piątek, 23 stycznia 2015

ROZDZIAŁ XXIV: Kilka nieprzemyślanych słów potrafi zburzyć to, co budowało się przez wiele miesięcy...

 Ta chwila czekania na wynik dłużyła mi się w nieskończoność, aż w końcu poczułam jak załamują się pode mną nogi. Wynik był pozytywny...- No brawo Ally...- powiedziałam sarkazmem do siebie i rozpłakałam się załamana. Nie miałam pojęcia co teraz robić. Siedziałam jak idiotka na sedesie z testem w ręku i najzwyczajniej w świecie płakałam. Głos rozsądku mówił mi, że powinnam zadzwonić do Kuby. W końcu to było jego dziecko, ale strasznie się bałam. Co jeżeli Kuba nie będzie chciał tego dziecka? Co jeśli mnie zostawi? "Weź się w garść, przecież jest odpowiedzialny i wiedział jakie skutki może mieć seks bez zabezpieczeń"...Fakt powinien być tego świadom, ale czy ja jestem pewna, że on wtedy o tym myślał?  Pomyślałam sobie, że może zadzwonię do mamy i poproszę, by przyjechała, byśmy mogły spokojnie porozmawiać. Ale co ja mogłam jej powiedzieć? Zawsze bezgranicznie mi ufała...Przez tyle lat zarzekałam się, że "seks tylko po ślubie" i co mam teraz jej powiedzieć, że zostanie babcią? Przecież ona mnie wyklnie... wydziedziczy... wyrzuci z domu, albo nie wiem co jeszcze. Jakie afery robiła Ance, gdy ta coś przeskrobała...A ja miałabym jej powiedzieć, że jestem w ciąży? Nie ma opcji...a do taty tym bardziej nie pójdę. "Może Ania?..Co ty..Ta to by miała ubaw...przez co najmniej miesiąc naśmiewała by się ze mnie...". Do przyjaciółek nie miałam po co dzwonić...150 km, a mamy poniedziałek. Wiedziałam, że w takiej sytuacji, nie pozostaje mi nic innego jak na razie wziąć to na przetrzymanie, a potem...Potem się zobaczy. "Może Kamil z Ewą?" zalśnił mi w głowie pomysł. W sumie nie był taki głupi...Wzięłam głęboki oddech i obmywszy twarz, wyszłam z łazienki. To co, a właściwie kogo, zobaczyłam sprawiło, że aż mnie zamurowało i po prostu patrzyłam na niego.
- Alicja..wszystko w porządku?- z przerażeniem schowałam test do kieszeni, aby go nie zobaczył.
- Tak...Gregor co ty tu robisz?
- Ciebie też miło widzieć...Wyglądasz okropnie.. Mam trochę czasu i postanowiłem cię zobaczyć. Płakałaś?- spytał z troską.
- Problemy w szkole...Nic takiego.
- Jesteś pewna, że to nic takiego? Wiem, że może do niektórych tematów się nie nadaję, ale może chcesz porozmawiać?- nic nie odpowiedziałam i po prostu się do niego przytuliłam. Poczułam jak chłopak mnie obejmuje.
- Już mi trochę lepiej...Dzięki .- powiedziałam, a on nie drążył dalej tematu. Wiedziałam, że cały czas mnie obserwuje... bał się o mnie. Co prawda przyjechał tylko na jeden dzień...no ale to miło z jego strony. Podjęłam w głowie pewną decyzję i zostawiwszy Gregora w kuchni udałam się do swojego pokoju. Każdy sygnał w słuchawce sprawiał, że czułam się jeszcze gorzej, aż w końcu usłyszałam głos ukochanego.
- Tak, słucham?
- Hej Kuba...Słuchaj mam do ciebie pilną sprawę. To bardzo ważne. Musimy porozmawiać..- powiedziałam, a chłopak od razu spoważniał.
- To nie brzmi najlepiej...coś złego się stało?
-...Trudno powiedzieć. Proszę przyjedź
- Ok...No to przyjadę wcześniej niż byliśmy umówieni i wtedy porozmawiamy. No chyba, że...Wiesz co może ja zadzwonię do wszystkich i powiem by nie przychodzili. Tak, to dobry pomysł, przynajmniej będziemy mogli spokojnie porozmawiać.-" O Boże Ally! 19 styczeń! To przecież jego urodziny!"
- Nie...Nie odwołuj imprezy, nie ma takiej potrzeby. 
- Na pewno?- przytaknęłam- Ok..To będę wcześniej.- rozłączyłam się załamana. "Jak mogłaś zapomnieć, że to jego urodziny?! Teraz to mu nie możesz powiedzieć....". Jedno co mnie pocieszyło to fakt, iż miałam dla niego już prezent, więc tylko ogarnęłam się szybko i ubrałam coś ładnego. Nie czułam się najlepiej, ale nie chciałam niszczyć mu urodzin. Nie wymyśliłam tylko co mu powiedzieć...Że niby o czym chciałam mu powiedzieć? Przecież nie powiem mu w jego urodziny, że zaliczyliśmy "wpadkę" i jestem w ciąży. Brunet był jakieś 40 min szybciej, niż byliśmy umówieni. Przywitał mnie czułym całusem i od razu zamienił się w słuch.
- Chciałam ci złożyć najserdeczniejsze życzenia...
- I to jest ta ważna sprawa niby?  No powiedz, co się dzieje?
- No bo widzisz...- mój mózg dawno nie pracował na takich obrotach.- Po prostu chciałam mieć czas, by dać ci mój prezent- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Mieć czas? By dać mi prezent? Oho...jasne...
- Naprawdę...- skłamałam- no ale..Gregor przyjechał i trochę mi się plan skomplikował...
 - Alicja za długo cię znam by ci w to uwierzyć. Brzmiałaś bardzo poważnie...byłaś załamana i było słychać, że coś się dzieje. Jestem...Pomogę ci jak tylko będę potrafił najlepiej, ale powiedz co się stało.- powiedział z troską bacznie mnie obserwując. "Powiedz mu prawdę"
- Kuba...Bo widzisz..Eh no dobra faktycznie coś się stało, ale...ale z tego wszystkiego zapomniałam o twoich urodzinach.- wyznałam- Przepraszam..No i teraz...Nie chcę ci teraz tego mówić- powiedziałam ze smutkiem unikając jego wzroku.
- Alicja to bez różnicy czy mam urodziny czy nie. Ty jesteś dla mnie najważniejsza. Powiedz co się stało. Kochanie...- spuściłam wzrok i pokręciłam głową. Poczułam jak chłopak mnie przytula i pomału gładzi mnie po plecach.- Kochanie..Powiedz co się stało, proszę. Przecież widzę, że coś się dzieje...Będzie ci lepiej, a ja ci pomogę. Obiecuję, że cię nie zostawię z problemami samej. 
- Ta..Teraz tak gadasz- wypsnęło mi się i Kuba od razu spojrzał mi w oczy.
- Hej...Co się stało?... Coś nie tak zrobiłem? 
- Nie, przepraszam. Tak jakoś powiedziałam....- stwierdziłam spuszczając wzrok- Kuba...Nie chcę teraz o tym rozmawiać, świętujmy twoje urodziny. W końcu nie co dzień kończy się 25 lat- dodałam z szczerym śmiechem. 
- Proszę...Porozmawiaj ze mną. Moje urodziny w tej chwili nie są ważne...
- Oh...ale ty jesteś uparty...to ma związek ze szkołom. Marcie znów coś odbiło, a do tego miałam kiepski dzień i źle się dziś czuję..zadowolony?- powiedziałam siląc się chociaż na trochę szczerości.
- Tak. Cały czas źle się czujesz?...nie ma dyskusji jedziemy do szpitala.- powiedział i za brał mnie do samochodu. Wbrew moim prośbą, groźbą już po kilku minutach jechaliśmy do lekarza. Byłam przerażona. Postanowiłam wcisnąć mu jakiś kit, że już byłam u lekarza i to tylko grypa. Zajęło mi to co prawda parę minut, ale w końcu odpuścił.- No to dzwonię do wszystkich by nie przychodzili...Odwiozę cię do domu zrobię ci herbaty z cytryną i miodem i dopilnuję byś wypoczęła.
- Nie... Jestem ci wdzięczna, ale jedziemy na twoje urodziny. Kuba proszę cię..nie chcę się z tobą kłócić o takie pierdoły. 
- Eh... Ale i tak ci nie odpuszczę. A co do tej sytuacji z Martą...Chcesz o tym porozmawiać? 
- Nie..Spokojnie..Po prostu wtedy to też było pod wpływem emocji...teraz jak już trochę ochłonęłam nie jest tak źle- zapewniłam go, będąc jednocześnie na siebie wściekła. Okłamuję go ot tak w dniu jego urodzin..."Tak nie można...Powiem mu wieczorem, po jego urodzinach." Byłam zdecydowana i wiedziałam, że im szybciej mu powiem tym lepiej. "A może się ucieszy?" W sumie nie bardzo w to wierzyłam. Byłam świadoma tego, że, o ile mam rację, to oboje świadomie zdecydowaliśmy się na seks bez zabezpieczeń, więc z jednej strony ciąża nie powinna być jakąś katastrofą....ale czy ja jestem pewna, że on wtedy myślał jakie nasze zachowanie może mieć skutku? Niezależnie od tego co sobie myślał, stało się. Czasu już nie da się cofnąć...
- Hej Alicja! Wyglądasz coś niemrawo- zauważył Maciek, gdy tylko weszłam do ich domu. Zignorowałam uwagę młodszego Kota i usiadłam na sofie. Po kolei każdy kto przychodził zwracał mi uwagę, że coś jest nie tak. Z każdą uwagą czułam się co raz gorzej. 
- Hej Alicja- przywitała mnie Ewa razem z Kamilem.
- Hej..błagam tylko nie zaczynaj, że źle wyglądam- ostrzegłam widząc że chłopak już chce coś powiedzieć.
- Chciałem po prostu spytać co powiesz..ale ok.
- Przepraszam...każdy ma jakąś uwagę co do tego jak wyglądał i już mam dość.- Kamil uśmiechnął się lekko i przyjrzał mi się uważnie.
- Cóż...Faktycznie nie..
- Kamil daj jej spokój. Chyba dotarło już do niej, że kiepsko wygląda. Nie musisz być kolejną osobą, która zwróci jej na to uwagę...
- Dzięki Ewa. - powiedziałam z uśmiechem i razem włączyliśmy się do trwających rozmów. Gdy już wszyscy goście przyszli chłopcy zaczęli rozlewać alkohol. Kamil jako jedyny odpowiedział, że nie będzie pił, gdyż prowadzi i Maciek z butelką sięgnął po mój kieliszek.
- Oj..nie dziękuję. Ja nie będę piła alkoholu- powiedziałam i w pokoju zrobiła się cisza.
- Co ty...to tylko szampan. Tyle procent choćby nic...- odmówiłam zdecydowanie.- Czemu?
- Ty, a może Alicja w ciąży jesteś? Co? Kuba? Alicja? Chcecie się nam czymś pochwalić?- zażartował Janek wymownie spoglądając to na mnie to na Kubę. 
- Co ty! Janek wypluj te słowa! To by była katastrofa- zaśmiał się Kuba i wszyscy zaczęli sobie żartować, a Maciek nie zważając na nic nalał mi szampana i zaczął z chłopakami żartować. "No pięknie! Tego nie przewidziałaś co geniuszu?...Może takie trochę nie zaszkodzi?". Wzięłam do ręki kieliszek, lecz nagle ktoś zabrał mi go z ręki i wręczył mi swój. Spojrzałam na tego kogoś i zobaczyłam uśmiechniętego Kamila, która puścił mi oczko.
- Nie możesz pić...prowadzisz- zauważyłam zdezorientowana.
- Nie wybieramy się jeszcze do domu. Takie trochę mi nie zaszkodzi- powiedział.
- A jak cię policja zatrzyma?
- Po pierwsze nie będę mieć dużo promili...takie trochę..za dwie-trzy godziny nie będzie już śladu. Po drugie...alkohol nawet w małych ilościach jest bardzo szkodliwy w czasie ciąży.-powiedział, na co ja spojrzałam na niego z przerażeniem.
- Nie kłóć się z nim dłużej, bo za chwilę zauważą, że podmieniliście kieliszki. Chyba nie chcesz zaszkodzić dziecku- powiedziała Ewa, a ja przytaknęłam jej po czym szepnęłam do Kamila.
- Dzięki..- gdy już chłopcy przestali dokuczać Kubie i sobie żartować wznieśliśmy toast i zaśpiewaliśmy "Sto lat". Maciek grzecznie dbał o to, aby dolewać alkoholu, gdy ktoś będzie miał pusty kieliszek. Ewa podobnie jak ja odmówiła picia alkoholu i chłopak przyjął do wiadomości, że ma nam nie nalewać. Chłopcy bawili się w najlepsze, ale ja nie potrafiłam skupić się na ich rozmowach. " Co ty! Janek wypluj te słowa! To by była katastrofa....". Miałam ochotę się rozpłakać. Katastrofa? Byłam wściekła, a jednocześnie, kompletnie załamana. Nie miałam już odwagi z nim porozmawiać. Po tym co powiedział, nie miałam w ogóle ochoty z nim rozmawiać. Koło 21 Kamil i Ewa zaczęli się zbierać.
- Którędy jedziecie?- spytałam ich w przedpokoju.
- Nie ma problemu, możemy cię podwieźć- powiedziała Ewa z uśmiechem, a Kamil jej przytaknął. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam się pożegnać ze wszystkimi. Kuba próbował mnie przekonać, że poprosi swojego ojca by mnie odwiózł, ale nie odniósł sukcesu. Gdy wsiadałam na tylnym siedzeniu samochodu Kamila, przypomniało mi się, jak prawie rok temu jechałam nim z Kubą. Zaśmiałam się cicho, wspominając naszą przygodę i Kamil spojrzał na mnie w lusterku.
- O proszę! Humor ci się poprawił..
- Nic dziwnego.. nie ma tu Kuby- zauważyło Ewa, a ja spojrzałam na nią zdziwiona.
- O co ci chodzi?
- Cały wieczór byłaś smutna...a jednocześnie piorunowałaś go wzrokiem. Jeśli mam być szczera to po jego tekście, to na twoim miejscu bym się zebrała i wyszła.- powiedziała oburzona zachowaniem mojego chłopaka.
- Ewa daj spokój..Fakt to nie było trafne stwierdzenie..
- Nie było trafne?! Stwierdził, że ciąża była by katastrofą! Od kilku godzin próbowałam się zdobyć na odwagę by z nim porozmawiać, a on kilkoma słowami od razu sprowadził mnie na ziemię... Możesz sobie wyobrazić jak się poczułam?- powiedziałam załamana i otarłam łzy. 
- Ale on mówiąc to nie wiedział, że jesteś w ciąży- spróbował załagodzić.
- Kamil! Grabisz sobie! Wiedział, nie wiedział...nie ważne! Jakbyś ty coś takiego powiedział to bym ci chyba przywaliła...
- A co ja jestem winien? Tylko stwierdziłem fakt...jakby wiedział to by czegoś takiego nie powiedział.
- Dobra wiesz co... wysadź mnie tutaj...
- Nie broń go dłużej...nie mówi się takich rzeczy! 
- Słyszysz? Chcę wysiąść!
- Nie krzyczcie po mnie bo się denerwuje...Czuję się osaczony...
- Zatrzymaj się...
- Nie! Nie wysadzę cię na środku ulicy i przestań marudzić!
- Kamil nie krzycz po niej! Nic dziwnego, że jest zdenerwowana...też jestem na ciebie wściekła! Jak możesz go bronić...
- Ja nie mogę! Ewa ja go wcale nie bronię, ja po prostu..
- O widzisz zaczynasz się tłumaczyć- zauważyła jego żona. Spojrzałam to na biednego Kamila to na Ewę i zaczęłam się śmiać. Kamil uśmiechnął się lekko.
- Już ci lepiej? Nie chcesz wysiadać?
- Nie..,znaczy tak. Lepiej i nie chcę wysiadać...Przepraszam..wyżywam się na tobie za Kubę. 
- Na prawdę to nie jest tak, że stoję po jego stronie. Uważam, że zachował się jak za przeproszeniem dupek, ale..
- Tak, tak. Nie powiedział by czegoś takiego wiedząc...Masz rację Kamil, że ma on jakieś tam wyczucie.
- Ale tu chodzi bardziej o jego poglądy, a nie o to jakich słów użył- dokończyłam za Ewę.- Chciałam wam podziękować za pomoc... Zwłaszcza tobie Kamil, dziękuję że zamieniłeś się ze mną kieliszkami.
- Daj spokój...nie masz za co dziękować.
- Mam...Właściwie chciałam spytać o to już wtedy, ale...to nie był ku temu czas. Dlaczego je zamieniłeś...znaczy skąd wiedziałeś, że nie mogę pić alkoholu? 
- To było po tobie widać- odparła Ewa z lekkim uśmiechem.
- Dokładnie...Janek zażartował o tej ciąży, a ty zrobiłaś taką dziwną minę...
- Przerażenie, ale jednocześnie jakbyś chciała powiedzieć "daj spokój, aleś wymyślił" i zaśmiałaś się ironicznie.
- Ale spokojnie...z całym szacunkiem do moich kolegów, orłami to oni zazwyczaj nie są...Kuba pewnie by zauważył, ale wtedy patrzył na Janka.
- Aha...? Naprawdę tak zareagowałam?-pokiwali głowami śmiejąc się.
- Dobra zaryzykuję...nie bocz się na Kubę za bardzo...I pomimo tego co dziś palnął to z nim porozmawiaj.- powiedział Kamil.
- Po co? Wiem już co myśli...
- Kamil ma rację...Niezależnie co powiedział to jego dziecko. A musisz wziąć pod uwagę też to w jakim był towarzystwie.
- No proszę...Ewa bronisz go?- zauważył przekornie Kamil, na co Ewa rzuciła mu spojrzenie mówiące "znów sobie grabisz".
- Dziękuję...za wszystko. Przemyślę to obiecuję. Nikomu nie powiecie...prawda?
- Co ty...To twoja sprawa.- zapewnił mnie Kamil.
- Dzięki...Cieszę się, że was poznałam.- powiedziałam z uśmiechem i wysiadłam z samochodu, po czym nachyliłam się jeszcze nad oknem Kamila.- nie wiem czy ktoś wam to już mówił, pewnie tak...ale jesteście naprawdę uroczym małżeństwem.- powiedziałam i pomachawszy im poszłam do środka. Gregora już nie było- na szczęście. Z liściku dowiedziałam się, że pojechał do domu, ale niebawem mnie odwiedzi. "Może do tego czasu moje życie się zmieni?". Przemyślałam to co powiedzieli mi Kamil z Ewą, ale po tym co usłyszałam z ust Kuby nie miałam odwagi z nim porozmawiać. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała, ale wolałam to później. Dopiero gdy wróciłam do domu uzmysłowiłam sobie, że mogłam powiedzieć, iż nie piję bo biorę leki...ale to już było po ptokach. Szkoda, że nie pomyślałam o tym wcześniej. Od następnego dnia zmodyfikowałam swoją dietę i zaczęłam brać witaminy. Po kilku dniach poczułam się lepiej i Kuba przestał mi zrzędzić o wizycie u lekarza. Oczywiście normalnie się z nim widywałam. To by było dziwne, gdybym tak nagle się na niego obraziła. 
_________________________
Witajcie! Co prawda mówiłam, że będzie w weekend no ale co za różnica :)
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Myślałam nad tym biednym Gregorem i muszę Wam się do czegoś przyznać. Chciałam to zrobić w ostatnim rozdziale, ale zrobię to teraz. Ta historia została zainspirowana moim snem i plan był taki, że Alicja będzie z Gregorem tylko... Chciałam im trochę namieszać, do czego potrzebowałam jakiegoś faceta. Wybór padł na pierwszego lepszego, czyli Kubę. Tak świetnie namieszałam, że stwierdziłam, iż Ally musi być z Kubą no i biedny Gregor został na lodzie. Dla wszystkich tych, które chcą by odnalazł swą miłość to raczej nie nastąpi. Przykro mi, ale byłabym o niego zbyt zazdrosna :) Wiem, to głupie. A w dodatku rozsądek podpowiada, że gdyby miła się pojawić jakaś dziewczyna dla niego to to musiała by być Sandra, czyli w realu jego narzeczona.( Dygresja od tematu. Kiedy oni się zaręczyli?! Nie pamiętam, który to był konkurs...Któryś TCS jak komentator mówił coś o niej i przedstawił ją jako jego narzeczoną. Zastanawiałam się usilnie, czy to jego błąd, czy Gregor naprawdę Sandrze się oświadczył.. Wiecie może?) A wracając do tematu... Jestem niestety uprzedzona do sporej części blondynek... TO NIE JEST TAK, ŻE ICH NIE LUBIĘ! Ale ja jestem brunetką i wpienia mnie fakt, że najfajniejsi faceci zawsze mają dziewczynę i to zawsze jest blondynka...-_- Chyba jedyną blondynką, za którą naprawdę przepadam, a można jej męża pozazdrościć jest Ewa. Ewa i Kamil są taką piękną parą...Wspaniale do siebie pasują i zawsze jak ich razem widzę to się uśmiecham :) Sądzę, że macie podobnie. Ale wracając do tematu :D  Jeśli zgodzicie się, aby w moim opowiadaniu Gregor miał dziewczynę, ale Sandra się nie pojawi to może (ale tylko może) będzie ją miał. Z jednej strony to przecież mój blog i to ja decyduję kto z kim jest, ale z drugiej chyba na każdym blogu jest tak, że mniej więcej pary są zgodne z prawdą (podkreślam chyba, bo wydaje mi się, że chyba jednak nie...) Dobra ale za chwilę mój komentarz do rozdziału będzie dłuższy niż sam rozdział :D
To powiem jeszcze tylko, że jeśli się uda to kolejny rozdział może pojawić się w niedzielę, a na razie zapraszam do komentowania i DO NASTĘPNEGO!
P.S. Poważnie, jeśli ktoś z was wie coś na temat tych zaręczyn to była bym wdzięczna za info. Ci komentatorzy czasem pociskają takie głupoty, że do tego co mówią podchodzę z lekką nieufnością, ale to o tej narzeczonej mnie zastanowiło, a jakoś nic nie słyszałam, więc pytam :) 

6 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle super. Tym razem to Kuba sobie nagrabił i to bardzo. O zaręczynach to też nic nie wiem a co do komentatorów to zgadzam się z tobą, nieraz to poprostu chyba lepiej wyłączyc głos;) Żyxczę weny i ddo następnego;) Pozdrowienia od blondynki;););)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      A co do tych blondynek to jak co nie chciałam urazić :D
      Kolor włosów jak to kolor włosów...
      Nie miałam nic złego na myśli ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Szkoda mi Alicji, ale niech w końcu powie o tym Kubie, bo jeszcze się coś stanie.
    Rozdział cudoo :-) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :-*
    Weny życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuba sobie nagrabił i to nie źle, chociaż stane tu po jego stranie i powiem iż on o tym nie wie że Ally jest w ciąży. Faceci tak już mają, że powiedzą coś a później tego żałują. Co gldo Gregora to chciałabym by w tym opowiadaniu znalazł dziewczynę. Nie każ go tak. Nie musi to być Sara możesz to być ty. Tylko, żeby znalazł sobie drugą połówkę. Co do zaręczyn nic nie wiem na ten temat. Komentatorzy to czasami jak coś powiedzą to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Czekam na następny.
    Pozdrawiam Aldona :)
    ( przy okazji też mam włosy koloru blond, ale spoko nie zostałam urażona. Sama lubie np.żarty odnośnie blondwłosych kobietach ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Jeśli chodzi o Gregora przemyślę tą sprawę. Sama nie chcę, by biedak tak cierpiał... Tylko będę musiała nad tym naprawdę porządnie pomyśleć...
      Jeśli chodzi o Kubę to miło, że stajesz po jego stronie :)
      Co do koloru włosów, cieszę się, że nie uraziłam :) Naprawdę nie miałam nic złego na myśli :)
      Pozdrawiam!

      Usuń