Hej wszystkim!
Piszę w sprawie następnego rozdziału. Jest mi strasznie przykro, ale niestety kilka spraw mi się skomplikowało i następny rozdział pojawi się najwcześniej 13 grudnia. Bardzo Was przepraszam, ale muszę skupić się na liceum, a jednocześnie przygotowuję się z zespołem do konkursu. Konkurs już za chwilę, a jeden kolega się wykruszył i wszystkie nuty trzeba od początku pisać, no i się ich na nowo uczyć. Taki urok zespołów kameralnych, gdzie bez jednego muzyka cały zespół leży...
Jeśli ktoś z Was uczył się kiedyś w szkole muzycznej to sam wie jak czasem trudno pogodzić dwie szkoły ;)
Jestem jednak pełna optymizmu i mam nadzieję, że szybko się uporam z problemami i będę mogła do Was wrócić. Życzcie mi, no i moim kolegom ;) powodzenia, bo naprawdę się przyda.
Do następnego!
środa, 26 listopada 2014
czwartek, 20 listopada 2014
ROZDZIAŁ XVIII: Kłamstwo krótkie ma nogi...
WITAJCIE!! Oto następny rozdział z historii Alicji. Przepraszam, że dopiero teraz, ale musiałam skupić się na nauce i nie miałam czasu. Dziś wyjątkowo mogłam wejść na komputer, gdyż jutro nie idę do szkoły :D Więc nie muszę robić zadania domowego.
A co do poprzedniego rozdziału powiem szczerze..jestem pod wrażeniem tego jak wierzycie w prawdomówność Gregora :) Brawo... Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Zapraszam do czytania!
_________________________
-... To dla mnie trudne...
- Gregor...Proszę powiedz mi.- chłopak spojrzał na mnie smutnymi oczami- no wykrztuś to..- w jego oczach zauważyłam coś dziwnego.
- Jestem gejem....- powiedział bardzo poważnym głosem i mała cząstka mnie w tym momencie krzyknęła "Wiedziałam!". Postanowiłam jednak nic nie mówić i słuchać go dalej. W końcu jaki to ma związek z Kubą?-...przez pewien czas...ja i Kuba byliśmy razem.- wyznał mi, a ja nie wiedziałam jak na to zareagować.- To znaczy, jestem biseksualny...Nie chciałem ci tego mówić, no bo to bardzo osobiste i... ale ja cię na prawdę kocham. To co łączyło mnie i Kubę jest już dawno skończone. - zapewnił mnie. Mówiąc szczerze spodziewałam się różnych rzeczy ale na pewno nie czegoś takiego. Jakby się nad tym zastanowić to to wszystko układało się w całość. Chłopcy kiedy ich poznałam byli w bardzo dobrych relacjach dopiero później między nimi zaczęło się psuć. Nic dziwnego że Kuba postanowił zerwać ze mną kontakt, na pewno był wściekły...aż mi głupio się zrobiło, nie chciałam odbijać mu chłopaka. No i stwierdzenie Zuzi, że już się poddał... no tak, nie ma już siły o niego walczyć. Dziewczyny były świadkami jakiejś ich rozmowy i poznały prawdę, ale dlaczego im to tak przeszkadzało? Zawsze byłam osobą bardzo tolerancyjną i nie widziałam w tym nic złego, że moje przypuszczenia okazały się być prawdą. To że mój chłopak, kiedyś miał chłopaka nie zbudzało we mnie wstrętu, złości, nienawiści... Jak one mogły pomyśleć, że będzie to dla mnie jakiś problem? Dla mnie! Dla jednej z najbardziej pokręconych dziewczyn, która w różnych sytuacjach zauważała jakieś dziwne podteksty...No właśnie... i to ja miałabym nie zauważyć, że moi przyjaciele kręcą ze sobą? W tym momencie trochę zwątpiłam w prawdomówność Gregora. Ale dlaczego miałby mnie okłamać?- Boże Alicja... no błagam powiedz coś...
- Czemu bałeś się mi o tym powiedzieć? Spytałam cię o to i zaprzeczyłeś. A nawet jeszcze lepiej dostałeś ataku śmiechu...zarówno ty jak i Kuba w szpitalu, gdy o tym wspomniałeś...Możesz mi to jakoś wyjaśnić?- spytałam bacznie mu się przyglądając.
- No...to był raczej taki atak histerycznego śmiechu...
- Ty się popłakałeś- przypomniałam mu.
- Oh... Każdy w różny sposób reaguje na nagły stres... a wtedy to była bardzo...Ta sytuacja nie należała do łatwych. Kuba uprzedził mnie, że jesteś osobą dość oryginalną i bardzo sympatyczną, ale ja cię nie znałem... I co miałem Ci powiedzieć? Nawet jak już Cię znałem...Zrozum, na prawdę Cię kocham i nie wiedziałem jakbyś zareagowała...
- No tak... To musiało być faktycznie straszne... Pewnie byłeś święcie przekonany, że doskonale to ukrywasz, a tu nagle ktoś ci z takim pytaniem wyjeżdża- przytaknął mi z bladym uśmiechem.- Gregor nie mam żadnego problemu z tym, że jesteś bi,-"jeśli jesteś"- ale...
- Wiedziałem, że pojawi się ale, to by było zbyt piękne.
-...Ale czuję się koszmarnie z myślą, że odbiłam cię Kubie.
- Wiedziałem, że tak pomyślisz. To nie tak... Między nami już od jakiegoś czasu nie działo się dobrze. Rozstaliśmy się, ale to nie twoja wina. To ja częściowo zawaliłem. Proszę nie oceniaj mnie...
- Zdradzałeś go...- powiedziałam z wyrzutem, sama nie wiedząc do kogo bardziej mam pretensje. Do niego o to, że tak chamsko pogrywał, czy do siebie o to, że mu ulegałam? Tak jak w moje urodziny, gdy "przyłapała" nas Zuzia, a potem przy Kubie to wyszło na jaw...Musieli być jeszcze wtedy razem.
- To nie tak... Wytłumaczyłem mu, że wtedy to były tylko wygłupy.
- To były dla ciebie tylko wygłupy?! Człowieku ty miałeś chłopaka, a nie czarujmy się, próbowałeś mnie uwieść!
- To teraz nagle dla ciebie to już nie były wygłupy?
- Nie... dla mnie tak...Miałeś chłopaka! Dla ciebie związek nic nie znaczy?
- Nie ważne...W każdym razie wybaczył mi to. No ale nie mogłem go dłużej okłamywać. Wytłumaczyłem mu, że to ciebie kocham i rozstaliśmy się w zgodzie.
- Ale jednak Kuba nie chce mnie znać... zadzwonię do niego i z nim porozmawiam, przeproszę...- "sprawdzę czy nie kłamiesz" dopowiedziałam sobie w myślach i wziąwszy telefon, wykręciłam numer.
- Nie dzwoń!- krzyknął z przerażeniem Gregor i wyrwał mi z ręki komórkę. Rzuciłam mu zdziwione spojrzenie- Ja z nim to załatwię. Tak będzie lepiej...Wytłumaczę mu, że to co nas kiedyś łączyło to już historia...zobaczysz. Załatwię to- powiedział załamany i trochę się zmieszał. Stał przez chwilę w ciszy i oddał mi telefon.
- Ej... a wy zamierzacie świętować te moje urodziny, czy nie?-spytała moja siostra pojawiając się w drzwiach. Rzuciłam Gregorowi ostatnie podejrzliwe spojrzenie i razem zeszliśmy do gości. Impreza przebiegała bardzo miło, ale ja nie miałam głowy do zabaw. Myślałam nad tym wszystkim co się wydarzyło tego dnia. Byłam wściekła na Gregora, a jednocześnie na siebie. Pokłóciłam się z przyjaciółkami, a teraz nie miałam pojęcia jak je przeprosić. No i pozostaje jeszcze sprawa Gregora i Kuby. Teoretycznie Gregor nie miał po co kłamać, ale z drugiej strony...On i Kuba razem? Trudno było mi w to uwierzyć. I ta jego reakcja, gdy stwierdziłam, że chce porozmawiać z Kubą... Coś mi w tym wszystkim nie pasowało. Teraz gdy sięgam pamięcią wstecz, faktycznie zauważam pewne argumenty, które przemawiają za wersją Tyrolczyka. Kuba czasem zachowywał się dziwnie...Ewidentnie zdarzało mu się być zazdrosnym. Po długim namyśle już byłam gotowa przyjąć jego wersję, kiedy nagle skojarzyłam pewne fakty. Na nieszczęście Gregora były one dowodem tego, że kłamie. Nie chciałam od razu robić awantury i postanowiłam pierw coś sprawdzić. Do tego pilnie potrzebowałam przyjaciółek, jednak te w tej chwili były na mnie obrażone, a ja nie miałam pojęcia jak je przeprosić. Mijały dni i tygodnie, a jak mój konflikt z przyjaciółkami trwał tak nie dobiegał końca. Moje relacje z Gregorem uległy lekkiemu oziębieniu, gdyż ten miał treningi i wyjazdy. W końcu udało mi się pogodzić z dziewczynami i miały mnie odwiedzić w wakacje. Przez długi czas wierzyłam, że Gregor na prawdę chce mi pomóc w sprawie Kuby, ale po ponad dwóch tygodniach zwątpiłam. Sama próbowałam się z nim skontaktować ale bez sukcesu. Kilka dni przed rozpoczęciem LGP w końcu mogłam zobaczyć przyjaciółki.
- Hej dziewczyny!- przywitałam je z uśmiechem.
- O Boże Ally! Wyglądasz okropnie!- powiedziała Patrycja, gdy tylko im otworzyłam. Uśmiechnęłam się blado. Nie była pierwszą osobą, która zwróciła mi uwagę na to, że kiepsko wyglądam.
- Co się stało? Wiem, że nie widziałyśmy się 2 miesiące...Ale to nie jest aż tak dużo!
- Oh...Proszę, nie męczcie mnie. Muszę was o coś zapytać.
- Nie wywiniesz się!
- Alicja... Czy jest Gregor?-spytała Zuzia nasłuchując, pokiwałam głową i zobaczyłam, że dziewczyny markotnieją.
- Nie przejmujcie się nim. On i tak się już wraca do Wisły. Przyjechał do mnie wczoraj, ale musi wracać...
- A ty nadal z nim...gdybyś tylko wiedziała. Zapewne ci nie powiedział?- spytała z ironicznym uśmiechem i pokręciła głową. Do naszych uszu doszedł dźwięk świadczący o tym, iż Gregor schodzi po schodach.- No to my się ewakuujemy... nie bardzo chcemy się z nim zobaczyć...
- Powiedz mi tylko jedno... Ta rozmowa, której byłyście światkiem... to coś co ukrywacie. To miało miejsce w dniu wypadku, prawda? Na balu u Kaśki?
- Tak...skąd wiesz?- spytała zdziwiona, a ja się tylko uśmiechnęłam blado i pozwoliłam im uciec do mojego pokoju. Czułam się koszmarnie... Ufałam mu, a on mnie oszukał. Byłam tego niemal pewna. Dziewczyny nie mogły być świadkami ich rozmowy z prostej przyczyny. Tamtego dnia Gregor nie widział się z Kubą. Znaczy widzieli się, ale dopiero w szpitalu. Może i nie pamiętałam tego dnia, ale to akurat wiedziałam. Postanowiłam rozwiać wszelkie wątpliwości.
- Gregor za nim pojedziesz chcę z tobą porozmawiać- powiedziałam opierając się o framugi w przedpokoju.
- Mam małe opóźnienie... To nie może zaczekać?- spytał zawiązując buty.
- Nie- powiedziałam stanowczo i chłopak na mnie spojrzał.
- Dobrze...Co się stało?- spytał z troską stanąwszy naprzeciw mnie.
- Muszę cię o coś spytać... Spokojnie to będzie krótkie- zapewniłam go- tylko odpowiedz szczerze- Gregor uśmiechnął się blado.
- Obiecuję odpowiedzieć szczerze.
- Gregor..Czy to co mi powiedziałeś, to że jesteś gejem...to wszystko, czy to była prawda?- spytałam spoglądając na niego, W jego oczach widziałam smutek. Wiedziałam, że rozważa czy powiedzieć prawdę, czy też skłamać...Z każdą chwilą czułam się coraz gorzej.
-...Nie, Kuba i ja nigdy nie byliśmy parą. Nawet nie jestem bi...Okłamałem cię...- powiedział bardzo cicho, tak jakby nie chciał by ktoś go usłyszał. Spojrzałam na niego nie mogąc w to uwierzyć. Przez ten cały czas miałam szczerą nadzieję, że się mylę...To chore, ale marzyłam o tym, aby mój chłopak okazał się gejem! Choć tego iż kłamał, byłam od jakiegoś czasu wprawie pewna, to jednak cały czas w głębi serca mu wierzyłam.
- Dlaczego...?- spytałam smutnym głosem. Gregor nie odpowiedział, po prostu stał i spoglądał na podłogę. Czułam jak po policzku spływa mi łza. Otarłam ją szybko- Miały rację...jesteś podłym kłamcą. Jak mogłeś...Lepiej już idź- powiedziałam i odwróciwszy się na pięcie chciałam wyjść, lecz chłopak mnie powstrzymał.
- Alicja...przepraszam. Błagam wybacz mi to.... Ja ci powiem prawdę, obiecuję, ale jeszcze nie teraz. Ja cię kocham... na prawdę. Nawet sobie nie wyobrażasz jak podle się czułem
- Gregor nie interesuje mnie to... Zniknij mi z oczu. Natychmiast!
- Wybaczysz mi to?- spytał załamany.
- Wynoś się...- Gregor przymknął powieki na chwilę i spojrzawszy na mnie raz jeszcze, wziął swoją torbę i wyszedł. Zatrzasnęłam za nim drzwi i się rozpłakałam. Przypomniawszy sobie, że w moim pokoju czekają Patrycja i Zuzia, poszłam do łazienki, by opłukać twarz zimną wodą i pójść do nich. Otworzyłam drzwi i z lekkim, wymuszonym uśmiechem weszłam do pokoju.
- Już jestem... Zrobiłam wam herbaty. Mam nadzieję, że chcecie...Zrobiłam zieloną. Zawsze piłyście także...
- Alicja nie udawaj, że wszystko dobrze...- powiedziała Patrycja i podeszła do mnie, by mnie przytulić.
- Powiesz nam co się stało? Słyszałyśmy tylko, że każesz mu wyjść... - usiadłam na łóżku i otarłam kolejne łzy. Zuzia zareagowała natychmiastowo i wyciągnęła z kieszeni chusteczki. Dziewczyny usiadły obok mnie i w ciszy czekały, czy coś powiem.
- Miałyście rację, możecie się cieszyć... Jaka ja byłam głupia...
- Nie mów tak... Nie jesteś głupia, a my nie mamy zamiaru się cieszyć. Powiedz dokładnie co się stało.
- Jak wtedy wyszłyście...Poprosiłam go, aby mi powiedział o co chodzi... Stwierdził, że o to, iż on i Kuba byli kiedyś parą...- dziewczyny spojrzały po sobie. Na ich twarzach malowało się rozbawienie i już Zuzia otwierała usta, by coś powiedzieć, ale ja jej na to nie pozwoliłam.- Uwierzyłam mu nawet. Ale jak zaczęłam nad tym myśleć to trochę zwątpiłam. Jedynymi osobami, które mogły mi pomóc byłyście wy. No i pomogłyście...A ja głupia do końca mu wierzyłam..
- Dobra to będzie dziwne, ale... Nie bądź dla niego za ostra... Miał powód, żeby ci nie mówić- spojrzałam zdziwiona na Zuzię. - To nie tak, że go bronię... po prostu sugeruję, byś dała mu jeszcze szanse...
- Sądzisz, że to był dla niego taki zimny prysznic i zmądrzeje?- spytał Patrycja- Bo ja w to nie wierzę...
- Też uważam, że zachował się podle...Pati gadałyśmy o tym. Jest on jej chłopakiem i Alicji na nim zależy. Wybaczysz to mu, prawda?- spojrzałam na przyjaciółkę. Miała rację. Jego kłamstwo sprawiło mi ogromny ból, ale byłam zdolna mu wybaczyć. Czy to moja głupota? Nie zmieniało to faktu, iż stracił moje zaufanie. Wzięłam do ręki telefon i z trudem napisałam wiadomość:
"Gregor wybaczę ci, ale na moje zaufanie będziesz musiał zasłużyć. Uważaj na siebie i skacz daleko."
Odpisał mi niemal od razu
"Dziękuję. Wiem, że moje słowa nic dla ciebie nie znaczą, ale obiecuję, że tym razem cię nie zawiodę."
Kompletnie nie panowałam nad swoimi emocjami i znów się rozpłakałam. Rzuciłam telefonem na stolik, ale niestety nie trafiłam i spadł na podłogę. Było mi wszystko jedno czy się uszkodził. Od bardzo długiego czasu dusiłam w sobie wszystkie emocje i teraz wzięły one nade mną górę. Poczułam jak Zuzia mnie przytula i aż drgnęłam.
- Prezentujesz się okropnie...Boże, Ally mam teraz wyrzuty sumienia, że tak długo cię męczyłyśmy i że nie przyjechałyśmy wcześniej. A teraz jeszcze taki atak histerii...
- Ostatni raz taki miałaś....- Patrycja się zamyśliła.
- Jak znalazłyśmy cię razem z Harnym.- powiedziała z przerażeniem Zuzia i w tym samym momencie obie siłą zaczęły mi odsłaniać ręce.
- Możecie przestać, mnie rozbierać!- powiedziałam oburzona, gdy te nie mogąc tego zrobić inaczej zdjęły mi bluzkę.
- Nie ubierałabyś obcisłych bluzek, to było by łatwiej- stwierdziła Patrycja i razem z moją drugą przyjaciółką zaczęła analizować centymetr po centymetrze skóry na moich przedramionach. Ręce miałam jak zawsze pokryte wieloma bliznami, ale wszystkie cięcia już dawna były zabliźnione. Dziewczyny spojrzały na siebie po czym na mnie.
- Za nim postanowicie siłą sprawdzić czy nie cięłam się na przykład na nogach, to od razu wam powiem, że nie...- powiedziałam łamiącym się głosem.-... No dobrze...raz ale to było 2 tygodnie temu..- wyznałam i podciągnąwszy nogi do siebie, schowałam twarz między kolana.
- Alicja!... Ile cię można prosić?! Jak grochem o ścianę....
- Ally, co się stało?- spytała spokojnie Patrycja.
- Nic, wszystko jest ok...- skłamałam.
- To przez nas? Przez to, że nie chciałyśmy z tobą gadać?
- Nie... To było straszne ale jakoś sobie z tym poradziłam.
- Więc o co chodzi?
- A może o kogo? O Gregora?- zaprzeczyłam kręcąc głową- a może jednak? Zrobił ci coś? Zmusił cię do czegoś?
- Chciał byś poszła z nim do łóżka, a ty się nie zgodziłaś?
- Albo zgodziłaś aby go nie stracić? Od samego początku wydawał mi się taki...
- Nie, nie, nie...ile wy już zdążyłyście zadać pytań?- spytałam- nic z tego co powiedziałyście. Gregor mnie do niczego nie zmusił.
- O matko... zgodziłaś się od tak i twoi rodzice cię przyłapali?
- Co?! Nie... Oszalałyście już? Nie poszliśmy razem do łóżka i Gregor wcale tego ode mnie nie chciał. Nie zależy mu na tym.
- Nie zależy mu na tym? Mówisz to z takim przekonaniem- zauważyła chytrze Zuzia.
- Tak, rozmawialiśmy na ten temat...ale to na prawdę nie chodziło o niego.- zapewniłam je ocierając łzy.
- Rozmawialiście, czyli jednak coś było na rzeczy...
- Chodziło o Kubę..- powiedziałam ocierając kolejne łzy.
- To on ci coś zrobił?!- spytały jednocześnie, a ja znów zaniosłam się płaczem. Co miałam im powiedzieć. Mam chłopaka, ale tęsknię za innym? Wzięłam głęboki oddech, przecież są moimi przyjaciółkami. Mogę im powiedzieć wszystko.
- Byłam wtedy już załamana...Wy mi wybaczyłyście, ale i tak nie miałam jak z wami rozmawiać, część mnie sądziła, iż Gregor mnie okłamuje, a druga ślepo mu wierzyła i nawet nie miałam jak z nim porozmawiać, bo w ostatnim czasie nie było go praktycznie w ogóle....a Kuba...- zamilkłam znów zanosząc się płaczem-...wiem, że to chore...ale ja nie potrafię...tęsknię za nim, za jego szczerym i uroczym uśmiechem, za jego bystrymi, piwnymi oczami w których można dostrzec jego dusze...za jego głosem...a on? Po prostu się ode mnie odciął... najpierw niby nigdy nie miał czasu i raz na jakiś czas pisał SMSa, ale od długiego już czasu...nic. Nie pisze, nie odzywa się...nie odbiera...Byłam załamana, napisałam mu że potrzebuję pomocy...ale on nie odpowiedział. Siedziałam całkiem sama z telefonem, ale kompletnie nie miałam nawet do kogo zadzwonić...- zakończyłam i zapadła cisza. Przez dłuższy czas żadna z nas się nie odzywała, aż w końcu uspokoiłam się na tyle by na nie spojrzeć. Obie siedziały z tak samo poważnymi zatroskanymi minami i mnie obserwowały.
- A próbowałaś go odwiedzić?- spytała Patrycja przerywając cisze.- On w końcu mieszka w Zakopanym, nie?
- Ale Zakopane jest duże, a ja nie znam jego adresu..
- Ja znam!- powiedziała Zuzia z dumnym uśmiechem- nie pytaj skąd...to skomplikowane. Ubieraj się i jedziemy- powiedziała i podała mi jeszcze jedną chusteczkę. Miałam nadzieję, że ten plan wypali. Z trochę lepszym humorem przebrałam się i opłukałam twarz. Pół godziny później byłyśmy pod domem państwa Kotów. Spojrzałam zdziwiona na Zuzię. Chyba jej nie doceniałam...Skąd ona znała ich adres? Przeszłyśmy niepewnie przez furtkę i zadzwoniłyśmy do drzwi. Nagle w jednym z okien coś mi mignęło. Byłam niemal pewna, iż był to Kuba. Moje serce przyspieszyło. Miałam wrażenie, że czas nagle zwolnił. W końcu jednak drzwi się otworzyły, a w nich stanął pan Rafał.
- Dzień dobry... czemu zawdzięczam wizytę młodych pań?- spytał z lekkim uśmiechem.
- Dzień dobry panu. Nigdy nie miałam okazji się z panem poznać, ale jestem koleżanką Kuby- Alicja. Może Kuba coś o mnie wspominał? Po pana minie rozumiem, że nie...
- Kuba nie wspominał, że się z kimś umówił...zresztą to by było dziwne gdyż go nie ma- spojrzałam na niego zdziwiona. Byłam gotowa przysiąść, że widziałam go w oknie...
- Jest pan pewien?
- Tego, że mój syn wyjechał? Ależ oczywiście.
- Panie Rafale widziałam Kubę w oknie...niech pan go zawoła, jeśli na prawdę nie możemy wejść.
- Zuzia przykro mi, ale Kuby na prawdę nie ma...- " Panie Rafale?! Zuzia?! Czy coś mnie ominęło?" spojrzałam na przyjaciółkę, która była wręcz oburzona.
- Co się dzieje Rafał?!- usłyszeliśmy i przy panu Rafale stanęła jego żona.- O dzień dobry Zuzik! Przyszłaś do Kuby? Już go wołam...no czemu gości nie wpuszczasz?
- Dzień dobry pani Małgosiu. Byłabym wdzięczna, gdyby pani zawołała Kubę.- odparła z uśmiechem moja przyjaciółka.
- Nie masz po co go wołać, bo Kuby przecież nie ma - powiedział bardzo dobitnie pan Rafał w zabawny sposób ruszając brwiami by dać jej do zrozumienia o co chodzi.
- A co ty opowiadasz?! Przesz ze mną w kuchni siedział! Pierogi pomaga lepić...- pan Rafał uderzył się ręką w czoło.
- No tak... jak ja mogłem go nie zauważyć...- powiedział sarkazmem i obróciwszy się wszedł w głąb domu. Gdyby nie fakt, iż Kuba do tego stopnia nie chciał za mną rozmawiać, że namówił ojca do kłamstwa sytuacja ta była by przezabawna.
- Dziękuję Ci mamo... jak zawsze jesteś bardzo pomocna- powiedział Kuba obrażonym głosem i wszedł do przedpokoju. Gdy usłyszałam jego głos przeszedł mnie dreszcz, a gdy go ujrzałam miałam wrażenie, że moje wnętrzności właśnie zaczęły przemeblowanie. Stał z skrzyżowanymi rękoma na piersi w niebieskim fartuszku po bosaku w skarpetkach.
- Wiem kotku, że jestem nie zastąpiona. Zaproś Zuzię i jej koleżanki do środka i przestań bawić się w jakieś podchody. A jak już sobie pójdą to wtedy sobie pogadamy o tym kto cię nauczył tak traktować kobiety... Wstyd...-oburzała się wracając do kuchni. Kuba w teatralny sposób przewrócił oczami i gestem ręki zaprosił nas do środka. Dziewczyny od razu ruszyły, a ja nadal stałam i ze smutkiem obserwowałam Kubę.
- Ally...Wchodzisz?
- Nie...Nie będę nikomu przeszkadzać...- powiedziałam i odwróciwszy się ruszyłam drogą powrotną. Czułam się okropnie... Nie potrafiłam zrozumieć co takiego zrobiłam, iż Kuba mnie nienawidził? Sądziłem, że pomysł dziewczyn wypali...a okazało się, iż czuję się jeszcze gorzej.
- Zaczekaj! Alicja!- dogoniły mnie przyjaciółki i przystanęłam by dać im możliwość odetchnąć. - Kuba wołał za tobą... a ty nic, puściłaś się biegiem i uciekłaś.
- Żałuj, że nie widziałaś jaką mama mu awanturę zrobiła... Fajna babka- powiedziała śmiejąc się.- Ally...Czemu uciekłaś? Przecież w końcu mogłaś z nim porozmawiać.
- Nie chciał mnie tam...a ja nie mam siły. Po co mam być gdzieś gdzie mnie nie chcą?- powiedziałam i wróciłam do domu. Dziewczyny nie zamierzały dalej ciągnąć ze mną tematu i odpuściły. Wieczorem zrobiłyśmy sobie wieczór filmowy w salonie. Ubrałyśmy się w piżamy i rozłożywszy się z kocami, poduszkami, napojami i przekąskami zaczęłyśmy ustalać kolejność wybranych filmów. Zajęło nam to sporo, ale w końcu doszłyśmy do porozumienia. Na pierwszy ogień poszedł "Hobbit", ale w połowie filmu jednogłośnie postanowiłyśmy go jednak pominąć. Następne było "Miasto kości", które moim zdaniem było naprawdę dobrym filmem. Jako trzeci film miała być "Niezgodna". Włożyłam płytę do odtwarzacza, a dziewczyny popędziły zaparzyć nam herbaty. Usiadłam na kanapie i nagle poczułam ciepłe dłonie, które zakryły mi oczy. Sparaliżowało to mnie...Kto mógł w ten sposób ze mną pogrywać? Usłyszałam jak ktoś chichocze i po chwili poczułam na szyi ciepły oddech.
- Znów otwarte drzwi...To takie dla ciebie typowe- wyszeptał mi ten ktoś do ucha i zaśmiał się, po czym odsłonił mi oczy. Znałam ten głos...od długiego czasu pragnęłam znów go usłyszeć. Nie z tym oburzeniem i niechęcią jak przed kilkoma godzinami tylko tak jak zawsze, głos przyjaciela. Odwróciłam się natychmiastowo i ujrzałam wysokiego bruneta o piwnych, szczerych oczach i uwielbianym przeze mnie uroczym uśmiechu. Kompletnie nie przemyślawszy swojej reakcji zwinnym ruchem zeszłam z kanapy i przytuliłam go.
A co do poprzedniego rozdziału powiem szczerze..jestem pod wrażeniem tego jak wierzycie w prawdomówność Gregora :) Brawo... Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Zapraszam do czytania!
_________________________
-... To dla mnie trudne...
- Gregor...Proszę powiedz mi.- chłopak spojrzał na mnie smutnymi oczami- no wykrztuś to..- w jego oczach zauważyłam coś dziwnego.
- Jestem gejem....- powiedział bardzo poważnym głosem i mała cząstka mnie w tym momencie krzyknęła "Wiedziałam!". Postanowiłam jednak nic nie mówić i słuchać go dalej. W końcu jaki to ma związek z Kubą?-...przez pewien czas...ja i Kuba byliśmy razem.- wyznał mi, a ja nie wiedziałam jak na to zareagować.- To znaczy, jestem biseksualny...Nie chciałem ci tego mówić, no bo to bardzo osobiste i... ale ja cię na prawdę kocham. To co łączyło mnie i Kubę jest już dawno skończone. - zapewnił mnie. Mówiąc szczerze spodziewałam się różnych rzeczy ale na pewno nie czegoś takiego. Jakby się nad tym zastanowić to to wszystko układało się w całość. Chłopcy kiedy ich poznałam byli w bardzo dobrych relacjach dopiero później między nimi zaczęło się psuć. Nic dziwnego że Kuba postanowił zerwać ze mną kontakt, na pewno był wściekły...aż mi głupio się zrobiło, nie chciałam odbijać mu chłopaka. No i stwierdzenie Zuzi, że już się poddał... no tak, nie ma już siły o niego walczyć. Dziewczyny były świadkami jakiejś ich rozmowy i poznały prawdę, ale dlaczego im to tak przeszkadzało? Zawsze byłam osobą bardzo tolerancyjną i nie widziałam w tym nic złego, że moje przypuszczenia okazały się być prawdą. To że mój chłopak, kiedyś miał chłopaka nie zbudzało we mnie wstrętu, złości, nienawiści... Jak one mogły pomyśleć, że będzie to dla mnie jakiś problem? Dla mnie! Dla jednej z najbardziej pokręconych dziewczyn, która w różnych sytuacjach zauważała jakieś dziwne podteksty...No właśnie... i to ja miałabym nie zauważyć, że moi przyjaciele kręcą ze sobą? W tym momencie trochę zwątpiłam w prawdomówność Gregora. Ale dlaczego miałby mnie okłamać?- Boże Alicja... no błagam powiedz coś...
- Czemu bałeś się mi o tym powiedzieć? Spytałam cię o to i zaprzeczyłeś. A nawet jeszcze lepiej dostałeś ataku śmiechu...zarówno ty jak i Kuba w szpitalu, gdy o tym wspomniałeś...Możesz mi to jakoś wyjaśnić?- spytałam bacznie mu się przyglądając.
- No...to był raczej taki atak histerycznego śmiechu...
- Ty się popłakałeś- przypomniałam mu.
- Oh... Każdy w różny sposób reaguje na nagły stres... a wtedy to była bardzo...Ta sytuacja nie należała do łatwych. Kuba uprzedził mnie, że jesteś osobą dość oryginalną i bardzo sympatyczną, ale ja cię nie znałem... I co miałem Ci powiedzieć? Nawet jak już Cię znałem...Zrozum, na prawdę Cię kocham i nie wiedziałem jakbyś zareagowała...
- No tak... To musiało być faktycznie straszne... Pewnie byłeś święcie przekonany, że doskonale to ukrywasz, a tu nagle ktoś ci z takim pytaniem wyjeżdża- przytaknął mi z bladym uśmiechem.- Gregor nie mam żadnego problemu z tym, że jesteś bi,-"jeśli jesteś"- ale...
- Wiedziałem, że pojawi się ale, to by było zbyt piękne.
-...Ale czuję się koszmarnie z myślą, że odbiłam cię Kubie.
- Wiedziałem, że tak pomyślisz. To nie tak... Między nami już od jakiegoś czasu nie działo się dobrze. Rozstaliśmy się, ale to nie twoja wina. To ja częściowo zawaliłem. Proszę nie oceniaj mnie...
- Zdradzałeś go...- powiedziałam z wyrzutem, sama nie wiedząc do kogo bardziej mam pretensje. Do niego o to, że tak chamsko pogrywał, czy do siebie o to, że mu ulegałam? Tak jak w moje urodziny, gdy "przyłapała" nas Zuzia, a potem przy Kubie to wyszło na jaw...Musieli być jeszcze wtedy razem.
- To nie tak... Wytłumaczyłem mu, że wtedy to były tylko wygłupy.
- To były dla ciebie tylko wygłupy?! Człowieku ty miałeś chłopaka, a nie czarujmy się, próbowałeś mnie uwieść!
- To teraz nagle dla ciebie to już nie były wygłupy?
- Nie... dla mnie tak...Miałeś chłopaka! Dla ciebie związek nic nie znaczy?
- Nie ważne...W każdym razie wybaczył mi to. No ale nie mogłem go dłużej okłamywać. Wytłumaczyłem mu, że to ciebie kocham i rozstaliśmy się w zgodzie.
- Ale jednak Kuba nie chce mnie znać... zadzwonię do niego i z nim porozmawiam, przeproszę...- "sprawdzę czy nie kłamiesz" dopowiedziałam sobie w myślach i wziąwszy telefon, wykręciłam numer.
- Nie dzwoń!- krzyknął z przerażeniem Gregor i wyrwał mi z ręki komórkę. Rzuciłam mu zdziwione spojrzenie- Ja z nim to załatwię. Tak będzie lepiej...Wytłumaczę mu, że to co nas kiedyś łączyło to już historia...zobaczysz. Załatwię to- powiedział załamany i trochę się zmieszał. Stał przez chwilę w ciszy i oddał mi telefon.
- Ej... a wy zamierzacie świętować te moje urodziny, czy nie?-spytała moja siostra pojawiając się w drzwiach. Rzuciłam Gregorowi ostatnie podejrzliwe spojrzenie i razem zeszliśmy do gości. Impreza przebiegała bardzo miło, ale ja nie miałam głowy do zabaw. Myślałam nad tym wszystkim co się wydarzyło tego dnia. Byłam wściekła na Gregora, a jednocześnie na siebie. Pokłóciłam się z przyjaciółkami, a teraz nie miałam pojęcia jak je przeprosić. No i pozostaje jeszcze sprawa Gregora i Kuby. Teoretycznie Gregor nie miał po co kłamać, ale z drugiej strony...On i Kuba razem? Trudno było mi w to uwierzyć. I ta jego reakcja, gdy stwierdziłam, że chce porozmawiać z Kubą... Coś mi w tym wszystkim nie pasowało. Teraz gdy sięgam pamięcią wstecz, faktycznie zauważam pewne argumenty, które przemawiają za wersją Tyrolczyka. Kuba czasem zachowywał się dziwnie...Ewidentnie zdarzało mu się być zazdrosnym. Po długim namyśle już byłam gotowa przyjąć jego wersję, kiedy nagle skojarzyłam pewne fakty. Na nieszczęście Gregora były one dowodem tego, że kłamie. Nie chciałam od razu robić awantury i postanowiłam pierw coś sprawdzić. Do tego pilnie potrzebowałam przyjaciółek, jednak te w tej chwili były na mnie obrażone, a ja nie miałam pojęcia jak je przeprosić. Mijały dni i tygodnie, a jak mój konflikt z przyjaciółkami trwał tak nie dobiegał końca. Moje relacje z Gregorem uległy lekkiemu oziębieniu, gdyż ten miał treningi i wyjazdy. W końcu udało mi się pogodzić z dziewczynami i miały mnie odwiedzić w wakacje. Przez długi czas wierzyłam, że Gregor na prawdę chce mi pomóc w sprawie Kuby, ale po ponad dwóch tygodniach zwątpiłam. Sama próbowałam się z nim skontaktować ale bez sukcesu. Kilka dni przed rozpoczęciem LGP w końcu mogłam zobaczyć przyjaciółki.
- Hej dziewczyny!- przywitałam je z uśmiechem.
- O Boże Ally! Wyglądasz okropnie!- powiedziała Patrycja, gdy tylko im otworzyłam. Uśmiechnęłam się blado. Nie była pierwszą osobą, która zwróciła mi uwagę na to, że kiepsko wyglądam.
- Co się stało? Wiem, że nie widziałyśmy się 2 miesiące...Ale to nie jest aż tak dużo!
- Oh...Proszę, nie męczcie mnie. Muszę was o coś zapytać.
- Nie wywiniesz się!
- Alicja... Czy jest Gregor?-spytała Zuzia nasłuchując, pokiwałam głową i zobaczyłam, że dziewczyny markotnieją.
- Nie przejmujcie się nim. On i tak się już wraca do Wisły. Przyjechał do mnie wczoraj, ale musi wracać...
- A ty nadal z nim...gdybyś tylko wiedziała. Zapewne ci nie powiedział?- spytała z ironicznym uśmiechem i pokręciła głową. Do naszych uszu doszedł dźwięk świadczący o tym, iż Gregor schodzi po schodach.- No to my się ewakuujemy... nie bardzo chcemy się z nim zobaczyć...
- Powiedz mi tylko jedno... Ta rozmowa, której byłyście światkiem... to coś co ukrywacie. To miało miejsce w dniu wypadku, prawda? Na balu u Kaśki?
- Tak...skąd wiesz?- spytała zdziwiona, a ja się tylko uśmiechnęłam blado i pozwoliłam im uciec do mojego pokoju. Czułam się koszmarnie... Ufałam mu, a on mnie oszukał. Byłam tego niemal pewna. Dziewczyny nie mogły być świadkami ich rozmowy z prostej przyczyny. Tamtego dnia Gregor nie widział się z Kubą. Znaczy widzieli się, ale dopiero w szpitalu. Może i nie pamiętałam tego dnia, ale to akurat wiedziałam. Postanowiłam rozwiać wszelkie wątpliwości.
- Gregor za nim pojedziesz chcę z tobą porozmawiać- powiedziałam opierając się o framugi w przedpokoju.
- Mam małe opóźnienie... To nie może zaczekać?- spytał zawiązując buty.
- Nie- powiedziałam stanowczo i chłopak na mnie spojrzał.
- Dobrze...Co się stało?- spytał z troską stanąwszy naprzeciw mnie.
- Muszę cię o coś spytać... Spokojnie to będzie krótkie- zapewniłam go- tylko odpowiedz szczerze- Gregor uśmiechnął się blado.
- Obiecuję odpowiedzieć szczerze.
- Gregor..Czy to co mi powiedziałeś, to że jesteś gejem...to wszystko, czy to była prawda?- spytałam spoglądając na niego, W jego oczach widziałam smutek. Wiedziałam, że rozważa czy powiedzieć prawdę, czy też skłamać...Z każdą chwilą czułam się coraz gorzej.
-...Nie, Kuba i ja nigdy nie byliśmy parą. Nawet nie jestem bi...Okłamałem cię...- powiedział bardzo cicho, tak jakby nie chciał by ktoś go usłyszał. Spojrzałam na niego nie mogąc w to uwierzyć. Przez ten cały czas miałam szczerą nadzieję, że się mylę...To chore, ale marzyłam o tym, aby mój chłopak okazał się gejem! Choć tego iż kłamał, byłam od jakiegoś czasu wprawie pewna, to jednak cały czas w głębi serca mu wierzyłam.
- Dlaczego...?- spytałam smutnym głosem. Gregor nie odpowiedział, po prostu stał i spoglądał na podłogę. Czułam jak po policzku spływa mi łza. Otarłam ją szybko- Miały rację...jesteś podłym kłamcą. Jak mogłeś...Lepiej już idź- powiedziałam i odwróciwszy się na pięcie chciałam wyjść, lecz chłopak mnie powstrzymał.
- Alicja...przepraszam. Błagam wybacz mi to.... Ja ci powiem prawdę, obiecuję, ale jeszcze nie teraz. Ja cię kocham... na prawdę. Nawet sobie nie wyobrażasz jak podle się czułem
- Gregor nie interesuje mnie to... Zniknij mi z oczu. Natychmiast!
- Wybaczysz mi to?- spytał załamany.
- Wynoś się...- Gregor przymknął powieki na chwilę i spojrzawszy na mnie raz jeszcze, wziął swoją torbę i wyszedł. Zatrzasnęłam za nim drzwi i się rozpłakałam. Przypomniawszy sobie, że w moim pokoju czekają Patrycja i Zuzia, poszłam do łazienki, by opłukać twarz zimną wodą i pójść do nich. Otworzyłam drzwi i z lekkim, wymuszonym uśmiechem weszłam do pokoju.
- Już jestem... Zrobiłam wam herbaty. Mam nadzieję, że chcecie...Zrobiłam zieloną. Zawsze piłyście także...
- Alicja nie udawaj, że wszystko dobrze...- powiedziała Patrycja i podeszła do mnie, by mnie przytulić.
- Powiesz nam co się stało? Słyszałyśmy tylko, że każesz mu wyjść... - usiadłam na łóżku i otarłam kolejne łzy. Zuzia zareagowała natychmiastowo i wyciągnęła z kieszeni chusteczki. Dziewczyny usiadły obok mnie i w ciszy czekały, czy coś powiem.
- Miałyście rację, możecie się cieszyć... Jaka ja byłam głupia...
- Nie mów tak... Nie jesteś głupia, a my nie mamy zamiaru się cieszyć. Powiedz dokładnie co się stało.
- Jak wtedy wyszłyście...Poprosiłam go, aby mi powiedział o co chodzi... Stwierdził, że o to, iż on i Kuba byli kiedyś parą...- dziewczyny spojrzały po sobie. Na ich twarzach malowało się rozbawienie i już Zuzia otwierała usta, by coś powiedzieć, ale ja jej na to nie pozwoliłam.- Uwierzyłam mu nawet. Ale jak zaczęłam nad tym myśleć to trochę zwątpiłam. Jedynymi osobami, które mogły mi pomóc byłyście wy. No i pomogłyście...A ja głupia do końca mu wierzyłam..
- Dobra to będzie dziwne, ale... Nie bądź dla niego za ostra... Miał powód, żeby ci nie mówić- spojrzałam zdziwiona na Zuzię. - To nie tak, że go bronię... po prostu sugeruję, byś dała mu jeszcze szanse...
- Sądzisz, że to był dla niego taki zimny prysznic i zmądrzeje?- spytał Patrycja- Bo ja w to nie wierzę...
- Też uważam, że zachował się podle...Pati gadałyśmy o tym. Jest on jej chłopakiem i Alicji na nim zależy. Wybaczysz to mu, prawda?- spojrzałam na przyjaciółkę. Miała rację. Jego kłamstwo sprawiło mi ogromny ból, ale byłam zdolna mu wybaczyć. Czy to moja głupota? Nie zmieniało to faktu, iż stracił moje zaufanie. Wzięłam do ręki telefon i z trudem napisałam wiadomość:
"Gregor wybaczę ci, ale na moje zaufanie będziesz musiał zasłużyć. Uważaj na siebie i skacz daleko."
Odpisał mi niemal od razu
"Dziękuję. Wiem, że moje słowa nic dla ciebie nie znaczą, ale obiecuję, że tym razem cię nie zawiodę."
Kompletnie nie panowałam nad swoimi emocjami i znów się rozpłakałam. Rzuciłam telefonem na stolik, ale niestety nie trafiłam i spadł na podłogę. Było mi wszystko jedno czy się uszkodził. Od bardzo długiego czasu dusiłam w sobie wszystkie emocje i teraz wzięły one nade mną górę. Poczułam jak Zuzia mnie przytula i aż drgnęłam.
- Prezentujesz się okropnie...Boże, Ally mam teraz wyrzuty sumienia, że tak długo cię męczyłyśmy i że nie przyjechałyśmy wcześniej. A teraz jeszcze taki atak histerii...
- Ostatni raz taki miałaś....- Patrycja się zamyśliła.
- Jak znalazłyśmy cię razem z Harnym.- powiedziała z przerażeniem Zuzia i w tym samym momencie obie siłą zaczęły mi odsłaniać ręce.
- Możecie przestać, mnie rozbierać!- powiedziałam oburzona, gdy te nie mogąc tego zrobić inaczej zdjęły mi bluzkę.
- Nie ubierałabyś obcisłych bluzek, to było by łatwiej- stwierdziła Patrycja i razem z moją drugą przyjaciółką zaczęła analizować centymetr po centymetrze skóry na moich przedramionach. Ręce miałam jak zawsze pokryte wieloma bliznami, ale wszystkie cięcia już dawna były zabliźnione. Dziewczyny spojrzały na siebie po czym na mnie.
- Za nim postanowicie siłą sprawdzić czy nie cięłam się na przykład na nogach, to od razu wam powiem, że nie...- powiedziałam łamiącym się głosem.-... No dobrze...raz ale to było 2 tygodnie temu..- wyznałam i podciągnąwszy nogi do siebie, schowałam twarz między kolana.
- Alicja!... Ile cię można prosić?! Jak grochem o ścianę....
- Ally, co się stało?- spytała spokojnie Patrycja.
- Nic, wszystko jest ok...- skłamałam.
- To przez nas? Przez to, że nie chciałyśmy z tobą gadać?
- Nie... To było straszne ale jakoś sobie z tym poradziłam.
- Więc o co chodzi?
- A może o kogo? O Gregora?- zaprzeczyłam kręcąc głową- a może jednak? Zrobił ci coś? Zmusił cię do czegoś?
- Chciał byś poszła z nim do łóżka, a ty się nie zgodziłaś?
- Albo zgodziłaś aby go nie stracić? Od samego początku wydawał mi się taki...
- Nie, nie, nie...ile wy już zdążyłyście zadać pytań?- spytałam- nic z tego co powiedziałyście. Gregor mnie do niczego nie zmusił.
- O matko... zgodziłaś się od tak i twoi rodzice cię przyłapali?
- Co?! Nie... Oszalałyście już? Nie poszliśmy razem do łóżka i Gregor wcale tego ode mnie nie chciał. Nie zależy mu na tym.
- Nie zależy mu na tym? Mówisz to z takim przekonaniem- zauważyła chytrze Zuzia.
- Tak, rozmawialiśmy na ten temat...ale to na prawdę nie chodziło o niego.- zapewniłam je ocierając łzy.
- Rozmawialiście, czyli jednak coś było na rzeczy...
- Chodziło o Kubę..- powiedziałam ocierając kolejne łzy.
- To on ci coś zrobił?!- spytały jednocześnie, a ja znów zaniosłam się płaczem. Co miałam im powiedzieć. Mam chłopaka, ale tęsknię za innym? Wzięłam głęboki oddech, przecież są moimi przyjaciółkami. Mogę im powiedzieć wszystko.
- Byłam wtedy już załamana...Wy mi wybaczyłyście, ale i tak nie miałam jak z wami rozmawiać, część mnie sądziła, iż Gregor mnie okłamuje, a druga ślepo mu wierzyła i nawet nie miałam jak z nim porozmawiać, bo w ostatnim czasie nie było go praktycznie w ogóle....a Kuba...- zamilkłam znów zanosząc się płaczem-...wiem, że to chore...ale ja nie potrafię...tęsknię za nim, za jego szczerym i uroczym uśmiechem, za jego bystrymi, piwnymi oczami w których można dostrzec jego dusze...za jego głosem...a on? Po prostu się ode mnie odciął... najpierw niby nigdy nie miał czasu i raz na jakiś czas pisał SMSa, ale od długiego już czasu...nic. Nie pisze, nie odzywa się...nie odbiera...Byłam załamana, napisałam mu że potrzebuję pomocy...ale on nie odpowiedział. Siedziałam całkiem sama z telefonem, ale kompletnie nie miałam nawet do kogo zadzwonić...- zakończyłam i zapadła cisza. Przez dłuższy czas żadna z nas się nie odzywała, aż w końcu uspokoiłam się na tyle by na nie spojrzeć. Obie siedziały z tak samo poważnymi zatroskanymi minami i mnie obserwowały.
- A próbowałaś go odwiedzić?- spytała Patrycja przerywając cisze.- On w końcu mieszka w Zakopanym, nie?
- Ale Zakopane jest duże, a ja nie znam jego adresu..
- Ja znam!- powiedziała Zuzia z dumnym uśmiechem- nie pytaj skąd...to skomplikowane. Ubieraj się i jedziemy- powiedziała i podała mi jeszcze jedną chusteczkę. Miałam nadzieję, że ten plan wypali. Z trochę lepszym humorem przebrałam się i opłukałam twarz. Pół godziny później byłyśmy pod domem państwa Kotów. Spojrzałam zdziwiona na Zuzię. Chyba jej nie doceniałam...Skąd ona znała ich adres? Przeszłyśmy niepewnie przez furtkę i zadzwoniłyśmy do drzwi. Nagle w jednym z okien coś mi mignęło. Byłam niemal pewna, iż był to Kuba. Moje serce przyspieszyło. Miałam wrażenie, że czas nagle zwolnił. W końcu jednak drzwi się otworzyły, a w nich stanął pan Rafał.
- Dzień dobry... czemu zawdzięczam wizytę młodych pań?- spytał z lekkim uśmiechem.
- Dzień dobry panu. Nigdy nie miałam okazji się z panem poznać, ale jestem koleżanką Kuby- Alicja. Może Kuba coś o mnie wspominał? Po pana minie rozumiem, że nie...
- Kuba nie wspominał, że się z kimś umówił...zresztą to by było dziwne gdyż go nie ma- spojrzałam na niego zdziwiona. Byłam gotowa przysiąść, że widziałam go w oknie...
- Jest pan pewien?
- Tego, że mój syn wyjechał? Ależ oczywiście.
- Panie Rafale widziałam Kubę w oknie...niech pan go zawoła, jeśli na prawdę nie możemy wejść.
- Zuzia przykro mi, ale Kuby na prawdę nie ma...- " Panie Rafale?! Zuzia?! Czy coś mnie ominęło?" spojrzałam na przyjaciółkę, która była wręcz oburzona.
- Co się dzieje Rafał?!- usłyszeliśmy i przy panu Rafale stanęła jego żona.- O dzień dobry Zuzik! Przyszłaś do Kuby? Już go wołam...no czemu gości nie wpuszczasz?
- Dzień dobry pani Małgosiu. Byłabym wdzięczna, gdyby pani zawołała Kubę.- odparła z uśmiechem moja przyjaciółka.
- Nie masz po co go wołać, bo Kuby przecież nie ma - powiedział bardzo dobitnie pan Rafał w zabawny sposób ruszając brwiami by dać jej do zrozumienia o co chodzi.
- A co ty opowiadasz?! Przesz ze mną w kuchni siedział! Pierogi pomaga lepić...- pan Rafał uderzył się ręką w czoło.
- No tak... jak ja mogłem go nie zauważyć...- powiedział sarkazmem i obróciwszy się wszedł w głąb domu. Gdyby nie fakt, iż Kuba do tego stopnia nie chciał za mną rozmawiać, że namówił ojca do kłamstwa sytuacja ta była by przezabawna.
- Dziękuję Ci mamo... jak zawsze jesteś bardzo pomocna- powiedział Kuba obrażonym głosem i wszedł do przedpokoju. Gdy usłyszałam jego głos przeszedł mnie dreszcz, a gdy go ujrzałam miałam wrażenie, że moje wnętrzności właśnie zaczęły przemeblowanie. Stał z skrzyżowanymi rękoma na piersi w niebieskim fartuszku po bosaku w skarpetkach.
- Wiem kotku, że jestem nie zastąpiona. Zaproś Zuzię i jej koleżanki do środka i przestań bawić się w jakieś podchody. A jak już sobie pójdą to wtedy sobie pogadamy o tym kto cię nauczył tak traktować kobiety... Wstyd...-oburzała się wracając do kuchni. Kuba w teatralny sposób przewrócił oczami i gestem ręki zaprosił nas do środka. Dziewczyny od razu ruszyły, a ja nadal stałam i ze smutkiem obserwowałam Kubę.
- Ally...Wchodzisz?
- Nie...Nie będę nikomu przeszkadzać...- powiedziałam i odwróciwszy się ruszyłam drogą powrotną. Czułam się okropnie... Nie potrafiłam zrozumieć co takiego zrobiłam, iż Kuba mnie nienawidził? Sądziłem, że pomysł dziewczyn wypali...a okazało się, iż czuję się jeszcze gorzej.
- Zaczekaj! Alicja!- dogoniły mnie przyjaciółki i przystanęłam by dać im możliwość odetchnąć. - Kuba wołał za tobą... a ty nic, puściłaś się biegiem i uciekłaś.
- Żałuj, że nie widziałaś jaką mama mu awanturę zrobiła... Fajna babka- powiedziała śmiejąc się.- Ally...Czemu uciekłaś? Przecież w końcu mogłaś z nim porozmawiać.
- Nie chciał mnie tam...a ja nie mam siły. Po co mam być gdzieś gdzie mnie nie chcą?- powiedziałam i wróciłam do domu. Dziewczyny nie zamierzały dalej ciągnąć ze mną tematu i odpuściły. Wieczorem zrobiłyśmy sobie wieczór filmowy w salonie. Ubrałyśmy się w piżamy i rozłożywszy się z kocami, poduszkami, napojami i przekąskami zaczęłyśmy ustalać kolejność wybranych filmów. Zajęło nam to sporo, ale w końcu doszłyśmy do porozumienia. Na pierwszy ogień poszedł "Hobbit", ale w połowie filmu jednogłośnie postanowiłyśmy go jednak pominąć. Następne było "Miasto kości", które moim zdaniem było naprawdę dobrym filmem. Jako trzeci film miała być "Niezgodna". Włożyłam płytę do odtwarzacza, a dziewczyny popędziły zaparzyć nam herbaty. Usiadłam na kanapie i nagle poczułam ciepłe dłonie, które zakryły mi oczy. Sparaliżowało to mnie...Kto mógł w ten sposób ze mną pogrywać? Usłyszałam jak ktoś chichocze i po chwili poczułam na szyi ciepły oddech.
- Znów otwarte drzwi...To takie dla ciebie typowe- wyszeptał mi ten ktoś do ucha i zaśmiał się, po czym odsłonił mi oczy. Znałam ten głos...od długiego czasu pragnęłam znów go usłyszeć. Nie z tym oburzeniem i niechęcią jak przed kilkoma godzinami tylko tak jak zawsze, głos przyjaciela. Odwróciłam się natychmiastowo i ujrzałam wysokiego bruneta o piwnych, szczerych oczach i uwielbianym przeze mnie uroczym uśmiechu. Kompletnie nie przemyślawszy swojej reakcji zwinnym ruchem zeszłam z kanapy i przytuliłam go.
Chłopak był trochę zaskoczony moim zachowaniem, ale także mnie przytulił.
- Byłem przekonany, że mnie wyrzucisz, a tu proszę...
- W życiu bym cię nie wyrzuciła...jesteś moim przyjacielem.- powiedziałam. Brunet zasmucił się trochę i zamyśliwszy się na chwilę, uśmiechnął się.
- Przepraszam...Zachowywałem się jak za przeproszeniem dupek. Mógłbym ci teraz spróbować wytłumaczyć co się stało...ale to skomplikowane i wolałbym przy innej okazji. Przepraszam- powiedział, a ja znów go przytuliłam.
- To ja przepraszam...Za to że nie wiem co zrobiłam i za to coś. Cieszę się, że znów jesteś dla mnie dostępny. Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłam- wyznałam i uśmiechnęłam się blado.
- Ojej! Jak słodko! Zuzia chodź zobacz, kumpel marnotrawny wrócił!
- No proszę, a jednak coś dociera do ciebie- powiedziała Zuzia i postawiła na stole herbatę.
- Kuba, masz może ochotę z nami pooglądać filmy?- zaproponowałam.
- Jasne czemu nie! Zuzik...a zrobiłabyś mi herbaty?- gdy użył zdrobnienia jej imienia przypomniałam sobie coś istotnego.
- Zuzik...no właśnie. Mogę się dowiedzieć skąd twoi rodzice ją znają?- spytałam Kuby, na co ten się szeroko uśmiechnął.
- Zuzia...bywała u mnie, że tak to ujmę. To skomplikowane. - spojrzałam na niego zdziwiona.- Była u mnie kilka razy.
- Tak, i nawet u niego spałam. A za każdym razem to miało związek z tobą, Alicja... spokojnie to były tylko koleżeńskie rozmowy - wtrąciła się stawiając przed chłopakiem kubek herbaty- Na pewno kiedyś ci to opowiemy, a teraz włączaj film bo uwielbiam "Niezgodną"- zarządziła i bez dłuższej zwłoki nacisnęłam "play". Kuba usiadł obok mnie.
- To będzie jakiś romans?
- Poniekąd..ale na prawdę fajny- odpowiedziała mu Patrycja.
- Aha... czyli pozna faceta i będzie happy end? Czy bardziej tragedia?
- Przestań gadać...Nie zdradzimy ci zakończenia. To by było bez sensu...- powiedziałam i oparłam się o niego by było mi wygodniej.
- Ty też to już widziałaś? Skoro wszystkie to widziałyście to po co to oglądacie?
- Cicho! Tu się ogląda!- zagrzmiała Zuzia. Zaczęłam chichotać i za nim Kuba znów coś powiedział zakryłam mu usta, po czym przyłożyłam palec do ust by pokazać mu, że ma być cicho. Przewrócił oczami i przytuliwszy mnie grzecznie oglądał. Sama ten film oglądałam już z pięć razy, ale na prawdę był tego wart. Było to bardzo płytkie, ale jeśli w filmie facet nie pokazuje klaty choć raz film dla mnie jest stracony. W końcu to romans! A w tym przypadku Cztery ma się czym pochwalić.
- I co? To koniec?- zbulwersował się Kuba.
- No. Koniec tej części i mamy nadzieję, że będzie następna.
- Ale bez sensu...Przecież tu się nic nie wyjaśnia. I co się z nimi stanie? Nie wolno tak kończyć filmów- oburzył się i wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
- Oj Kubuś, Kubuś.... Włączcie następny, a ja idę sobie zrobić zielonej herbaty.- powiedziałam i upewniwszy się, kto jeszcze chce poszłam do kuchni. Po dłuższym namyśle stwierdziłam, że wolę sok pomarańczowy i bardzo szybko wróciłam do salonu. Zatrzymałam się jednak, gdyż usłyszałam swoje imię. Najwyraźniej wykorzystali okazję, by porozmawiać beze mnie. W ostatnim czasie byłam lekko przewrażliwiona i od razu zaczęłam słuchać.
- Wiem, że sprawiłem jej tym ból... to było mega głupie. Żałuję, że ciągnąłem to tak długo.
- I co teraz zamierzasz?
- Jak to co? Walczyć! Zrozumiałem, że nie mogę się poddać.
- I co? Masz plan? Mam nadzieję, że lepszy niż unikanie jej...
- Wiem o co ci chodzi. Spokojnie w przeciwieństwie do niektórych nie zmierzam do celów po trupach. I odpowiadając na twoje pytanie, tak mam plan- powiedział zadowolony i usłyszałam jak cała trojka zaczyna się śmiać. "Chyba powinnaś się przyzwyczaić, że nie rozumiesz rozmów przyjaciół" pomyślałam i lekkim uśmiechem weszłam do salonu. Zająwszy swoje miejsce obok Kuby, przytuliłam się do niego, gdyż tym razem wybór padł na "Klątwę", czyli horror, a ja koszmarnie się bałam na tego typu filmach. Obejrzałam tylko pierwsze 30 minut, a całą resztę przeleżałam wtulona w niego, aż w końcu najzwyczajniej w świecie zasnęłam. Przebudziłam się w momencie, gdy poczułam, że ktoś mnie unosi. Otworzyłam lekko oczy.
- Śpij, nic się nie dzieje- zapewnił mnie troskliwym głosem i położywszy mnie w moim łóżku przykrył mnie kocem.- Dobranoc- wyszeptał i pocałował mnie w czoło, po czym ruszył do drzwi.
- Kuba...
- Tak?
- Proszę, zostań ze mną...- powiedziałam zaspanym głosem. Chłopak uśmiechnął się lekko i podszedł do mojego łóżka po czym przysiadł obok mnie i mnie przytulił.
- Śpij spokojnie, nic ci nie grozi...- powiedział lekko rozbawionym głosem. Byłam na tyle śpiąca, że nie zamierzałam wciskać mu kitu, iż ten film mnie nie ruszył i będąc mu wdzięczna za to, że mnie nie wyśmiał wtuliłam się w niego i zasnęłam.
___________________________________
Mam nadzieję, że rozdział nie był najgorszy. Mnie osobiście się nawet podoba, choć mógłby być lepszy :)
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ale mam nadzieję, że w ciągu tygodnia.
Nie wiem jak wy, ale ja już nie mogę się doczekać pierwszego konkursu PŚ :D :D :D :D :D
A już jutro, wprawie dzisiaj, kwalifikacje!!
Będę wdzięczna za komentarze i DO NASTĘPNEGO!!
Mam nadzieję, że rozdział nie był najgorszy. Mnie osobiście się nawet podoba, choć mógłby być lepszy :)
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ale mam nadzieję, że w ciągu tygodnia.
Nie wiem jak wy, ale ja już nie mogę się doczekać pierwszego konkursu PŚ :D :D :D :D :D
A już jutro, wprawie dzisiaj, kwalifikacje!!
Będę wdzięczna za komentarze i DO NASTĘPNEGO!!
poniedziałek, 10 listopada 2014
ROZDZIAŁ XVII: Chcę poznać prawdę...Nawet ta najgorsza, jest lepsza niż kłamstwo.
Tak jak powiedziałam oto kolejny rozdział! Zapraszam do czytania!
__________________________________________
- 24 maja...- powiedziałam sama do siebie skreślając kolejny dzień na kalendarzu. Nagle ktoś od tyłu zasłonił dłońmi mi oczy.
- Zgadnij kto!- rozkazał rozbawiony głos. Uśmiechnęłam się i zamyśliłam na chwile.
- No nie mam pojęcia... to będzie czysty strzał...Gregor?- powiedziałam śmiejąc się.
- Brawo! Zacznij grać na loterii..- odwróciłam się do niego i pocałowałam na dzień dobry.- Jakie masz plany na dziś?
- Urodziny siostry... Może zostaniesz na nich jako mój gość?- spytałam cały czas go przytulając.
- Jesteś tego pewna? Chcesz mnie przedstawić jako swojego chłopaka?- pokiwałam głową i Gregor z uśmiechem mnie pocałował. Usłyszałam jak ktoś uchyla drzwi i wchodzi do pokoju. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam na znajomą dziewczynę, która stała zszokowana spoglądając to na mnie to na Tyrolczyka.
- O..Hej Zuzia. Boże... jak ja dawno cię nie widziałam- powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.
- Hej, no też się stęskniłam. Wyglądasz o wiele lepiej niż ostatnim razem. Mam ci przekazać pozdrowienia od Harnego. Słuchaj...- Zuzia spojrzała niepewnie na Gregora, który oparł się o ścianę i nas obserwował. Dziewczyna pochyliła się lekko i kontynuowała- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego się z nim obściskujesz?- przewróciłam oczami.
- Zacznijmy od tego, że ja z nikim się nie obściskiwałam. Tylko się całowaliśmy, a to nic złego... Jesteśmy parą.- wyznałam przyjaciółce, lecz jej reakcja była dla mnie bardzo dziwna. Wytrzeszczyła na mnie oczy w zdziwieniu i przez dobrą chwilę stała w milczeniu mierząc mnie wzrokiem.
- Jesteście...parą?- spytała oskarżycielskim tonem. Nie miałam pojęcia co w tym złego i przytaknęłam z uśmiechem- No to są chyba jakieś żarty! - powiedziała oburzona- E! Ty Romeo! Pozwól na słówko, bo chyba musimy porozmawiać...- powiedziała ku memu zdziwieniu po angielsku. Spojrzałam na Gregora, który westchnął cicho i wyszedł z pokoju.- A ty... weź się ubierz! Kto to widział w skąpej piżamie paradować...i to o tej porze- powiedziała i wyszła za nim. Byłam w niemałym zdziwieniu i kompletnie nie ogarniałam co się dzieje. Spojrzałam do lustra, aby sprawdzić czy na prawdę mój strój jest wyzywający. Miałam na sobie króciutkie spodenki i koronkową bluzkę na ramiączkach. Wzruszyłam ramionami i wziąwszy rzeczy poszłam do łazienki. Do moich uszu doszła kłótnia mojej przyjaciółki z moim chłopakiem. Nie byłam typem człowieka, który podsłuchuje rozmowy innych ludzi, ale cała ta sytuacja mi się nie podobała.
-... zachowujesz się jak dupek!- zagrzmiała moja przyjaciółka.
- Hamuj się! To nie jest twoja sprawa...
- A właśnie, że moja bo dotyczy mojej przyjaciółki!
- To zamiast mieć jakieś "ale" do mnie to pogadaj z...- Gregor zauważył, że im się przyglądam i w tym samym momencie odwróciła się Zuzia, która widząc mnie pomachała mi jak gdyby nigdy nic. Zrozumiałam, że nie chcą, abym słuchała ich rozmowy i poszłam się przebrać. Nie podobała mi się ta sytuacja...Dlaczego Zuzia w taki sposób traktuje Gregora? Co w tym złego, że jesteśmy parą? Co takiego przede mną ukrywają? Nie znałam odpowiedzi na żadne z tych pytań. Gdy wróciłam do pokoju oboje już się nie kłócili i razem siedzieli w moim pokoju na sofie, a Gregor z lekkim uśmiechem chował swój telefon do kieszeni.
- Możecie mi wyjaśnić co się dzieje?- spytałam nie ukrywając złości.
- Nic....po prostu...- Zuzia usilnie szukała w głowie jakiegoś dobrego wyjaśnienia.
- Zuzka po prostu martwiła się, że moje zamiary nie są dobre...ale już to sobie wyjaśniliśmy. Prawda?- powiedział i spojrzał na dziewczynę.
-.. Ta. - westchnęła i dodała już bardziej przekonana- Prawda.
- Oho... uważajcie bo wam uwierzę. Zuzia nie wiem o co wam poszło, ale nie życzę sobie, abyś zwracała się do niego w ten sposób.
- Yhy... dobra, nie ważne. Cieszę się, że cię widzę! Jestem na prawdę wdzięczna Ani za zaproszenie.- nie miałam siły kłócić się z nią i dociekać o co tak na prawdę im poszło. A może lepiej, że nie wiedziałam? Do imprezy Anki zostało jeszcze kilka godzin, więc jak tylko przyjechała Patrycja poszłyśmy w trójkę na miasto. Wspaniale było znów spędzić z nimi czas i poplotkować o znajomych, chłopakach.
- Dobra... to teraz jak na spowiedzi. Poważnie jesteś z Gregorem?! Ally?!- przewróciłam oczami. Następna, która miała mieć z tym jakiś problem.
- Pyszne mają tu lody, prawda?- spróbowałam zmienić temat, ale po minie przyjaciółki wiedziałam, że to mi się nie uda. Westchnęłam- Tak, na prawdę jesteśmy parą. Co w tym złego ?... Gregor jest na prawdę wyjątkowy.
- Alicja... Tylko szczerze!-uprzedziła- Jesteś z nim dlatego, że na prawdę go kochasz czy dlatego, że to Gregor Schlierenzauer?- spytała poważnie Patrycja.
- Przepraszam...ale do czego ty zmierzasz?- spytałam oburzona. Jej pytanie kompletni mnie rozbroiło.
- Wszystkie dobrze wiemy, że Gregor ci się podobał i to jeszcze zanim go poznałaś osobiście...- zaczęła Zuzia, ale nie pozwoliłam jej skończyć.
- Co was napadło?! Nie uważam, aby nasz związek był czymś złym! A fakt że Gregor nigdy nie był mi obojętny nie ma tu nic do rzeczy! Co wy w ogóle wymyśliłyście...Powinnam się teraz na was obrazić - dziewczyny spojrzały jedna na drugą i najwyraźniej wolały nie ciągnąć tematu, gdyż nic mi nie odpowiedziały.
- Dobra...Sorry. Kto jeszcze nam znajomy będzie u Anki na urodzinach?
- Może Kuba?- spytała z nadzieją w głosie Patrycja. Jej zdanie boleśnie mnie ugodziło.Nikomu o tym nie mówiłam, ale od tamtego wieczoru, gdy brunet był światkiem tego jak ja i Gregor się całujemy, nie rozmawiał ze mną. Co prawda nadal pisał do mnie SMSy, ale nie tak często i bez takiego samego entuzjazmu.Niby były to tylko wiadomości tekstowe, ale bez trudu można było zrozumieć, że chłopak do pisania ich się zmuszał. Kilkukrotnie chciałam z nim się spotkać, porozmawiać, ale on zawsze mnie zbywał. Zawsze miał jakąś wymówkę, żeby tylko się ze mną nie móc zobaczyć. Sprawiało mi to ból i nie wiedzieć czemu z każdym dniem coraz większy. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego tak po prostu postanowił się ode mnie odciąć. Co takiego zrobiłam? Chociaż nie chciałam tego przyznać bardzo za nim tęskniłam.
- Halo...Ziemia do Ally.
- Przepraszam...zamyśliłam się. Nie, Kuby nie będzie.- powiedziałam smutnym głosem, co nie uszło uwadze moich przyjaciółek.
-Alicja...Czy wszystko w porządku?- spytała niepewnie Zuzia. Uśmiechnęłam się blado i pokiwałam bez przekonania głową. Nie chciałam, aby zaczęły mnie męczyć, próbując się dowiedzieć, co wywołało u mnie smutek, więc wstałam od stolika i wziąwszy swoje rzeczy wyszłam z cukierni. Dziewczyny dogoniły mnie po chwili i w ciszy wróciłyśmy do domu. Pomogłyśmy w ostatnich przygotowaniach i poszłyśmy się przebrać. Zostawiłam na chwilę przyjaciółki same i poszłam do toalety, aby się umalować. Co prawda miałam lustro w pokoju, ale aktualnie było okupowane przez Patrycję. Kiedy wracałam do pokoju usłyszałam cichą rozmowę dziewczyn. Uchyliłam lekko drzwi i w ciszy przysłuchiwałam się im.
- Dobra...ale ja się pytam dlaczego on jej nie powiedział?
- A bo ja wiem?! Ten...Gregor dał mi dziś swój telefon i z nim rozmawiałam.
- No i co ci powiedział?- chciała się dowiedzieć Patrycja.
- Że się poddaje...I postanowił zniknąć z jej życia
- Co?! To jakiś absurd!
- No dokładnie to samo mu powiedziałam. Przecież on ją tym rani... Ale on mi na to, że on do niczego jej nie będzie zmuszał. Stwierdził, że jej nie powiedział, bo mogłaby mu nie uwierzyć i pomyśleć, że próbuje jej to wmówić.
- Co za kretyn... Przecież my wszystko mogłybyśmy potwierdzić! Mamy nawet dowody! Przecież nagrałaś ich taniec, a ja ich rozmowę...
- Poważnie nagrałaś ich rozmowę? A podobno to ja jestem nieobliczalna...Tylko że Kuba nie chce jej powiedzieć prawdy, a ja...obiecałam mu, że też tego nie zrobię. To jest jego wola...
- Ale ona musi wiedzieć...
- Przepraszam, ale o czym ja muszę wiedzieć? Jakiej prawdy nie chcecie mi wyjawić?- powiedziałam wchodząc do pokoju, nie mogąc dłużej wytrzymać. Dziewczyny z przerażeniem spojrzały na siebie i obie zamilkły.- No słucham?
- Ally...No bo...Musisz o czymś wiedzieć..
- Nie mów jej tego- przerwała Patrycji Zuza.
- To ty obiecałaś Kubie, że nie powiesz, a nie ja! Powiem bo ona ma prawo wiedzieć...Alicja wiem, że możesz w to nie uwierzyć ale ty..
- Hej dziewczyny, gotowe?- wszedł jej w słowo Gregor i z uśmiechem dał mi całusa w policzek objąwszy mnie mnie w tali.
- Nie... Musiałeś teraz przyjść? Założę się, że podsłuchiwałeś i specjalnie mi przerwałeś! Debil... Nie uda ci się to! Wyobraź sobie, że nie wszystko kręci się w okół ciebie i nie zawsze musisz mieć to czego w danej chwili chcesz.
- Patrycja! Uspokój się- przerwałam jej i przyjaciółka spojrzała na mnie z troską.
- Ale Ally, ty nie rozumiesz...To jest jakiś podły kłamca...
- Nie ma żadnego ale... Albo przestaniecie go traktować jak śmiecia, albo się z wami pożegnam. Dobrze wiecie, że przyjechałyście tu dla mnie, a nie dla Anki.
- Przecież ja teraz nic nie zrobiłam!- oburzyła się Zuzia.- A za tamto go przeprosiłam...powiedzmy..
- Nie przestanę go tak traktować, bo dla mnie on jest zerem! Jeszcze się o tym przekonasz... A skoro tak stawiasz sprawę... proszę bardzo.- wstała z krzesła i wziąwszy swoje rzeczy stanęła na przeciw mnie- Skoro tak ci przeszkadzam, to po prostu wyjdę. Żegnaj...- powiedziała i wyminąwszy mnie zbiegła po schodach.- A gdybyś tak jednak odzyskała rozum to wiesz jaki mam numer... No chyba że dla tego dupka kompletnie zapomnisz o przyjaciołach. Nic dziwnego, że Kuba nie chce cię znać- powiedziała i wyszła z domu. Stałam z otwartymi ustami i wpatrywałam się w próżnię.
- Co prawda to prawda...- wykrztusiła moja druga przyjaciółka i od razu się do niej odwróciłam.- Rozumiem, że to twój chłopak ale my podobno jesteśmy przyjaciółkami. Obie chciałyśmy dla ciebie jak najlepiej, ale skoro tego nie rozumiesz...Ja też już chyba pójdę. Wpadnę do Rafała...Miłej zabawy- powiedziała z smutnym uśmiechem i poszła za przykładem Patrycji pozostawiając mnie w osłupieniu.
- Nie płacz..- powiedział Gregor i otarł mi łzy. Dopiero wtedy zorientowałam się, że płaczę.- Alicja co się stało?- powiedział przytulając mnie.- Mogę ci jakoś pomóc?
- Właśnie stanęłam w twojej obronie i chyba straciłam przyjaciółki...Nie możesz mi pomóc...- wykrztusiłam i odsunąwszy się od niego weszłam do swojego pokoju. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Czy na prawdę dziewczyny zasłużyły na to, abym tak je potraktowała? Przecież sama chciałam się dowiedzieć o co chodzi...ale one nie powinny tak po prostu atakować Gregora. Przecież on nic złego nie zrobił. Chyba...ale czy na pewno? Coś mi się nie zgadzało. Znałam je tyle lat i nigdy nie zachowywały się w ten sposób... Wiedziałam, że coś musiało się stać, że w taki sposób go traktują wiedząc, że jest dla mnie ważny.
- Hej... Nie płacz już... Przepraszam. Nie chciałem, abyś musiała wybierać między mną, a nimi...Ja...- spojrzałam na niego. Był kompletnie załamany, nie miałam pojęcia co mu się stało.
- Gregor...proszę powiedz mi... Czy ty naprawdę specjalnie jej przerwałeś- spytałam łamiącym się głosem nie spuszczając z niego wzroku. Austriak wziął głęboki oddech i widać po nim było, że rozważ, czy powinien powiedzieć mi prawdę.
- Tak... To prawda. Nie wiedziałem o czym rozmawiałyście, ale widziałem wasze miny..i usłyszałem jak Pati mówi coś o Kubie. Specjalnie jej przerwałem- powiedział smutno, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Czyli miała rację. Straciłam przyjaciółkę, broniąc kogoś kto nie był niewinny.- Ale Alicja..proszę, nie gniewaj się. Błagam...Obiecuję, że to jakoś naprawię...
-Nie... Nic nie będziesz naprawiać. To ja im zrobiłam awanturę, a nie ty. Tylko proszę powiedz mi jedno.- spojrzałam mu w oczy- Co takiego przede mną ukrywacie?- chłopak spojrzał na mnie ze smutkiem i przysiadł na oparciu sofy. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w podłogę, po czym zakrył twarz dłońmi, wziął głęboki oddech i stanąwszy na przeciwko mnie spojrzał mi w oczy.
- Jeśli ci powiem, to to wszystko...co nas łączy przestanie istnieć...Może mnie znienawidzisz- powiedział drżącym głosem.
- Gregor..Nigdy tak się nie stanie. Kocham Cię- powiedziałam, a on uśmiechnął się blado.
- Chcesz, abym ci wyznał, co takiego zatailiśmy?- Przytaknęłam mu z determinacją- Więc dobrze, powiem ci jaka jest prawda...
_____________________________________
Mam nadzieję, że rozdział nie jest aż taki zły jak w moim domniemaniu. Kompletnie mi się nie podoba i przepraszam was, że daję wam coś takiego. Oby nie było tragicznie...Będę wdzięczna za komentarze i DO NASTĘPNEGO!
__________________________________________
- 24 maja...- powiedziałam sama do siebie skreślając kolejny dzień na kalendarzu. Nagle ktoś od tyłu zasłonił dłońmi mi oczy.
- Zgadnij kto!- rozkazał rozbawiony głos. Uśmiechnęłam się i zamyśliłam na chwile.
- No nie mam pojęcia... to będzie czysty strzał...Gregor?- powiedziałam śmiejąc się.
- Brawo! Zacznij grać na loterii..- odwróciłam się do niego i pocałowałam na dzień dobry.- Jakie masz plany na dziś?
- Urodziny siostry... Może zostaniesz na nich jako mój gość?- spytałam cały czas go przytulając.
- Jesteś tego pewna? Chcesz mnie przedstawić jako swojego chłopaka?- pokiwałam głową i Gregor z uśmiechem mnie pocałował. Usłyszałam jak ktoś uchyla drzwi i wchodzi do pokoju. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam na znajomą dziewczynę, która stała zszokowana spoglądając to na mnie to na Tyrolczyka.
- O..Hej Zuzia. Boże... jak ja dawno cię nie widziałam- powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.
- Hej, no też się stęskniłam. Wyglądasz o wiele lepiej niż ostatnim razem. Mam ci przekazać pozdrowienia od Harnego. Słuchaj...- Zuzia spojrzała niepewnie na Gregora, który oparł się o ścianę i nas obserwował. Dziewczyna pochyliła się lekko i kontynuowała- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego się z nim obściskujesz?- przewróciłam oczami.
- Zacznijmy od tego, że ja z nikim się nie obściskiwałam. Tylko się całowaliśmy, a to nic złego... Jesteśmy parą.- wyznałam przyjaciółce, lecz jej reakcja była dla mnie bardzo dziwna. Wytrzeszczyła na mnie oczy w zdziwieniu i przez dobrą chwilę stała w milczeniu mierząc mnie wzrokiem.
- Jesteście...parą?- spytała oskarżycielskim tonem. Nie miałam pojęcia co w tym złego i przytaknęłam z uśmiechem- No to są chyba jakieś żarty! - powiedziała oburzona- E! Ty Romeo! Pozwól na słówko, bo chyba musimy porozmawiać...- powiedziała ku memu zdziwieniu po angielsku. Spojrzałam na Gregora, który westchnął cicho i wyszedł z pokoju.- A ty... weź się ubierz! Kto to widział w skąpej piżamie paradować...i to o tej porze- powiedziała i wyszła za nim. Byłam w niemałym zdziwieniu i kompletnie nie ogarniałam co się dzieje. Spojrzałam do lustra, aby sprawdzić czy na prawdę mój strój jest wyzywający. Miałam na sobie króciutkie spodenki i koronkową bluzkę na ramiączkach. Wzruszyłam ramionami i wziąwszy rzeczy poszłam do łazienki. Do moich uszu doszła kłótnia mojej przyjaciółki z moim chłopakiem. Nie byłam typem człowieka, który podsłuchuje rozmowy innych ludzi, ale cała ta sytuacja mi się nie podobała.
-... zachowujesz się jak dupek!- zagrzmiała moja przyjaciółka.
- Hamuj się! To nie jest twoja sprawa...
- A właśnie, że moja bo dotyczy mojej przyjaciółki!
- To zamiast mieć jakieś "ale" do mnie to pogadaj z...- Gregor zauważył, że im się przyglądam i w tym samym momencie odwróciła się Zuzia, która widząc mnie pomachała mi jak gdyby nigdy nic. Zrozumiałam, że nie chcą, abym słuchała ich rozmowy i poszłam się przebrać. Nie podobała mi się ta sytuacja...Dlaczego Zuzia w taki sposób traktuje Gregora? Co w tym złego, że jesteśmy parą? Co takiego przede mną ukrywają? Nie znałam odpowiedzi na żadne z tych pytań. Gdy wróciłam do pokoju oboje już się nie kłócili i razem siedzieli w moim pokoju na sofie, a Gregor z lekkim uśmiechem chował swój telefon do kieszeni.
- Możecie mi wyjaśnić co się dzieje?- spytałam nie ukrywając złości.
- Nic....po prostu...- Zuzia usilnie szukała w głowie jakiegoś dobrego wyjaśnienia.
- Zuzka po prostu martwiła się, że moje zamiary nie są dobre...ale już to sobie wyjaśniliśmy. Prawda?- powiedział i spojrzał na dziewczynę.
-.. Ta. - westchnęła i dodała już bardziej przekonana- Prawda.
- Oho... uważajcie bo wam uwierzę. Zuzia nie wiem o co wam poszło, ale nie życzę sobie, abyś zwracała się do niego w ten sposób.
- Yhy... dobra, nie ważne. Cieszę się, że cię widzę! Jestem na prawdę wdzięczna Ani za zaproszenie.- nie miałam siły kłócić się z nią i dociekać o co tak na prawdę im poszło. A może lepiej, że nie wiedziałam? Do imprezy Anki zostało jeszcze kilka godzin, więc jak tylko przyjechała Patrycja poszłyśmy w trójkę na miasto. Wspaniale było znów spędzić z nimi czas i poplotkować o znajomych, chłopakach.
- Dobra... to teraz jak na spowiedzi. Poważnie jesteś z Gregorem?! Ally?!- przewróciłam oczami. Następna, która miała mieć z tym jakiś problem.
- Pyszne mają tu lody, prawda?- spróbowałam zmienić temat, ale po minie przyjaciółki wiedziałam, że to mi się nie uda. Westchnęłam- Tak, na prawdę jesteśmy parą. Co w tym złego ?... Gregor jest na prawdę wyjątkowy.
- Alicja... Tylko szczerze!-uprzedziła- Jesteś z nim dlatego, że na prawdę go kochasz czy dlatego, że to Gregor Schlierenzauer?- spytała poważnie Patrycja.
- Przepraszam...ale do czego ty zmierzasz?- spytałam oburzona. Jej pytanie kompletni mnie rozbroiło.
- Wszystkie dobrze wiemy, że Gregor ci się podobał i to jeszcze zanim go poznałaś osobiście...- zaczęła Zuzia, ale nie pozwoliłam jej skończyć.
- Co was napadło?! Nie uważam, aby nasz związek był czymś złym! A fakt że Gregor nigdy nie był mi obojętny nie ma tu nic do rzeczy! Co wy w ogóle wymyśliłyście...Powinnam się teraz na was obrazić - dziewczyny spojrzały jedna na drugą i najwyraźniej wolały nie ciągnąć tematu, gdyż nic mi nie odpowiedziały.
- Dobra...Sorry. Kto jeszcze nam znajomy będzie u Anki na urodzinach?
- Może Kuba?- spytała z nadzieją w głosie Patrycja. Jej zdanie boleśnie mnie ugodziło.Nikomu o tym nie mówiłam, ale od tamtego wieczoru, gdy brunet był światkiem tego jak ja i Gregor się całujemy, nie rozmawiał ze mną. Co prawda nadal pisał do mnie SMSy, ale nie tak często i bez takiego samego entuzjazmu.Niby były to tylko wiadomości tekstowe, ale bez trudu można było zrozumieć, że chłopak do pisania ich się zmuszał. Kilkukrotnie chciałam z nim się spotkać, porozmawiać, ale on zawsze mnie zbywał. Zawsze miał jakąś wymówkę, żeby tylko się ze mną nie móc zobaczyć. Sprawiało mi to ból i nie wiedzieć czemu z każdym dniem coraz większy. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego tak po prostu postanowił się ode mnie odciąć. Co takiego zrobiłam? Chociaż nie chciałam tego przyznać bardzo za nim tęskniłam.
- Halo...Ziemia do Ally.
- Przepraszam...zamyśliłam się. Nie, Kuby nie będzie.- powiedziałam smutnym głosem, co nie uszło uwadze moich przyjaciółek.
-Alicja...Czy wszystko w porządku?- spytała niepewnie Zuzia. Uśmiechnęłam się blado i pokiwałam bez przekonania głową. Nie chciałam, aby zaczęły mnie męczyć, próbując się dowiedzieć, co wywołało u mnie smutek, więc wstałam od stolika i wziąwszy swoje rzeczy wyszłam z cukierni. Dziewczyny dogoniły mnie po chwili i w ciszy wróciłyśmy do domu. Pomogłyśmy w ostatnich przygotowaniach i poszłyśmy się przebrać. Zostawiłam na chwilę przyjaciółki same i poszłam do toalety, aby się umalować. Co prawda miałam lustro w pokoju, ale aktualnie było okupowane przez Patrycję. Kiedy wracałam do pokoju usłyszałam cichą rozmowę dziewczyn. Uchyliłam lekko drzwi i w ciszy przysłuchiwałam się im.
- Dobra...ale ja się pytam dlaczego on jej nie powiedział?
- A bo ja wiem?! Ten...Gregor dał mi dziś swój telefon i z nim rozmawiałam.
- No i co ci powiedział?- chciała się dowiedzieć Patrycja.
- Że się poddaje...I postanowił zniknąć z jej życia
- Co?! To jakiś absurd!
- No dokładnie to samo mu powiedziałam. Przecież on ją tym rani... Ale on mi na to, że on do niczego jej nie będzie zmuszał. Stwierdził, że jej nie powiedział, bo mogłaby mu nie uwierzyć i pomyśleć, że próbuje jej to wmówić.
- Co za kretyn... Przecież my wszystko mogłybyśmy potwierdzić! Mamy nawet dowody! Przecież nagrałaś ich taniec, a ja ich rozmowę...
- Poważnie nagrałaś ich rozmowę? A podobno to ja jestem nieobliczalna...Tylko że Kuba nie chce jej powiedzieć prawdy, a ja...obiecałam mu, że też tego nie zrobię. To jest jego wola...
- Ale ona musi wiedzieć...
- Przepraszam, ale o czym ja muszę wiedzieć? Jakiej prawdy nie chcecie mi wyjawić?- powiedziałam wchodząc do pokoju, nie mogąc dłużej wytrzymać. Dziewczyny z przerażeniem spojrzały na siebie i obie zamilkły.- No słucham?
- Ally...No bo...Musisz o czymś wiedzieć..
- Nie mów jej tego- przerwała Patrycji Zuza.
- To ty obiecałaś Kubie, że nie powiesz, a nie ja! Powiem bo ona ma prawo wiedzieć...Alicja wiem, że możesz w to nie uwierzyć ale ty..
- Hej dziewczyny, gotowe?- wszedł jej w słowo Gregor i z uśmiechem dał mi całusa w policzek objąwszy mnie mnie w tali.
- Nie... Musiałeś teraz przyjść? Założę się, że podsłuchiwałeś i specjalnie mi przerwałeś! Debil... Nie uda ci się to! Wyobraź sobie, że nie wszystko kręci się w okół ciebie i nie zawsze musisz mieć to czego w danej chwili chcesz.
- Patrycja! Uspokój się- przerwałam jej i przyjaciółka spojrzała na mnie z troską.
- Ale Ally, ty nie rozumiesz...To jest jakiś podły kłamca...
- Nie ma żadnego ale... Albo przestaniecie go traktować jak śmiecia, albo się z wami pożegnam. Dobrze wiecie, że przyjechałyście tu dla mnie, a nie dla Anki.
- Przecież ja teraz nic nie zrobiłam!- oburzyła się Zuzia.- A za tamto go przeprosiłam...powiedzmy..
- Nie przestanę go tak traktować, bo dla mnie on jest zerem! Jeszcze się o tym przekonasz... A skoro tak stawiasz sprawę... proszę bardzo.- wstała z krzesła i wziąwszy swoje rzeczy stanęła na przeciw mnie- Skoro tak ci przeszkadzam, to po prostu wyjdę. Żegnaj...- powiedziała i wyminąwszy mnie zbiegła po schodach.- A gdybyś tak jednak odzyskała rozum to wiesz jaki mam numer... No chyba że dla tego dupka kompletnie zapomnisz o przyjaciołach. Nic dziwnego, że Kuba nie chce cię znać- powiedziała i wyszła z domu. Stałam z otwartymi ustami i wpatrywałam się w próżnię.
- Co prawda to prawda...- wykrztusiła moja druga przyjaciółka i od razu się do niej odwróciłam.- Rozumiem, że to twój chłopak ale my podobno jesteśmy przyjaciółkami. Obie chciałyśmy dla ciebie jak najlepiej, ale skoro tego nie rozumiesz...Ja też już chyba pójdę. Wpadnę do Rafała...Miłej zabawy- powiedziała z smutnym uśmiechem i poszła za przykładem Patrycji pozostawiając mnie w osłupieniu.
- Nie płacz..- powiedział Gregor i otarł mi łzy. Dopiero wtedy zorientowałam się, że płaczę.- Alicja co się stało?- powiedział przytulając mnie.- Mogę ci jakoś pomóc?
- Właśnie stanęłam w twojej obronie i chyba straciłam przyjaciółki...Nie możesz mi pomóc...- wykrztusiłam i odsunąwszy się od niego weszłam do swojego pokoju. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Czy na prawdę dziewczyny zasłużyły na to, abym tak je potraktowała? Przecież sama chciałam się dowiedzieć o co chodzi...ale one nie powinny tak po prostu atakować Gregora. Przecież on nic złego nie zrobił. Chyba...ale czy na pewno? Coś mi się nie zgadzało. Znałam je tyle lat i nigdy nie zachowywały się w ten sposób... Wiedziałam, że coś musiało się stać, że w taki sposób go traktują wiedząc, że jest dla mnie ważny.
- Hej... Nie płacz już... Przepraszam. Nie chciałem, abyś musiała wybierać między mną, a nimi...Ja...- spojrzałam na niego. Był kompletnie załamany, nie miałam pojęcia co mu się stało.
- Gregor...proszę powiedz mi... Czy ty naprawdę specjalnie jej przerwałeś- spytałam łamiącym się głosem nie spuszczając z niego wzroku. Austriak wziął głęboki oddech i widać po nim było, że rozważ, czy powinien powiedzieć mi prawdę.
- Tak... To prawda. Nie wiedziałem o czym rozmawiałyście, ale widziałem wasze miny..i usłyszałem jak Pati mówi coś o Kubie. Specjalnie jej przerwałem- powiedział smutno, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Czyli miała rację. Straciłam przyjaciółkę, broniąc kogoś kto nie był niewinny.- Ale Alicja..proszę, nie gniewaj się. Błagam...Obiecuję, że to jakoś naprawię...
-Nie... Nic nie będziesz naprawiać. To ja im zrobiłam awanturę, a nie ty. Tylko proszę powiedz mi jedno.- spojrzałam mu w oczy- Co takiego przede mną ukrywacie?- chłopak spojrzał na mnie ze smutkiem i przysiadł na oparciu sofy. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w podłogę, po czym zakrył twarz dłońmi, wziął głęboki oddech i stanąwszy na przeciwko mnie spojrzał mi w oczy.
- Jeśli ci powiem, to to wszystko...co nas łączy przestanie istnieć...Może mnie znienawidzisz- powiedział drżącym głosem.
- Gregor..Nigdy tak się nie stanie. Kocham Cię- powiedziałam, a on uśmiechnął się blado.
- Chcesz, abym ci wyznał, co takiego zatailiśmy?- Przytaknęłam mu z determinacją- Więc dobrze, powiem ci jaka jest prawda...
_____________________________________
Mam nadzieję, że rozdział nie jest aż taki zły jak w moim domniemaniu. Kompletnie mi się nie podoba i przepraszam was, że daję wam coś takiego. Oby nie było tragicznie...Będę wdzięczna za komentarze i DO NASTĘPNEGO!
piątek, 7 listopada 2014
ROZDZIAŁ XVI: W miłości, jak na wojnie- wszystko wolno...
WITAJCIE!
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem! Cieszę się, że ktoś w ogóle czyta mojego bloga :)
Za nim zaczniecie czytać...ja się pytam: na prawdę jestem aż taka przewidywalna?! ;)
__________________
Leżałam cały czas lekko zdezorientowana i rozglądałam się po sali. Czułam niesmak w ustach i lekki ból po tym jak wyjęli mi rurkę z gardła. Jakoś dziwnie mi się oddychało i do tego bolała mnie głowa. Do sali weszło dwóch chłopaków. Znałam ich twarze bardzo dobrze. Byłam w szoku, że ich widzę i nie rozumiałam co oni tu robią. Po obydwu było widać zmęczenie. Wyglądali jakby nie spali już od kilku dobrych nocy. Uśmiechnęli się do mnie niepewnie, na co ja także lekko się uśmiechnęłam.
- Alicja przyprowadziłem twoich przyjaciół- powiedział lekarz podkreślając ostatnie słowo i wskazując chłopaków ręką- Kuba i Gregor bardzo się o ciebie martwili i chcieli cię zobaczyć.
- Hej Alicja... Jak się czujesz?- spytał Gregor przysiadłszy na krzesełku obok łóżka, natomiast Kuba stanął za nim.
- Em.... Kiepsko. Wszystko mnie boli... i mi jakoś słabo. Wiecie co mi było?- spytałam niepewnie.
- Miałaś poważne obrażenia wewnętrzne, złamane cztery prawe żebra i przebite prawe płuco...
-...no i bardzo groźny uraz głowy.- wtrącił Gregor brunetowi.- Dostałaś jakiegoś krwotoku... i wykonywali ci trepanacje czy coś takiego....
- O matko...- nie brzmiało to najlepiej- Widzę, że też jesteś trochę pokiereszowany... co ci było?- chłopak zasępił się.
- No tak...Razem jechaliśmy tym samochodem...kiedy doszło do wypadku...Miałem strasznie dużo szczęścia.... Złamałem co prawda rękę w 3 miejscach no ale... To w sumie tyle...
- Miał wstrząśnienie mózgu i mocno stłuczoną nogę.
- Głupi ma szczęście...- powiedział smutno.
- Nie jesteś głupi. Nie mów tak...
- Alicja...ty.. pamiętasz może bal u Kaśki?-spytał Kuba.
- Bal u Kaśki? Nie....nie pamiętam... a czemu? To było coś ważnego?- spytałam słabym głosem.
- Prosiłbym, abyście już wyszli...Ona musi odpoczywać. - chłopcy grzecznie przytaknęli doktorowi i skierowali się do wyjścia. Po wyrazie twarzy Kuby widziałam, że coś się stało.
- Spokojnie odpoczywaj. Nie przejmuj się tym balem... tak tylko spytałem- rzucił na odchodnym i wyszedł z sali.
- Panie doktorze...
- Tak? Co się dzieje?
- Ja nie pamiętam, abym ich znała...- powiedziałam nie umiejąc ukryć przerażenia.
"Alicja ma amnezję... Trudno mi w tej chwili powiedzieć na ile jest to poważne..." słowa lekarza cały czas dźwięczały mi w głowie. Cudownie było widzieć ją...żywą, ale jej zachowanie bardzo mnie martwiło.
- Ona nas nie poznała...- wykrztusił Kuba, gdy wyszliśmy ze sali.
- Nie poznała to za dużo powiedziane...Ona wiedziała kim jesteśmy, a dokładniej jak się nazywamy.
- Widziałeś jaką miała minę?!
- Tak. Dlatego uważam, że to nie jest tak, iż nas nie poznała. Była w szoku, że nas widzi, ale nasze imiona nie wywarły na niej jakiegoś.... zdziwienia.
- Wiesz co... mów jaśniej- przewróciłem oczami.
- Wiedziała, że ja jestem Gregor, a ty Kuba, jeszcze zanim lekarz jej to zasugerował. Poznała nas, ale nie jako swoich przyjaciół, tylko kogoś kogo zna...
- Sugerujesz, że nie pamięta nic od dnia w którym wpadła mi pod koła?
- Albo jeszcze wcześniej...- spojrzeliśmy na siebie załamani. Nie mieliśmy pojęcia jak teraz to "rozegrać". Gdy przyjechała jej rodzina mieliśmy nadzieję, że dowiemy się czegoś więcej, ale niestety nie dowiedzieliśmy się niczego nowego.
- Alicja nie pamięta pewnego okresu ze swojego życia, to fakt. Proszę się jednak nie martwić "na zapas", takie rzeczy się zdarzają. Pamięć nie musi być uszkodzona trwale, to może być tylko przejściowe.
- Może?... - powtórzyła jej siostra na co lekarz pokiwał głową.- A czy my możemy zrobić coś, aby jej pomóc?
- Naturalnie. Możecie jej opowiadać różne historie, które miały miejsce, albo pokazywać zdjęcia, filmy. Naprawdę uważam, że nie powinniście państwo reagować tak nerwowo. Ona doznała bardzo groźnego urazu i było by to dziwne, gdyby wszystko poszło tak dobrze.
Rozumiałem, że człowiek chce nam pokazać, iż nie trzeba od razu zakładać gorszego scenariusza, ale po prawie 3 tygodniach człowiek ma psychicznie dość. Od tej chwili każdy z nas poświęcał czas wolny, aby móc dotrzymać jej towarzystwa. Już następnego dnia do szpitala przyszedłem ze zdjęciami, które zdążyłem wykonać pod czas naszej znajomości. Razem z Kubą pocieszaliśmy ją i zapewnialiśmy, że to na pewno tylko przejściowe i ma się nie martwić.
- Dziękuję, że tak się staracie. Kochani jesteście. A co jeśli ja nigdy sobie nie przypomnę... tego wszystkiego?- spytała smutnym głosem
- Daj spokój. Lekarz mówi, że to może być tylko przejściowe...
- No właśnie. Nie martw się "na zapas".
- A nawet jeśli czegoś nie będziesz pamiętać to ja ci z Gregorem opowiem wszystko, co tylko zechcesz- powiedział Kuba z lekkim uśmiechem, a ja mu przytaknąłem.
- Dziękuję....No to zacznijcie od czegoś ciekawego...
- Coś ciekawego ?- zamyśliłem się na chwilę i spojrzałem na mego towarzysza.
- Mam! Nigdy nie zapomnę dnia jak cię poznałem! Sądzę, że spodoba ci się ta historia. Było to dość mocne przeżycie dla mnie jak i dla ciebie więc, może coś ci się przypomni. Zaspałem na trening i próbowałem jakimś cudem zdążyć naginając lekko przepisy. Wyskoczyłaś mi nagle na drogę....Boże to było straszne! Byłem przerażony, a ty od razu zaczęłaś na mnie krzyczeć i nazwałaś mnie "dżentelmenem od siedmiu boleści"- zaczął się śmiać- Byłaś niesamowita! W szpitalu zrobiłaś wojnę, bo założyli ci gips, a ty nie chciałaś pobrudzić bluzy... finał był taki, że dałem ci moją i oboje o tym zapomnieliśmy.
- Tak! Miałam moją ulubioną bluzę z kotkiem! Pamiętam. Ubrałam twoją bluzę, a ty moją wziąłeś do ręki i w samochodzie położyłeś na tylnych siedzeniach.
- Dokładnie i tam została po twoim wyjściu. Musiałem całej rodzinie tłumaczyć, że nie zmieniam stylu i ta bluza nie jest moja. Tyle że potem moja rodzina chciała się dowiedzieć, jak twoja bluza znalazł się na moim tylnym siedzeniu...- Alicja zaczęła się śmiać razem z Kubą.
- Aż mi głupio, że wtedy tak cię potraktowała... Nie mieści mi się w głowie, że robiłam takie akcje.
- O... To jeszcze nic. Niech ci Gregor opowie co odwaliłaś pierwszego dnia waszej znajomości- powiedział i ja też zacząłem się śmiać.
- Co prawda to prawda... nasze pierwsze spotkanie stało się historią miesiąca albo nawet roku. Nigdy się tak nie przestraszyłem jak tamtego dnia. Leżę sobie spokojnie na łóżku i odpoczywam przed treningiem, a tu nagle do pokoju wpada jakaś dziewczyna z poiką i zaczyna krzyczeć...Normalnie myślałem, że na zawał zejdę! Byłem tak przerażony, że normalnie mowę mi odjęło. A ty jak jakaś nawiedzona zaczęłaś piszczeć i padłaś na ziemie- dziewczyna zaczęła się chichrać i ukryła twarz w dłoniach. Moje wspomnienia z tamtego dnia sprawiły, że po chwili ja i Alicja płakaliśmy ze śmiechu, a Kuba spadł z krzesła w skutek ataku śmiechu, gdy wspomniałem o jej wątpliwościach co do mojej orientacji. Po ponad tygodniu Alicja poznawała nas bez problemu i dokładnie wiedziała kim jesteśmy. No w prawie... Nadal było wiele rzeczy, których nie pamiętała i między innymi tego, że w dzień wypadku ona i Kuba zostali parą. Lekarz twierdził, że dnia wypadku Alicja może sobie nie przypomnieć nigdy i musimy się z tym pogodzić. Nie rozumiałem dlaczego jej po prostu nie powiedział, ale mnie to nie przeszkadzało. Zrozumiałem, że daje mi to szanse i tym razem zamierzałem ją wykorzystać. Po kilku dniach na OIOM'ie została przeniesiona do normalnej sali, a dziś, po wprawie pięciu tygodniach w szpitalu, wychodziła do domu.
- Dziękuję za pomoc.- powiedziała z uśmiechem, kiedy odstawiłem ją do domu.
- Cała przyjemność po mojej stronie- odparłem z uśmiechem. Dziewczyna rozejrzała się po swoim pokoju i podeszła do swojego pianina,
- Myślisz, że nadal pamiętam, jak się gra?- powiedziała i usiadła do instrumentu. Uderzyła kilkukrotnie w klawisze, po czym zamknąwszy oczy i wziąwszy głęboki oddech, zaczęła grać. Utwór był bardzo piękny, spokojny i nastrojowy. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że jeszcze nigdy nie słyszałem jak ona gra. Wspaniale się na to patrzyło, Alicja grała z niezwykłą pasją i uczuciem. Gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki melodii, otworzywszy oczy, z uśmiechem spojrzała na mnie.
- Joy of Man's Desiring to mój ulubiony utwór...
- Śliczny. Naprawdę świetnie grasz... Alicja jest coś o czym chciałbym z tobą porozmawiać. To dla mnie bardzo ważne.- powiedziałem i wziąwszy krzesło usiadłem obok niej.
- Uu... Robi się poważnie. Zamieniam się w słuch- odparła obróciwszy się do mnie.
- Chciałem ci to powiedzieć już jakiś czas temu...ale potoczyło się, jak się potoczyło i nie było ku temu okazji. Jesteś niezwykła i udowadniasz to na każdym kroku. Nawet nie wyobrażasz sobie co przeżywałam w tym szpitalu.. Ty tam po prostu leżałaś, a ja nic nie mogłem zrobić...
- Ale teraz jest już dobrze.- powiedziała i uśmiechnęła się lekko
- Tak...Cieszę się, że już cię wypuścili, teraz może być już tylko lepiej. Pomyślałem, że teraz jest najlepsza okazja, aby z tobą szczerze porozmawiać. Widzisz ja...
- No cześć! Znów drzwi frontowe otwarte? Alicja... to do ciebie takie podobne- do pokoju wszedł uśmiechnięty Kuba i bez ceregieli przytulił ją na powitanie, jednocześnie rzucają mi gniewne spojrzenie. Alicja aż podskoczyła, gdy chłopak wszedł do pomieszczenia.
- O cześć... Słuchaj nie, że cię wyganiam, ale akurat mieliśmy z Gregorem ważną rozmowę...- powiedziała posyłając mu przepraszający uśmiech.
- Oh... jasne. Przepraszam nie chciałem wam przeszkadzać- odparł smutnym głosem i ruszył ku drzwiom. Oboje wiedzieliśmy,że Alicja się złamie, a on specjalnie próbował wzbudzić w niej wyrzuty sumienia.
- Spokojnie.. nie ma problemu. Skończymy tą rozmowę kiedy indziej- odparłem, widząc, że Kuba osiągnął to czego chciał i Alicja otwiera usta by go zatrzymać.
- Naprawdę nie będziesz się gniewał?- przytaknąłem i uśmiechnąłem się do dziewczyny. Zastanawiało mnie, czy Kuba ma jakiś podsłuch, czy to może zbieg okoliczności, że za każdym razem, gdy chcę jej powiedzieć,co do niej czuję, on nam przerywa. Alicja koniecznie chciała zrobić nam herbaty, ale po długich namowach odpuściła i pozwoliła nam to uczynić. Spokojnie zszedłem do kuchni i postawiłem wodę.
- Wiem co ty kombinujesz...- powiedział Kuba- I nie uda ci się to.
- Tak? A bo co? Ty mi w tym przeszkodzisz?- spytałem z ironicznym uśmiechem.
- Gregor! Dobrze wiesz, że jesteśmy parą!
- E..nie. Poprawka, wy byliście parą.
- Nigdy nie zerwaliśmy!
- Jak dla mnie zerwaliście, gdy o mało jej nie zabiłeś.
- Dobrze wiesz, że to był wypadek...- powiedział smutno.
- Tak wiem. Przepraszam... Ona nie pamięta byście byli razem, a to znaczy, że możesz kłamać.-zamyśliłem się na chwilę- Skoro boisz się, że zostanie moją dziewczyną to powiedz jej, że jesteście parą. No na co czekasz biegnij....
- Odwal się...
- Tchórz... Najzwyczajniejszy w świecie tchórz. Czego ty się boisz? Że ci odmówi?- zaśmiałem się.
- Nie.... Nie chcę, aby pomyślała, że jej to wmawiam, chcę aby sobie przypomniała... Ona mnie kocha, więc prędzej czy później i tak znów będziemy parą..
- Skoro ty jesteś taki pewny jej uczuć, to czym się martwisz. Jeśli kocha ciebie to mój plan nie wypali, czyż nie? - spytałem z ironicznym uśmiechem i wziąwszy herbatę poszedłem do Alicji. Kuba stał przez chwilę sam w kuchni, po czym dołączył do nas. Przez następne kilka dni pilnował, abym jak najmniej czasu spędzał z nią sam na sam i uniemożliwiał mi rozmowę z nią na wszystkie sposoby. Przez pierwsze dni sytuacja ta mnie niezwykle bawiła, ale w pewnym momencie stał się już na prawdę nieznośny. Czułem, że śledzi każdy mój ruch i za każdym razem, gdy na przykład przytuliłem ją albo w wygłupach zacząłem łaskotać, posyłał mi gniewne spojrzenie i od razu zmieniał temat rozmowy, zajmował ją czymś innym. Ja nie pozostawałem mu dłużny i sam pilnowałem, aby Kuba nie miał jak z Alicją porozmawiać na osobności. Temu wszystkiemu z boku przyglądała się Ania, która od czasu do czasu pozwalała sobie na zaczepki i uwagi pod naszym adresem. Z całą pewnością nasze zachowanie ją bawiło i dobrze wiedziała, co nami kieruje. Przez cały czas najbardziej bałem się momentu, gdy ja będę miał trening, a on nie i to za pewne z wzajemnością. Z niepokojem spoglądałem na kalendarz i śledziłem ile dni zostało do mojego wyjazdu do Austrii. Nie mogłem pozwolić na to, by zostawić ją samą z Kubą. Moim zbawiennym dniem okazał się, ten w którym Alicja postanowiła wrócić do szkoły. Umówiłem się z jej rodzicami, że ją zawiozę i odbiorę, oraz w razie czego będę pod telefonem jakby coś się działo.
- Pewnie cieszysz się, że wracasz już do szkoły?
- Tak... Nawet lenistwo z czasem zaczyna się nudzić.
- Skoro w domu tak ci się nudzi to może zechciałabyś ze mną gdzieś pojechać po lekcjach?- spytałem z nadzieją.
- Jasne, czemu nie. Oczywiście, jeśli tylko nie będę mieć dużo zadań. No to pa- powiedziała i dawszy mi całusa w policzek, pomaszerowała do szkoły.
-Jest!- powiedziałem sam do siebie z wielkim uśmiechem i pojechałem na trening. Nie wiedzieć czemu, w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czy dobrze robię. Byłem pewien swoich uczuć, ale nie wiedziałem co ona czuje do mnie. Jedyne czego byłem pewien to fakt, iż Alicja i Kuba zostali parą, co znaczyło, że ona na prawdę coś do niego czuje. Bałem się, że Kuba ma rację i tylko się przed nią zbłaźnię, ale z drugiej strony lepiej żałować, że coś się nie udało niżeli, że się w ogóle nie próbowało. Po skończonym treningu wróciłem do domu się przebrać, a następnie pojechałem po Alicję.
- Hej! Będziesz miał coś przeciwko jeśli podwieziemy pierw Oliwię?- spytał uśmiechając się uroczo.
- Nie ma sprawy, niech wsiada- odparłem z uśmiechem i pomachałem na przywitanie do dziewczyny gdy zapinała pasy.- Musisz mi tylko mówić, gdzie mam jechać, bo nie bardzo znam ulice.- pokiwała głową.
- Mam ci przekazać pozdrowienia od pana z niemieckiego...To dziwne, ale przekazuje.- podziękowałem trochę zdziwiony i zaczął wypytywać dziewczyny o to jak im minął dzień.
- Marta jest już grzeczna, jeśli o to pytasz. Po tym co się stało na prawdę dostała za swoje i do tego jeszcze okazało się, że jej chłopak to jakiś pajac... Totalna masakra, skręć na światłach w prawo.
- Tak... nawet żal mi się jej zrobiło. Uwierzysz, że podeszła do mnie i przy ludziach przeprosiła?!
- No ale byłam w szoku! Przy wszystkich przyznała, że to były jej wymysły i że Alicja nie ma żadnego sponsora... i przeprosiła! Tu w lewo..
- No to chyba dobrze? Nie rozumiem czemu było ci jej żal...
- Zrobiła głupotę...i nie dość, że cała szkoła o niej plotkuje to jeszcze jej chłopak okazał się za przeproszeniem "dupkiem". - spojrzałem na nią i pokręciłem głową z niedowierzaniem.
- Jesteś niesamowita. Zraniła cię i ośmieszyła przed całą szkołą ale ciebie to nie interesuje i jest ci jej żal? To piękne...
- Em... Sorry nie... ale ja już będę lecieć- powiedziała Oliwia z lekkim uśmiechem i wtedy zdałem sobie sprawę, że od dłuższej chwili ja i Alicja patrzyliśmy sobie w oczy. Odwróciłem się od niej i od kaszlnąłem.
- Jasne...No to cześć- Oliwia nie ukrywając rozbawienia wyszła z samochodu i pomachawszy nam poszła do domu.
- No to niech ci będzie... Możesz mnie zabrać gdzie zechcesz.- powiedziała z uśmiechem na co i ja się uśmiechnąłem. Chciałem, aby ten wieczór był dla niej wyjątkowy i miałem nadzieję, że mój plan wypali. Na początek zabrałem ją na obiad, a następnie do teatru. Alicja spojrzała na mnie nie pewnie.
- Co my robimy w teatrze?
- Zabieram cię na musical "Upiór w operze"-powiedziałem i obserwowałem jej reakcje, Przyjrzała mi się i z uśmiechem wyrwała mi z ręki bilety.-Cieszysz się?
- Oczywiście! Zawsze chciałam iść na tą sztukę! Skąd wiedziałeś??- powiedziała uśmiechnięta, a ja tylko wzruszyłem ramionami z lekkim uśmiechem i razem poszliśmy zająć nasze miejsca. Muszę przyznać, że sztuka była na prawdę bardzo ciekawa i warta każdych pieniędzy, a radość Alicji bezcenna. Niezwykle przeżywała całą historię co moim zdaniem było bardzo urocze. Gdy Upiór kazał Christine wybrać, pomiędzy nim a Raoulem, Alicja zaczęła płakać. W momencie kiedy zrozumiał, że krzywdzi swoją ukochaną i pozwolił im odejść, rozkleiła się już kompletnie i przytuliła się do mnie.
- To niesprawiedliwe- powiedziała mi na ucho, a ja ją przytuliłem, chcąc ją jakoś pocieszyć. Mnie także było żal biedaka. Kochał Christine z całego serca, może w swym postępowaniu był trochę...okrutny i bezwzględny ale na prawdę ją kochał. Jego miłość była piękna, pozwolił jej odejść z jej wybrankiem pomimo to, że ona była dla niego całym światem. W mojej sytuacji ta sztuka nie okazała się trafnym wyborem, ponieważ znów zaczęły mnie nękać wątpliwości. Czy to co chciałem zrobić było fair? Przecież dobrze wiedziałem, że oni na prawdę zostali parą.. "Ale ona tego nie pamięta, a mu się nie pali, aby jej o tym powiedzieć. Dałeś mu szanse, a on jej nie wykorzystał, jego strata" Tak miałem racje, to nie było nie fair. Gdy wracaliśmy do domu, Alicja nadal przeżywała historię Upiora, nie mogąc pogodzić się z tym, że Christine go zostawiła i odeszła z Raoulem. Wracaliśmy późną porą i co chwilę mijały nas jakieś samochody rażąc lekko światłami, co było dość irytujące. Rozumiałem, że była kiepska widoczność, ale nie można myśleć tylko o sobie i światłami oślepiać innych kierowców. Nagle, gdy minęło nas większe auto, Alicja krzyknęła i zasłoniła twarz rękoma, po czym zaczęła płakać.
- Proszę zatrzymaj się!- byłem w kompletnym szoku i od razu jak tylko mogłem zjechałem na pobocze.
- Co się stało?!- spytałem przerażony, a ona mnie przytuliła. Była cała roztrzęsiona, nie miałem pojęcia co się dzieje.
- Przepraszam...Już biorę się w garść...- powiedziała cicho i wzięła ode mnie chusteczkę.- Ja... Przypomniałam sobie jak...- gdy usłyszałem jej słowa poczułem się jakby ktoś mi przyłożył. Czy ja na prawdę miałem aż takiego pecha? Czy Kuba na prawdę musiał postawić na swoim?!- Jechaliśmy nocą i była mgła...koszmarne warunki. Ja o czymś rozmawiałam z Kubą i on się do mnie odwrócił...i...- znów schowała twarz w dłoniach, a ja ją przytuliłem.
- Już... Spokojnie. Nic ci nie grozi. Obiecuję ci, że jesteś przy mnie bezpieczna- powiedziałem i wierzchem dłoni otarłem jej łzę. Alicja spojrzała na mnie i uśmiechnęła się blado.
-Powiedz...- spojrzałem na nią, kompletnie zdezorientowany.
- Co mam powiedzieć?
- To co próbujesz wykrztusić już od kilku ładnych tygodni, ale jakoś zawsze Kuba ci przerywa. Masz okazję...-przyjrzałem się jej niepewnie. Minął nas kolejny większy samochód i Alicja zadrżała, a ja ją mocniej przytuliłem.
- Naprawdę nie masz czego się bać. Nie pozwolę, aby coś ci się stało..- powiedziałem spoglądając na nią i podjąwszy decyzję, pocałowałem ją delikatnie. - Kocham cię i nikomu, ani niczemu nie pozwolę cię skrzywdzić.- Alicja przyjrzała mi się nie pewnie i przez dłuższy czas milczała.- Jeśli się przed tobą wygłupiłem....to po prostu zapomnijmy o tym...-powiedziałem podłamany.
- Nie wygłupiłeś się. Nie mam bladego pojęcia jak to sobie wyobrażasz...ale- uśmiechnęła się lekko i dała mi całusa- Dam ci szanse...Tylko zabierz mnie do domu, proszę.- Powiedziała błagalnie, a ja z uśmiechem ruszyłem ulicą. Po jakiś 20 minutach zaparkowałem pod jej domem i podbiegłem do nie by otworzyć jej drzwi.
- Widzisz? Jesteś cała i zdrowa. Zamknę auto i też już idę do środka, a ty nie czekaj tylko zrób sobie herbaty i odetchnij. Zapamiętać, nigdzie nie jechać z tobą nocą- powiedziałem z uśmiechem i pocałowałem ją, na co ona się zaśmiała. Byłem w siódmym niebie i trudno tego było nie zauważyć. Alicja odwzajemniła mój pocałunek, ale nagle odsunęła się ode mnie.
- Kuba?..- spojrzałem w tym samym kierunku co ona i przy bramie wejściowej zobaczyłem bruneta. Kuba stał i się nam przyglądał z nieodgadnioną miną po czym rzuciwszy mi spojrzenie pełne nienawiści odwrócił się i odszedł ulicą...
_______________________________________
Mam nadzieję, że był on zdatny do przeczytania? Tak wiem, że motyw amnezji jest już przereklamowany... ale trudno :) Wybaczycie mi to, prawda? Nie miejcie mi tego za złe, ale uwielbiam Schlieri' ego i po prostu... oni musieli zostać parą. To skomplikowane ;)
Rozdział ukazuje się teraz, gdyż cały tydzień leżę w domu (dosłownie leżę, dlatego dopiero teraz) i miałam trochę czasu, by popisać. Następny nie wiem kiedy będzie, ale przy odrobinie szczęścia może w ten długi weekend :)
TO DO NASTĘPNEGO!
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem! Cieszę się, że ktoś w ogóle czyta mojego bloga :)
Za nim zaczniecie czytać...ja się pytam: na prawdę jestem aż taka przewidywalna?! ;)
__________________
Leżałam cały czas lekko zdezorientowana i rozglądałam się po sali. Czułam niesmak w ustach i lekki ból po tym jak wyjęli mi rurkę z gardła. Jakoś dziwnie mi się oddychało i do tego bolała mnie głowa. Do sali weszło dwóch chłopaków. Znałam ich twarze bardzo dobrze. Byłam w szoku, że ich widzę i nie rozumiałam co oni tu robią. Po obydwu było widać zmęczenie. Wyglądali jakby nie spali już od kilku dobrych nocy. Uśmiechnęli się do mnie niepewnie, na co ja także lekko się uśmiechnęłam.
- Alicja przyprowadziłem twoich przyjaciół- powiedział lekarz podkreślając ostatnie słowo i wskazując chłopaków ręką- Kuba i Gregor bardzo się o ciebie martwili i chcieli cię zobaczyć.
- Hej Alicja... Jak się czujesz?- spytał Gregor przysiadłszy na krzesełku obok łóżka, natomiast Kuba stanął za nim.
- Em.... Kiepsko. Wszystko mnie boli... i mi jakoś słabo. Wiecie co mi było?- spytałam niepewnie.
- Miałaś poważne obrażenia wewnętrzne, złamane cztery prawe żebra i przebite prawe płuco...
-...no i bardzo groźny uraz głowy.- wtrącił Gregor brunetowi.- Dostałaś jakiegoś krwotoku... i wykonywali ci trepanacje czy coś takiego....
- O matko...- nie brzmiało to najlepiej- Widzę, że też jesteś trochę pokiereszowany... co ci było?- chłopak zasępił się.
- No tak...Razem jechaliśmy tym samochodem...kiedy doszło do wypadku...Miałem strasznie dużo szczęścia.... Złamałem co prawda rękę w 3 miejscach no ale... To w sumie tyle...
- Miał wstrząśnienie mózgu i mocno stłuczoną nogę.
- Głupi ma szczęście...- powiedział smutno.
- Nie jesteś głupi. Nie mów tak...
- Alicja...ty.. pamiętasz może bal u Kaśki?-spytał Kuba.
- Bal u Kaśki? Nie....nie pamiętam... a czemu? To było coś ważnego?- spytałam słabym głosem.
- Prosiłbym, abyście już wyszli...Ona musi odpoczywać. - chłopcy grzecznie przytaknęli doktorowi i skierowali się do wyjścia. Po wyrazie twarzy Kuby widziałam, że coś się stało.
- Spokojnie odpoczywaj. Nie przejmuj się tym balem... tak tylko spytałem- rzucił na odchodnym i wyszedł z sali.
- Panie doktorze...
- Tak? Co się dzieje?
- Ja nie pamiętam, abym ich znała...- powiedziałam nie umiejąc ukryć przerażenia.
"Alicja ma amnezję... Trudno mi w tej chwili powiedzieć na ile jest to poważne..." słowa lekarza cały czas dźwięczały mi w głowie. Cudownie było widzieć ją...żywą, ale jej zachowanie bardzo mnie martwiło.
- Ona nas nie poznała...- wykrztusił Kuba, gdy wyszliśmy ze sali.
- Nie poznała to za dużo powiedziane...Ona wiedziała kim jesteśmy, a dokładniej jak się nazywamy.
- Widziałeś jaką miała minę?!
- Tak. Dlatego uważam, że to nie jest tak, iż nas nie poznała. Była w szoku, że nas widzi, ale nasze imiona nie wywarły na niej jakiegoś.... zdziwienia.
- Wiesz co... mów jaśniej- przewróciłem oczami.
- Wiedziała, że ja jestem Gregor, a ty Kuba, jeszcze zanim lekarz jej to zasugerował. Poznała nas, ale nie jako swoich przyjaciół, tylko kogoś kogo zna...
- Sugerujesz, że nie pamięta nic od dnia w którym wpadła mi pod koła?
- Albo jeszcze wcześniej...- spojrzeliśmy na siebie załamani. Nie mieliśmy pojęcia jak teraz to "rozegrać". Gdy przyjechała jej rodzina mieliśmy nadzieję, że dowiemy się czegoś więcej, ale niestety nie dowiedzieliśmy się niczego nowego.
- Alicja nie pamięta pewnego okresu ze swojego życia, to fakt. Proszę się jednak nie martwić "na zapas", takie rzeczy się zdarzają. Pamięć nie musi być uszkodzona trwale, to może być tylko przejściowe.
- Może?... - powtórzyła jej siostra na co lekarz pokiwał głową.- A czy my możemy zrobić coś, aby jej pomóc?
- Naturalnie. Możecie jej opowiadać różne historie, które miały miejsce, albo pokazywać zdjęcia, filmy. Naprawdę uważam, że nie powinniście państwo reagować tak nerwowo. Ona doznała bardzo groźnego urazu i było by to dziwne, gdyby wszystko poszło tak dobrze.
Rozumiałem, że człowiek chce nam pokazać, iż nie trzeba od razu zakładać gorszego scenariusza, ale po prawie 3 tygodniach człowiek ma psychicznie dość. Od tej chwili każdy z nas poświęcał czas wolny, aby móc dotrzymać jej towarzystwa. Już następnego dnia do szpitala przyszedłem ze zdjęciami, które zdążyłem wykonać pod czas naszej znajomości. Razem z Kubą pocieszaliśmy ją i zapewnialiśmy, że to na pewno tylko przejściowe i ma się nie martwić.
- Dziękuję, że tak się staracie. Kochani jesteście. A co jeśli ja nigdy sobie nie przypomnę... tego wszystkiego?- spytała smutnym głosem
- Daj spokój. Lekarz mówi, że to może być tylko przejściowe...
- No właśnie. Nie martw się "na zapas".
- A nawet jeśli czegoś nie będziesz pamiętać to ja ci z Gregorem opowiem wszystko, co tylko zechcesz- powiedział Kuba z lekkim uśmiechem, a ja mu przytaknąłem.
- Dziękuję....No to zacznijcie od czegoś ciekawego...
- Coś ciekawego ?- zamyśliłem się na chwilę i spojrzałem na mego towarzysza.
- Mam! Nigdy nie zapomnę dnia jak cię poznałem! Sądzę, że spodoba ci się ta historia. Było to dość mocne przeżycie dla mnie jak i dla ciebie więc, może coś ci się przypomni. Zaspałem na trening i próbowałem jakimś cudem zdążyć naginając lekko przepisy. Wyskoczyłaś mi nagle na drogę....Boże to było straszne! Byłem przerażony, a ty od razu zaczęłaś na mnie krzyczeć i nazwałaś mnie "dżentelmenem od siedmiu boleści"- zaczął się śmiać- Byłaś niesamowita! W szpitalu zrobiłaś wojnę, bo założyli ci gips, a ty nie chciałaś pobrudzić bluzy... finał był taki, że dałem ci moją i oboje o tym zapomnieliśmy.
- Tak! Miałam moją ulubioną bluzę z kotkiem! Pamiętam. Ubrałam twoją bluzę, a ty moją wziąłeś do ręki i w samochodzie położyłeś na tylnych siedzeniach.
- Dokładnie i tam została po twoim wyjściu. Musiałem całej rodzinie tłumaczyć, że nie zmieniam stylu i ta bluza nie jest moja. Tyle że potem moja rodzina chciała się dowiedzieć, jak twoja bluza znalazł się na moim tylnym siedzeniu...- Alicja zaczęła się śmiać razem z Kubą.
- Aż mi głupio, że wtedy tak cię potraktowała... Nie mieści mi się w głowie, że robiłam takie akcje.
- O... To jeszcze nic. Niech ci Gregor opowie co odwaliłaś pierwszego dnia waszej znajomości- powiedział i ja też zacząłem się śmiać.
- Co prawda to prawda... nasze pierwsze spotkanie stało się historią miesiąca albo nawet roku. Nigdy się tak nie przestraszyłem jak tamtego dnia. Leżę sobie spokojnie na łóżku i odpoczywam przed treningiem, a tu nagle do pokoju wpada jakaś dziewczyna z poiką i zaczyna krzyczeć...Normalnie myślałem, że na zawał zejdę! Byłem tak przerażony, że normalnie mowę mi odjęło. A ty jak jakaś nawiedzona zaczęłaś piszczeć i padłaś na ziemie- dziewczyna zaczęła się chichrać i ukryła twarz w dłoniach. Moje wspomnienia z tamtego dnia sprawiły, że po chwili ja i Alicja płakaliśmy ze śmiechu, a Kuba spadł z krzesła w skutek ataku śmiechu, gdy wspomniałem o jej wątpliwościach co do mojej orientacji. Po ponad tygodniu Alicja poznawała nas bez problemu i dokładnie wiedziała kim jesteśmy. No w prawie... Nadal było wiele rzeczy, których nie pamiętała i między innymi tego, że w dzień wypadku ona i Kuba zostali parą. Lekarz twierdził, że dnia wypadku Alicja może sobie nie przypomnieć nigdy i musimy się z tym pogodzić. Nie rozumiałem dlaczego jej po prostu nie powiedział, ale mnie to nie przeszkadzało. Zrozumiałem, że daje mi to szanse i tym razem zamierzałem ją wykorzystać. Po kilku dniach na OIOM'ie została przeniesiona do normalnej sali, a dziś, po wprawie pięciu tygodniach w szpitalu, wychodziła do domu.
- Dziękuję za pomoc.- powiedziała z uśmiechem, kiedy odstawiłem ją do domu.
- Cała przyjemność po mojej stronie- odparłem z uśmiechem. Dziewczyna rozejrzała się po swoim pokoju i podeszła do swojego pianina,
- Myślisz, że nadal pamiętam, jak się gra?- powiedziała i usiadła do instrumentu. Uderzyła kilkukrotnie w klawisze, po czym zamknąwszy oczy i wziąwszy głęboki oddech, zaczęła grać. Utwór był bardzo piękny, spokojny i nastrojowy. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że jeszcze nigdy nie słyszałem jak ona gra. Wspaniale się na to patrzyło, Alicja grała z niezwykłą pasją i uczuciem. Gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki melodii, otworzywszy oczy, z uśmiechem spojrzała na mnie.
- Joy of Man's Desiring to mój ulubiony utwór...
- Śliczny. Naprawdę świetnie grasz... Alicja jest coś o czym chciałbym z tobą porozmawiać. To dla mnie bardzo ważne.- powiedziałem i wziąwszy krzesło usiadłem obok niej.
- Uu... Robi się poważnie. Zamieniam się w słuch- odparła obróciwszy się do mnie.
- Chciałem ci to powiedzieć już jakiś czas temu...ale potoczyło się, jak się potoczyło i nie było ku temu okazji. Jesteś niezwykła i udowadniasz to na każdym kroku. Nawet nie wyobrażasz sobie co przeżywałam w tym szpitalu.. Ty tam po prostu leżałaś, a ja nic nie mogłem zrobić...
- Ale teraz jest już dobrze.- powiedziała i uśmiechnęła się lekko
- Tak...Cieszę się, że już cię wypuścili, teraz może być już tylko lepiej. Pomyślałem, że teraz jest najlepsza okazja, aby z tobą szczerze porozmawiać. Widzisz ja...
- No cześć! Znów drzwi frontowe otwarte? Alicja... to do ciebie takie podobne- do pokoju wszedł uśmiechnięty Kuba i bez ceregieli przytulił ją na powitanie, jednocześnie rzucają mi gniewne spojrzenie. Alicja aż podskoczyła, gdy chłopak wszedł do pomieszczenia.
- O cześć... Słuchaj nie, że cię wyganiam, ale akurat mieliśmy z Gregorem ważną rozmowę...- powiedziała posyłając mu przepraszający uśmiech.
- Oh... jasne. Przepraszam nie chciałem wam przeszkadzać- odparł smutnym głosem i ruszył ku drzwiom. Oboje wiedzieliśmy,że Alicja się złamie, a on specjalnie próbował wzbudzić w niej wyrzuty sumienia.
- Spokojnie.. nie ma problemu. Skończymy tą rozmowę kiedy indziej- odparłem, widząc, że Kuba osiągnął to czego chciał i Alicja otwiera usta by go zatrzymać.
- Naprawdę nie będziesz się gniewał?- przytaknąłem i uśmiechnąłem się do dziewczyny. Zastanawiało mnie, czy Kuba ma jakiś podsłuch, czy to może zbieg okoliczności, że za każdym razem, gdy chcę jej powiedzieć,co do niej czuję, on nam przerywa. Alicja koniecznie chciała zrobić nam herbaty, ale po długich namowach odpuściła i pozwoliła nam to uczynić. Spokojnie zszedłem do kuchni i postawiłem wodę.
- Wiem co ty kombinujesz...- powiedział Kuba- I nie uda ci się to.
- Tak? A bo co? Ty mi w tym przeszkodzisz?- spytałem z ironicznym uśmiechem.
- Gregor! Dobrze wiesz, że jesteśmy parą!
- E..nie. Poprawka, wy byliście parą.
- Nigdy nie zerwaliśmy!
- Jak dla mnie zerwaliście, gdy o mało jej nie zabiłeś.
- Dobrze wiesz, że to był wypadek...- powiedział smutno.
- Tak wiem. Przepraszam... Ona nie pamięta byście byli razem, a to znaczy, że możesz kłamać.-zamyśliłem się na chwilę- Skoro boisz się, że zostanie moją dziewczyną to powiedz jej, że jesteście parą. No na co czekasz biegnij....
- Odwal się...
- Tchórz... Najzwyczajniejszy w świecie tchórz. Czego ty się boisz? Że ci odmówi?- zaśmiałem się.
- Nie.... Nie chcę, aby pomyślała, że jej to wmawiam, chcę aby sobie przypomniała... Ona mnie kocha, więc prędzej czy później i tak znów będziemy parą..
- Skoro ty jesteś taki pewny jej uczuć, to czym się martwisz. Jeśli kocha ciebie to mój plan nie wypali, czyż nie? - spytałem z ironicznym uśmiechem i wziąwszy herbatę poszedłem do Alicji. Kuba stał przez chwilę sam w kuchni, po czym dołączył do nas. Przez następne kilka dni pilnował, abym jak najmniej czasu spędzał z nią sam na sam i uniemożliwiał mi rozmowę z nią na wszystkie sposoby. Przez pierwsze dni sytuacja ta mnie niezwykle bawiła, ale w pewnym momencie stał się już na prawdę nieznośny. Czułem, że śledzi każdy mój ruch i za każdym razem, gdy na przykład przytuliłem ją albo w wygłupach zacząłem łaskotać, posyłał mi gniewne spojrzenie i od razu zmieniał temat rozmowy, zajmował ją czymś innym. Ja nie pozostawałem mu dłużny i sam pilnowałem, aby Kuba nie miał jak z Alicją porozmawiać na osobności. Temu wszystkiemu z boku przyglądała się Ania, która od czasu do czasu pozwalała sobie na zaczepki i uwagi pod naszym adresem. Z całą pewnością nasze zachowanie ją bawiło i dobrze wiedziała, co nami kieruje. Przez cały czas najbardziej bałem się momentu, gdy ja będę miał trening, a on nie i to za pewne z wzajemnością. Z niepokojem spoglądałem na kalendarz i śledziłem ile dni zostało do mojego wyjazdu do Austrii. Nie mogłem pozwolić na to, by zostawić ją samą z Kubą. Moim zbawiennym dniem okazał się, ten w którym Alicja postanowiła wrócić do szkoły. Umówiłem się z jej rodzicami, że ją zawiozę i odbiorę, oraz w razie czego będę pod telefonem jakby coś się działo.
- Pewnie cieszysz się, że wracasz już do szkoły?
- Tak... Nawet lenistwo z czasem zaczyna się nudzić.
- Skoro w domu tak ci się nudzi to może zechciałabyś ze mną gdzieś pojechać po lekcjach?- spytałem z nadzieją.
- Jasne, czemu nie. Oczywiście, jeśli tylko nie będę mieć dużo zadań. No to pa- powiedziała i dawszy mi całusa w policzek, pomaszerowała do szkoły.
-Jest!- powiedziałem sam do siebie z wielkim uśmiechem i pojechałem na trening. Nie wiedzieć czemu, w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czy dobrze robię. Byłem pewien swoich uczuć, ale nie wiedziałem co ona czuje do mnie. Jedyne czego byłem pewien to fakt, iż Alicja i Kuba zostali parą, co znaczyło, że ona na prawdę coś do niego czuje. Bałem się, że Kuba ma rację i tylko się przed nią zbłaźnię, ale z drugiej strony lepiej żałować, że coś się nie udało niżeli, że się w ogóle nie próbowało. Po skończonym treningu wróciłem do domu się przebrać, a następnie pojechałem po Alicję.
- Hej! Będziesz miał coś przeciwko jeśli podwieziemy pierw Oliwię?- spytał uśmiechając się uroczo.
- Nie ma sprawy, niech wsiada- odparłem z uśmiechem i pomachałem na przywitanie do dziewczyny gdy zapinała pasy.- Musisz mi tylko mówić, gdzie mam jechać, bo nie bardzo znam ulice.- pokiwała głową.
- Mam ci przekazać pozdrowienia od pana z niemieckiego...To dziwne, ale przekazuje.- podziękowałem trochę zdziwiony i zaczął wypytywać dziewczyny o to jak im minął dzień.
- Marta jest już grzeczna, jeśli o to pytasz. Po tym co się stało na prawdę dostała za swoje i do tego jeszcze okazało się, że jej chłopak to jakiś pajac... Totalna masakra, skręć na światłach w prawo.
- Tak... nawet żal mi się jej zrobiło. Uwierzysz, że podeszła do mnie i przy ludziach przeprosiła?!
- No ale byłam w szoku! Przy wszystkich przyznała, że to były jej wymysły i że Alicja nie ma żadnego sponsora... i przeprosiła! Tu w lewo..
- No to chyba dobrze? Nie rozumiem czemu było ci jej żal...
- Zrobiła głupotę...i nie dość, że cała szkoła o niej plotkuje to jeszcze jej chłopak okazał się za przeproszeniem "dupkiem". - spojrzałem na nią i pokręciłem głową z niedowierzaniem.
- Jesteś niesamowita. Zraniła cię i ośmieszyła przed całą szkołą ale ciebie to nie interesuje i jest ci jej żal? To piękne...
- Em... Sorry nie... ale ja już będę lecieć- powiedziała Oliwia z lekkim uśmiechem i wtedy zdałem sobie sprawę, że od dłuższej chwili ja i Alicja patrzyliśmy sobie w oczy. Odwróciłem się od niej i od kaszlnąłem.
- Jasne...No to cześć- Oliwia nie ukrywając rozbawienia wyszła z samochodu i pomachawszy nam poszła do domu.
- No to niech ci będzie... Możesz mnie zabrać gdzie zechcesz.- powiedziała z uśmiechem na co i ja się uśmiechnąłem. Chciałem, aby ten wieczór był dla niej wyjątkowy i miałem nadzieję, że mój plan wypali. Na początek zabrałem ją na obiad, a następnie do teatru. Alicja spojrzała na mnie nie pewnie.
- Co my robimy w teatrze?
- Zabieram cię na musical "Upiór w operze"-powiedziałem i obserwowałem jej reakcje, Przyjrzała mi się i z uśmiechem wyrwała mi z ręki bilety.-Cieszysz się?
- Oczywiście! Zawsze chciałam iść na tą sztukę! Skąd wiedziałeś??- powiedziała uśmiechnięta, a ja tylko wzruszyłem ramionami z lekkim uśmiechem i razem poszliśmy zająć nasze miejsca. Muszę przyznać, że sztuka była na prawdę bardzo ciekawa i warta każdych pieniędzy, a radość Alicji bezcenna. Niezwykle przeżywała całą historię co moim zdaniem było bardzo urocze. Gdy Upiór kazał Christine wybrać, pomiędzy nim a Raoulem, Alicja zaczęła płakać. W momencie kiedy zrozumiał, że krzywdzi swoją ukochaną i pozwolił im odejść, rozkleiła się już kompletnie i przytuliła się do mnie.
- To niesprawiedliwe- powiedziała mi na ucho, a ja ją przytuliłem, chcąc ją jakoś pocieszyć. Mnie także było żal biedaka. Kochał Christine z całego serca, może w swym postępowaniu był trochę...okrutny i bezwzględny ale na prawdę ją kochał. Jego miłość była piękna, pozwolił jej odejść z jej wybrankiem pomimo to, że ona była dla niego całym światem. W mojej sytuacji ta sztuka nie okazała się trafnym wyborem, ponieważ znów zaczęły mnie nękać wątpliwości. Czy to co chciałem zrobić było fair? Przecież dobrze wiedziałem, że oni na prawdę zostali parą.. "Ale ona tego nie pamięta, a mu się nie pali, aby jej o tym powiedzieć. Dałeś mu szanse, a on jej nie wykorzystał, jego strata" Tak miałem racje, to nie było nie fair. Gdy wracaliśmy do domu, Alicja nadal przeżywała historię Upiora, nie mogąc pogodzić się z tym, że Christine go zostawiła i odeszła z Raoulem. Wracaliśmy późną porą i co chwilę mijały nas jakieś samochody rażąc lekko światłami, co było dość irytujące. Rozumiałem, że była kiepska widoczność, ale nie można myśleć tylko o sobie i światłami oślepiać innych kierowców. Nagle, gdy minęło nas większe auto, Alicja krzyknęła i zasłoniła twarz rękoma, po czym zaczęła płakać.
- Proszę zatrzymaj się!- byłem w kompletnym szoku i od razu jak tylko mogłem zjechałem na pobocze.
- Co się stało?!- spytałem przerażony, a ona mnie przytuliła. Była cała roztrzęsiona, nie miałem pojęcia co się dzieje.
- Przepraszam...Już biorę się w garść...- powiedziała cicho i wzięła ode mnie chusteczkę.- Ja... Przypomniałam sobie jak...- gdy usłyszałem jej słowa poczułem się jakby ktoś mi przyłożył. Czy ja na prawdę miałem aż takiego pecha? Czy Kuba na prawdę musiał postawić na swoim?!- Jechaliśmy nocą i była mgła...koszmarne warunki. Ja o czymś rozmawiałam z Kubą i on się do mnie odwrócił...i...- znów schowała twarz w dłoniach, a ja ją przytuliłem.
- Już... Spokojnie. Nic ci nie grozi. Obiecuję ci, że jesteś przy mnie bezpieczna- powiedziałem i wierzchem dłoni otarłem jej łzę. Alicja spojrzała na mnie i uśmiechnęła się blado.
-Powiedz...- spojrzałem na nią, kompletnie zdezorientowany.
- Co mam powiedzieć?
- To co próbujesz wykrztusić już od kilku ładnych tygodni, ale jakoś zawsze Kuba ci przerywa. Masz okazję...-przyjrzałem się jej niepewnie. Minął nas kolejny większy samochód i Alicja zadrżała, a ja ją mocniej przytuliłem.
- Naprawdę nie masz czego się bać. Nie pozwolę, aby coś ci się stało..- powiedziałem spoglądając na nią i podjąwszy decyzję, pocałowałem ją delikatnie. - Kocham cię i nikomu, ani niczemu nie pozwolę cię skrzywdzić.- Alicja przyjrzała mi się nie pewnie i przez dłuższy czas milczała.- Jeśli się przed tobą wygłupiłem....to po prostu zapomnijmy o tym...-powiedziałem podłamany.
- Nie wygłupiłeś się. Nie mam bladego pojęcia jak to sobie wyobrażasz...ale- uśmiechnęła się lekko i dała mi całusa- Dam ci szanse...Tylko zabierz mnie do domu, proszę.- Powiedziała błagalnie, a ja z uśmiechem ruszyłem ulicą. Po jakiś 20 minutach zaparkowałem pod jej domem i podbiegłem do nie by otworzyć jej drzwi.
- Widzisz? Jesteś cała i zdrowa. Zamknę auto i też już idę do środka, a ty nie czekaj tylko zrób sobie herbaty i odetchnij. Zapamiętać, nigdzie nie jechać z tobą nocą- powiedziałem z uśmiechem i pocałowałem ją, na co ona się zaśmiała. Byłem w siódmym niebie i trudno tego było nie zauważyć. Alicja odwzajemniła mój pocałunek, ale nagle odsunęła się ode mnie.
- Kuba?..- spojrzałem w tym samym kierunku co ona i przy bramie wejściowej zobaczyłem bruneta. Kuba stał i się nam przyglądał z nieodgadnioną miną po czym rzuciwszy mi spojrzenie pełne nienawiści odwrócił się i odszedł ulicą...
_______________________________________
Mam nadzieję, że był on zdatny do przeczytania? Tak wiem, że motyw amnezji jest już przereklamowany... ale trudno :) Wybaczycie mi to, prawda? Nie miejcie mi tego za złe, ale uwielbiam Schlieri' ego i po prostu... oni musieli zostać parą. To skomplikowane ;)
Rozdział ukazuje się teraz, gdyż cały tydzień leżę w domu (dosłownie leżę, dlatego dopiero teraz) i miałam trochę czasu, by popisać. Następny nie wiem kiedy będzie, ale przy odrobinie szczęścia może w ten długi weekend :)
TO DO NASTĘPNEGO!
Subskrybuj:
Posty (Atom)