapił się na swoje buty.
- Pamiętam...ale do czego zmierzasz.. przecież ja cię do niczego nie zmuszałem...to z resztą z twojej inicjatywy...
- Tak wiem.Daj mi powiedzieć... Oczywiście, że do niczego mnie nie zmuszałeś. Chciałam tego...ale...
- Nie rozumiem... Żałujesz...?- Kuba ponownie zmieszany spojrzał na chłopaka i z powrotem przeniósł wzrok na mnie.
- Nie żałuję... było wspaniale zarówno wtedy jak i później...
- Przepraszam... ale czy on musi tu siedzieć...? Czuję się bynajmniej dziwnie rozmawiając przy twoim, jakby nie było, byłym, o tym jak nam się układa w łóżku...
- Weź jej nie przerywaj cały czas. Zachowujesz się dziecinnie... Nie masz się czego wstydzić. Beznadziejny to ty raczej nie byłeś skoro cię nie zostawiła...
- Ok... Ale nie muszę opowiadać o tym osobom trzecim, a tego typu uwagi zostaw dla siebie. Jeśli na prawdę twoja obecność jej pomaga to siedź tu, ale z łaski swojej bądź cicho i nie rób głupich min- Kuba wziął głęboki oddech i znów skupił swoją uwagę na mnie.- Przepraszam...już ci nie przerywam.
- Fajnie... Kuba postawmy sprawę jasno. Chciałam tego tak samo jak ty i nie żałuję moich decyzji. Zarówno wtedy jak i później...ok? Zostawmy ten temat... Chodzi mi o konkretną sytuację i, najprawdopodobniej, jej skutki...- wzięłam głęboki oddech i otarłam kolejną łzę.
- Alicja błagam powiedz co się stało... ja tu zaraz zwariuję. Czy to ja coś zrobiłem? Ktoś ci coś zrobił?
- Kuba..Możesz w końcu z łaski swojej dać mi skończyć?!- powiedziałam bliska kolejnego ataku płaczu- Jestem w ciąży. Zadowolony? Będziesz tatą...-powiedziałam i odetchnąwszy głęboko, odważyłam się na niego spojrzeć. Siedział pochylony i twarz miał ukrytą w dłoniach.
- Boże...- wykrztusił. Gregor zaśmiał się cicho i wstał.
- Sądzę, że nie jestem wam potrzebny. Gratulacje Kubuś- powiedział i poklepał go po ramieniu, po czym wyszedł. Nie wiedziałam co Gregora bawi, lecz po chwili to do mnie dotarło. Kuba się śmiał... Teraz spojrzał na mnie z uśmiechem i bez słowa usiadł obok, przytulając mnie.
- O Boże, Alicja aleś mi stracha narobiła..To przecież wspaniała wiadomość...Czemu nie powiedziałaś od razu? 
- Bo bałam się, że będziesz zły... że nas zostawisz...
- Ale ja głupi jestem...- stwierdził załamany-Rozmowa na moich urodzinach? Daj spokój... Mam być zły, że moja dziewczyna jest ze mną w ciąży? Co ty zwariowałaś? Przecież ja cię kocham, gdyby tak nie było to uwierz, nie byłabyś w ciąży, a już na pewno nie ze mną. A w dodatku...nie skromnie powiem, że należę do istot rozumnych. Przecież wtedy byłem świadomy, że się nie zabezpieczamy. Kocham cię...- powiedział i dał mi całusa.
- No tak...ale bo ja wiem, co ci wtedy po głowie chodziło? Nigdy nie rozmawialiśmy o dzieciach i w ogóle... A co z tekstem. "Nie strasz, to by była katastrofa"?!
- Przepraszam...Tak palnąłem... Naprawdę tak nie uważam. Nawet nie podejrzewałem, że możesz być w ciąży. Trzeba było mi od razu powiedzieć...
- Bo co?! Bo jakbyś wiedział to co by to zmieniło?! Powiedziałeś to co myślisz..
- Wcale nie uważam, żeby to była katastrofa.Uwierz... Naprawdę się cieszę.- powiedział, a ja zastanawiałam się czy mu wierzyć.- Alicja... Przepraszam cię za to... W życiu bym czegoś takiego nie powiedział wiedząc... Janek tak naglę to powiedział..a ja chciałem po prostu wybrnąć i nawet nie pomyślałem, co mówię.. Przepraszam...Proszę, uwierz mi..- poprosił, a ja go przytuliłam.
- Powiedzmy, że ci wierzę...
- Czy coś jeszcze cię niepokoi?- spytał z troską.
- Wszystko... Najgorsze było to by ci powiedzieć, ale...Ja w tym roku mam maturę... Chciałam iść na studia... Muszę o tym powiedzieć rodzicom...
- Jakoś sobie z tym poradzimy. Alicja wiem, że nie planowaliśmy dziecka, ale "wpadką" to też trudno to nazwać. Przynajmniej z mojego punktu widzenia...Wiem, że nie jesteśmy małżeństwem, ale to przecież nie jest takie ważne.
- Ty nie rozumiesz... Ja zawsze mówiłam, że będę czekać do ślubu, a teraz co mam im powiedzieć?
- Prawdę. Jeśli twoi rodzice mają mieć pretensje to tylko i wyłącznie do mnie. To moja wina... Nie powinien wtedy na to pozwolić.
- Kuba nie wiem czy wiesz, ale do tego trzeba dwojga, więc jak już to to NASZA wina...- chłopak zamyślił się na chwilę.
- Ale co w tym złego? Kochamy się przecież...W tej chwili zachowujemy się, jakbyśmy dopuścili się jakiejś zbrodni... a przecież nic złego nie zrobiliśmy. Uspokój się...Zobaczysz, że wszystko skończy się dobrze. Zapamiętaj sobie, że ja nigdy, przenigdy cię nie zostawię.
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale twoi rodzice właśnie wracają...- wtrącił się Gregor, który najwyraźniej widząc ich samochód postanowił nas ostrzec.
- Ok... Jesteś w stanie im to powiedzieć teraz... czy wolisz kiedy indziej?- wzięłam głęboki oddech.
- Nie, nie teraz...- poprosiłam.
- Spokojnie... Gregor jak będą pytali proszę powiedz im, że...wierzę w twoją kreatywność.
- Aha?... Dobra zajmę ich rozmową, a wy weźcie mój samochód.- Kuba wziął kluczyki od chłopaka, który posłał mi przyjacielski uśmiech i znikł, by zająć moich rodziców rozmową. Razem z Kubą wyszliśmy przez ogród i po chwili jechaliśmy ulicą.
- Gdzie mnie porywasz?
- Mam zamiar wziąć cię do lekarza. Jeżeli masz rację i to wtedy zaszłaś w ciąże to to już drugi miesiąc, a więc powinien zobaczyć cię ginekolog.
- Do ginekologa?!...Pójdziesz tam ze mną?
- Jeśli chcesz to pójdę, a jeśli nie to zostanę w samochodzie.
- To chyba dziecinne, ale chcę byś ze mną poszedł...Ja po prostu... nigdy wcześniej nie byłam u ginekologa...i trochę się boje- wyznałam.
- Nigdy?- zdziwił się.
- Nigdy...zadowolony? Zawsze panicznie się bałam tej wizyty, więc nigdy na taką nie poszłam.
- Jeśli cię to pocieszy to też nigdy nie byłem.
- Hahaha... ale zabawne....Jesteś moim chłopakiem i przed tobą to akurat nie mam co się wstydzić, a czułabym się pewniej, więc jeśli się zgodzisz to było by miło, gdybyś ze mną poszedł.
- Nie ma problemu- powiedział z lekkim uśmiechem. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Usiedliśmy w poczekalni i czekaliśmy, aż przyjmie mnie lekarz. Stwierdzenie "Byłam przerażona" to mało powiedziane.
- Pani Gawęda- poczułam ścisk w żołądku i niechętnie weszłam do gabinetu.
- Dzień Dobry...- wykrztusiłam i usiadłam na wskazanym przez lekarza miejscu.
- Witam. Proszę się nie denerwować, ja na prawdę nie gryzę. Rozumiem, że to pierwsza wizyta?- przytaknęłam.- Dobrze... Więc co się dzieje?
- Em...Podejrzewam, że jestem w ciąży. Znaczy się robiłam test i wyszedł pozytywnie.
- No to proszę. Zrobimy od razu badanie. Chce pani, aby chłopak był przy badaniu?-upewnił się lekarz.
- Tak- odparłam i z trudną do ukrycia niechęcią pozwoliłam się zbadać.
- Na prawdę proszę się nie denerwować. To nic strasznego.- pocieszył mnie lekarz.
 Kuba przysiadł na krześle i pochwycił moją dłoń, by dodać mi otuchy.
- Ej... Nie denerwuj się...- powiedział, uśmiechając się. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na lekarza.
- Tak... To oficjalnie prawda! Będą państwo rodzicami, gratuluję!
- Czy możemy zobaczyć?- spytał ożywiony chłopak i spojrzałam na niego z uśmiechem. "Chyba naprawdę się cieszy.."
- Ależ oczywiście. Proszę... O tutaj...- lekarz wskazał na monitor. Mówiąc szczerze ja osobiście nigdy nic nie widziałam na takich obrazach, ale tym razem bez trudu je dostrzegłam. Uśmiechnęłam się szeroko. Teraz gdy razem z Kubą podziwialiśmy tą małą istotkę jakoś wszystko co dotychczas mnie niepokoiło...znikło. Teraz najważniejsze było dla mnie to dziecko i Kuba. Jeszcze nigdy nie byłam tak pewna tego, że jest on tym jedynym jak w tym momencie.
- Alicja... nie płacz..- Kuba otarł spływającą mi po policzku łzę.
- Przepraszam...ja po prostu...jestem w tej chwili chyba najszczęśliwszą osobą na ziemi... - chłopak zaśmiał się cicho i dał mi całusa.
- Uwierz... rozumiem, co czujesz.- Lekarz potwierdził nasze przypuszczenia co do daty poczęcia i po jeszcze krótkiej rozmowie, podziękowawszy za wszystko wyszliśmy z budynku do samochodu.
- No to co teraz?
- Teraz... do mojego domu. Chcę to mieć już za sobą.
- Już się robi.- odpowiedział z uśmiechem. Droga do mojego domu minęła zaskakująco szybko i już po kilku minutach stanęliśmy przed drzwiami frontowymi- Spokojnie...Jestem z tobą. - powiedział i weszliśmy do środka trzymając się za ręce. Zastaliśmy wszystkich domowników w jadalni, jak akurat jedli obiad. Gregor pomachał nam uśmiechnięty widząc mnie w lepszym humorze.
- Dzień Dobry
- O dzień dobry Kuba. Siadajcie razem z nami.
- I co?! Uratowaliście tego kociaka?!- spytała Ania, na co Gregor posłał nam przepraszający uśmiech i wzruszył ramionami.
- Em...nie bardzo...Czy moglibyście nas chwilę posłuchać? Ja i Kuba, chcielibyśmy wam coś powiedzieć- cała moja rodzina od razu spoważniała, a ojciec zaczął nas mierzyć wzrokiem. Ich zachowanie trochę mnie przestraszyło, ale na pomoc przyszedł mi Kuba.
- Alicja jest w 6 tygodniu ciąży. Będziemy rodzicami- powiedział nie ukrywając swojej radości na co i ja się uśmiechnęłam. Mama spojrzała na tatę, a tata na nią po czym odłożył sztućce i odchrząknął cicho. Ania ukryła się za szklankom wody udając, że pije, spoglądając to na rodziców, to na nas.
- Miło mi, że cieszycie się razem z nami...- powiedziałam sarkazmem.
- Alicja...nie spodziewaliśmy się tego po tobie...po was obydwu. Co wam strzeliło do głowy?!
- Przepraszam, ale nam nic nie "strzeliło do głowy". Niech państwo nie zrozumieją mnie źle, ale nie uważam byśmy zrobili coś złego. Kocham państwa córkę, a ona kocha mnie...
- Tak, a ciąża to owoc ich wspaniałej miłości- wtrąciła Ania, za co od razu został zgromiona wzrokiem przez tatę.
- Chciałem powiedzieć, że bardzo się cieszę, że będę tatą, ale tak też może być..
- Cieszysz się?! Jeszcze powiedz, że to zaplanowaliście...
- Nie...Znaczy nie do końca..ale to nie zmienia faktu..
- Czyli wpadka...Co za wstyd.
- To czy to planowaliśmy czy nie, nie ma nic do rzeczy.
 - Ty się już lepiej nie odzywaj...Moja córka zawsze powtarzała, że będzie czekać do ślubu. Dla mnie wytłumaczenie jest proste. Zmusiłeś ją do seksu!
- Tato! To nie prawda.- z przerażeniem stwierdziłam, że to ja powiedziałam. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam kontynuować- Kuba do niczego mnie nie zmuszał. Kocham go i chciałam tego. Już od dawna moje przekonania są inne, niż kiedyś.
- Dla nas jest to bez znaczenia, czy jesteśmy małżeństwem czy nie. Oboje bardzo się cieszymy, że będziemy rodzicami.
- Ty to słyszałaś?! Zawsze lubiłem bardziej Gregora...
- Tato!
- Proszę pana, ale ja także nie uważam, by zrobili coś złego. Mam takie same podejście do tych spraw co oni.  A w dodatku o ile się nie mylę miłość nie jest zakazana...
- Już cię nie lubię...- warknął tata pod nosem- Lepiej niech nie zapomina, kto pozwala mu tu spać- dodał, lecz tego już nikt mu nie przetłumaczył.
- Oczywiście, że miłość nie jest zakazana ale... Kuba, Alicja...
- Właśnie wracamy od lekarza...to co chcecie zobaczyć naszą kruszynkę, czy dalej będziecie demonizować?- to powiedziawszy razem z Kubą poszliśmy do mojego pokoju. Zaraz za nami weszła Anka i Gregor.
- Gratulacje!- krzyknęli razem.
- Boże... nawet nie wyobrażacie sobie jak się cieszę!
-... że będziesz ciocią?
- Nie! Że w końcu coś przeskrobałaś! Zawsze byłaś taka grzeczna i uczynna jeżeli coś zrobiłaś przepraszałaś...ba nawet jak nic nie zrobiłaś i tak przepraszałaś. Miałaś kilka załamań...no ale to była wina rodziców. Zawsze było to samo. Ja chciałam iść z chłopakiem na imprezę- Nie! Ty chcesz, żeby twój chłopak nocował u ciebie- żaden problem! W końcu coś przeskrobałaś! Gratuluję, jestem z ciebie dumna!- zakończyła z wielkim uśmiechem.
- Nie przesadzaj...- powiedziałam rozbawiona.
- Nie przesadzam, taka prawda..no ale pokażcie nam to maleństwo! Ej...ale ja nie będę chrzestną prawda?- spytała z powagą.
- Jeśli nie chcesz to nie, ale wiesz w sumie z Alicją nie myśleliśmy jeszcze nad tym...- powiedział z przepraszającym uśmiechem.
- Dobra...Pokażcie te zdjęcia.- zniecierpliwił się Gregor. Z uśmiechem pokazaliśmy im zdjęcia od lekarza i nagranie USG, po czym pogrążyliśmy się w rozmowie.
________________________________
Kolejny rozdział za nami! Przepraszam, że nie pokazał się niedzielę, ale byłam nie do życia :) Tak kończy się u mnie nocne oglądanie telewizji :D Mam nadzieję, że ten rozdział nie był najgorszy? Dziękuję za komentarze pod poprzednim wpisem. Mam nadzieję, że żadna z Was nie poczuła się urażona, przez to co napisałam o blondynkach? Naprawdę nie miałam nic złego na myśli! :) Czy Gregor będzie miał dziewczynę jeszcze nie wiem... Szczerze mówiąc pomału historia ta miała dobiegać końca, więc trudno będzie coś wymyślić, ale się zobaczy :D Na razie zapraszam do komentowania i DO NASTĘPNEGO! 

4 komentarze:

  1. No w końcu. Kuba okazał się cudowny. Reakcja Anki poprostu mnie rozbawiła. Nadal się śmieje. Gregor okazał się świetnym przyjacielem. Ciekawi mnie czy zepsujesz ich sielankę czy nie. Z jednej strony fajnie by się czytało jak byś jeszcze troszkę jeszcze go pisała. Bardzo lubie to opowiadanie. Czekam na następny. Napisz go bardzo szybko. Od razu wspomne również, iż ja nie czuje się urażona.
    Pozdrawiam Aldona :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Gregor faktycznie bardzo pomógł Alicji :) Wspaniale mieć takiego przyjaciela i zdradzę Ci, że jeszcze nieraz pokaże, że w życiu Ally jest niezastąpiony :D
      Co do niszczenia tej sielanki... To się jeszcze okaże, co ich czeka w życiu :) Następny rozdział ukaże się chyba w piątek ale nic nie obiecuję :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jej cudowny :*
    Proszę Cię nie kończ tego :-(
    Oby byli szczęśliwi do końca i, aby nic tego nie zepsuło. Szkoda mi Gregora, bo on taki sam, nikogo nie ma :-(
    Czekam z niecierpliwością na kolejny i weny życzę :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze nie koniec :) kilka rozdziałów jeszcze zostało, a chyba parę jeszcze dołożę :)
      Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam!

      Usuń